Memento mori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: Szpital św. Jana Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Ava i Madeleine / 4 luty
Madeleine Hartmann
Madeleine Hartmann
WIEK : 39
PRACA : Ephraim's Funeral Chapel; Medical Laboratory Science
Ava i Madeleine / 4 luty ENOAqHXB_o
SKĄD : Salem / Portland
Człowiek



Ava Mahoney & Madeleine Hartmann
4.02


outfit


Zaklęła spoglądając w lusterko. Madeleine usiłowała znaleźć wolne miejsce parkingowe przy szpitalu św. Jana. Niecierpliwy kierowca bordowego forda wciskał klakson. Widziała poruszające się ze wściekłością usta, ale nie słyszała słów. - Głupi kutas - podsumowała nieznajomego w myślach. Zrugała się za grzeszną myśl. Po objechaniu parkingu z kilku stron w końcu znalazła miejsce.
W dużych miastach przeszkadzały Madeleine korki i wszechobecny smród, którego przyczyną były prawdopodobnie niewywożone śmieci oraz źle zorganizowane funkcjonowanie kanalizacji ściekowej. W Salem widywała szczury przebiegające przez jezdnie w biały dzień. Czarne botki na wysokim obcasie wydłużały szczupłą sylwetkę Madeleine. Zamknęła samochód i przeszła w stronę postoju ambulansów. Nowoczesny budynek robił wrażenie na tle innych szpitali widzianych w Oregonie. Określiłaby to mianem ewenementu na skalę rejonu, gdyby ktokolwiek zechciał zapytać ją o opinię.
Poczekalnia była wypełniona po brzegi, a na korytarzach przemykały zmęczone pielęgniarki i lekarze, którzy unikali kontaktu wzrokowego z pacjentami. Mogła być jednym z nich. Codziennie ratując ludzkie życie za cenę własnego. Z opowieści kolegów wysnuwał się mało optymistyczny obraz przepracowania i nieustannego stresu. Skorzystała z windy dla gości, łapiąc okazję w ostatniej chwili. Zdziwienie Hartmann było bezbrzeżne. - Ava?
Nie widziały się od dłuższego czasu. Pamiętała, że pracowała w szpitalu w Astorii. Nagle zabrakło jej pewności siebie. Ponad dekadę temu były rodziną, póki nie złamała Lyonsowi serca. Uśmiechnęła się z wyraźnym zakłopotaniem.
Ava i Madeleine / 4 lutyAva i Madeleine / 4 luty Empty
23/2/2020, 20:58
Powrót do góry Go down
Ava Mahoney
Ava Mahoney
WIEK : 31 || 31
PRACA : lekarka na ostrym dyżurze
Ava i Madeleine / 4 luty A0276b38cd990bbbe4ec7461bfd94fce
SKĄD : Astoria
Wilkołak

Outfit

Wstała wcześnie wraz z pierwszymi promieniami słonecznymi nieśmiało zaglądającymi do jej sypialni. Dziś nic nie mogło zepsuć jej humoru. Skompletowała niezbędne dokumenty poświadczające gotowość powrotu do pracy, ubrała marudną Lily, równie naburmuszonemu i zaspanemu Patrickowi życzyła powodzenia na spotkaniu z Norwoodem (nie zaszczycił jej odpowiedzią w wyrazie buntu) i odstawiwszy córkę do przedszkola pojechała prosto do szpitala.
Pierw zajrzała do dyżurki. Przywitała się z dawno niewidzianymi koleżankami i wysłuchała przekazywanych jej w pośpiechu najgorętszych plotek ostatniego miesiąca. Wiele ją ominęło. Nie chciała jednak zawracać im za bardzo głowy przy takim natłoku pacjentów, więc obiecawszy, że jeszcze do nich wpadnie, skierowała się do windy. Wcisnęła guzik drugiego piętra i ustąpiła miejsca przysadzistej kobiecie w zaawansowanej ciąży zmierzającej na oddział położniczy. Lewą ręką przycisnęła do boku czarną teczkę, której tasiemki zawiązane były na kokardkę, a drugą wyciągnęła telefon i zaczęła pobieżnie przeglądać najświeższe newsy z CNN. Nie napawały one optymizmem. Ceny ropy wciąż wzrastały, żywność drożała, a ludzie popadali w stan zbiorowej paniki, zaopatrując spiżarnie i schrony w absurdalne ilości puszek i baniaków z wodą. Choć wyśmiewała się z tego, gdy oglądali z Patrickiem wiadomości, nagle przeszło jej przez myśl, że zrobienie skromnych zapasów może nie byłoby jednak głupim pomysłem. Tak na wszelki wypadek. Z zamyślenia wyrwał Avę damski głos wypowiadający jej imię. Podniosła wzrok. W pierwszej chwili nie rozpoznała stojącej przed nią blondynki, co ta wyraźnie mogła wyczytać z jej pytającego wyrazu twarzy. Minęła sekunda nim zaskoczyła. – Madeleine? – spytała z niedowierzaniem, opuszczając telefon. Szpital św. Jana był ostatnim miejscem, w którym spodziewała się natknąć na byłą bratową. – Co ty tu robisz? Czy… czy coś się stało? – po pamiętnym burzliwym rozwodzie z jej bratem, ich nikły kontakt urwał się całkowicie. Ku dezaprobacie większej części rodziny, Frank jednak wciąż utrzymywał z Hartmann przyjazne relacje i to od niego wiedziała, że kobieta dalej działa w rodzinnym biznesie w Portland; stąd też zdziwiła Avę jej obecność w Astorii o tej porze.
Re: Ava i Madeleine / 4 lutyAva i Madeleine / 4 luty Empty
24/2/2020, 12:26
Powrót do góry Go down
Madeleine Hartmann
Madeleine Hartmann
WIEK : 39
PRACA : Ephraim's Funeral Chapel; Medical Laboratory Science
Ava i Madeleine / 4 luty ENOAqHXB_o
SKĄD : Salem / Portland
Człowiek

Dzieliło je osiem lat, które teraz nie było przepastne tak jak wtedy, kiedy Madeleine została panią Lyons.
Ava ledwo wkraczała w wiek nastoletni, a ten charakteryzował się często buntem. Mimo tego jako się wtedy dogadywały, po rozwodzie wszystko uległo zmianie. Nie miała o to żadnych pretensji, ponieważ postąpiłaby tak samo w obronie swojego brata. Szczęśliwie starszy z Hartmannów nadal był stanu wolnego i dopiero rozglądał się w poszukiwaniu miłości swojego życia. Madeleine w tym zakresie pobiła wszelkie rekordy, które nie przystawały przyzwoitej kobiecie. Uśmiechnęła się nieco raźniej. - Nie, jestem tu bardziej służbowo. Mam nadzieję, że ty również. Nie wyglądasz na pacjentkę - założyła kosmyk jasnych włosów za ucho. Pamiętała o tym, że również młodsza z rodziny Lyonsów zdecydowała się pośrednio na medycynę, chociaż jej zawodowa ścieżka odbiegała od standardowego "po studiach". Madeleine nigdy w żaden sposób nie oceniała tego wyboru, nawet w rozmowie z Frankiem. Ich relacja odżyła, gdy drugi mąż oficjalnie zmarł wraz z ich jednoroczną córką. Wielka tragedia obfitowała w wiele wyrazów współczucia, ale to właśnie Frank pomógł jej stanąć na nogi proponując terapię i wspólne spędzanie czasu dla oderwania myśli od ponurych wspomnień. Dla jego rodziny, w tym Avy mogłoby być to niewłaściwe. W takich sytuacjach osoba wnosząca pozew o rozwód stawała się wrogiem, szczególnie, gdy powodem stawał się romans.
- Mam kilka papierów do podpisania przez tutejszego ordynatora. Wolałam pofatygować się osobiście, bo zanim ruszy biurokratyczna machina to minie dobry miesiąc. Dokumentacja, którą dostał zakład jest niepełna.
Re: Ava i Madeleine / 4 lutyAva i Madeleine / 4 luty Empty
27/2/2020, 15:20
Powrót do góry Go down
Ava Mahoney
Ava Mahoney
WIEK : 31 || 31
PRACA : lekarka na ostrym dyżurze
Ava i Madeleine / 4 luty A0276b38cd990bbbe4ec7461bfd94fce
SKĄD : Astoria
Wilkołak

Błędy Madeleine nie spotkały się z wyrozumiałością jej konserwatywnych teściów. Po długich, burzliwych tygodniach poprzedzających rozwód, rodziciele Avy zdecydowali się spuścić na tę skandaliczną sprawę zasłonę milczenia, a osobę Hartmann całkowicie wymazali ze swojej pamięci, zaczynając od wyeliminowania jej zdradzieckiego oblicza z rodzinnych albumów. Hartmann przestała istnieć dla wszystkich. Prócz Franka. I choć Ava nadal nie zmieniła zdania, że postępki kobiety były niewybaczalne, minione lata doświadczyły ją na tyle, że zrozumiała postawę brata. W gruncie rzeczy czuła się jak hipokrytka. Krytykowała go i drwiła z jego sentymentu do byłej żony, która boleśnie zabawiła się jego uczuciami, lecz po rozwodzie z Patrickiem postąpiła dokładnie jak brat. Gorzko zauważyła, że podobnie jak Frank nie potrafiła na dobre zamknąć pewnego rozdziału życia. A teraz wszystko przepadło.
- Ja też służbowo. Muszę dostarczyć szefostwu parę dokumentów przed powrotem do pracy. Zawracanie głowy z tą biurokracją. – mruknęła, jednocześnie lekko się obracając, żeby pokazać Hartmann przyciśniętą do boku teczkę. - Byłam na… przedłużonym urlopie. – wyjaśniła, zająknąwszy się. Urwała kontakt wzrokowy z blondynką. Nie przemyślała odpowiednio gruntownie jak tłumaczyć swoją ponad dwumiesięczną nieobecność, gdyby ktoś wścibski zechciał bardziej drążyć sprawę. Odchrząknęła zakłopotana. – Och wiesz jak to jest w takich placówkach, ciągle giną gdzieś papiery, a po ostatnich wydarzeniach na pewno zrobił się jeszcze większy chaos. Znając życie zatrudnili jakiegoś nowego partacza od papierkowej roboty… Ale czyżby trafiła wam się jakaś ciekawa sprawa? – spytała zniżając głos, jawnie zainteresowania. Zdziwiło ją, że ktoś pokroju Hartmann, z wieloma pracownikami pod sobą, załatwia tak błahe sprawy jak latanie za zgubionymi papierkami.
Re: Ava i Madeleine / 4 lutyAva i Madeleine / 4 luty Empty
29/2/2020, 13:42
Powrót do góry Go down
Madeleine Hartmann
Madeleine Hartmann
WIEK : 39
PRACA : Ephraim's Funeral Chapel; Medical Laboratory Science
Ava i Madeleine / 4 luty ENOAqHXB_o
SKĄD : Salem / Portland
Człowiek

Dobre stosunki z rodzicami Avy i Franka skończyły się wraz rozwodem. Lubiła ich pomimo częstych aluzji co do posiadania dziecka, o czym wówczas nie myślała na tamtym etapie życia. Byli młodzi, w trakcie studiów i z głową wypełnioną ideałami jakie wbijano im na wykładach przez profesorów. Domyślała się, że informacja o jej nowym mężu i dziecku mogła wywołać ich złość i rozczarowanie. Wielokrotnie od teściowej słyszała o powinności kobiety, że kariera nie powinna stać na przeszkodzie w budowaniu szczęścia rodziny. Uciekała wtedy w popłochu, a wizyty w rodzinnym domu Lyonsów ograniczała do kulturalnego minimum. Po rozwodzie liczyła się z potępieniem i traktowaniem jakby była powietrzem. Czas nie zawsze leczył rany, ale pozwalał nabrać dystansu do tego co wcześniej powodowało wzbieranie w człowieku wściekłości. Z Frankiem nadal łączyły ją zainteresowania, nadal lubiła w nim pewne cechy, których nie miał Everard lecz nie myślała o wielkim powrocie i budowaniu od nowa potencjalnego związku. Pozostawali przyjaciółmi. Jeśli okazywał inne oznaki to je ignorowała, dbając aby nie nabrał błędnych przekonań co do ich wspólnej przyszłości. Mając przed sobą Avę nie potrafiła się nadziwić jak bardzo była podobna do swojego brata. - Lily chorowała? - zagadnęła z naturalną dla siebie troską. Frank często wspominał o siostrzenicy, pomstując nieco na swojego szwagra ale nigdy nie wyjawiał wszystkiego co dzieje się u siostry. Zresztą Madeleine nie lubiła wchodzić w czyjeś życie z butami. Zrobiłoby się niezręcznie, gdyby wiedziała o Avie rzeczy o których ta nie chciałaby mówić. - Ostatnie wydarzenia mnie przerażają. Jeszcze nigdy nie było tylu aktów przemocy, a atak terrorystyczny na wiecu i to w Astorii... Spodziewałabym się, że prędzej Portland albo Salem, ale nie Astoria. - świadomość o istnieniu nadnaturalnych stworzeń w żaden sposób nie pomogły, wręcz przeciwnie. Obawy nasilały się z każdym doniesieniem o podwyżkach cen i szalejących zarazach. Giełda szalała co martwiło jej ojca i wujka. Głowę Madeleine zaprzątały przyziemne problemy. Takie jak niepełne dokumentacja. - Słyszałam o tym co działo się tu po zapadnięciu Jewell... Cieszę się, że tobie i twoim bliskim nic  się nie stało. - tamtego wieczoru wydzwaniała do Franka, będąc gotową zmobilizować wszystkie służby jeśli okazałoby się, że był wtedy w miasteczku.
- Partacze są wszędzie. Przyjęliśmy kilku nowych pracowników i nie można z nich oka spuścić, popełniają wiele błędów za które potem nie chcą odpowiadać. Jeden nawet kradł. Odnoszę wrażenie, że ostatnio dzieje się z ludźmi coś niedobrego. - poprawiła torebkę na ramieniu. Winda zatrzymała się na piętrze na którym obie wysiadały. - Ciekawa sprawa to nie wiem. Ludzie nieustannie umierają w szpitalach i poza nimi. Niektóre sekcje zwłok są po prostu niedokładne, a uwierz mi, że jeśli rodzina tylko zorientuje się o braku jakiejkolwiek części ciała to potrafi poruszyć niebo i ziemię. Wtedy gromy spadają głównie na zakład. Dziwię się, że tutejszy patolog popełnia takie błędy. W naszej pracy wszystko musi zostać dokładnie spisane i udokumentowane.
Re: Ava i Madeleine / 4 lutyAva i Madeleine / 4 luty Empty
29/2/2020, 18:43
Powrót do góry Go down
Ava Mahoney
Ava Mahoney
WIEK : 31 || 31
PRACA : lekarka na ostrym dyżurze
Ava i Madeleine / 4 luty A0276b38cd990bbbe4ec7461bfd94fce
SKĄD : Astoria
Wilkołak

- Ja borykałam się z pewnymi problemami osobistymi, ale już wszystko w porządku. – gdy wypowiadała te słowa przed oczami stanął jej Patrick, na którego twarzy z pewnością wściekłość mieszałaby się z niedowierzaniem gdyby tylko ją usłyszał. Uśmiechnęła się blado. - Lily na szczęście ma się świetnie, rośnie jak na drożdżach. Nie uwierzyłabyś ile zamieszania potrafi wokół siebie zrobić dziecko w jej wieku. Niedługo będzie trzeba ją posłać do szkoły. – powiedziała, zrezygnowana na samą myśl o wychowawczych problemach z jakimi będą musieli się zmierzyć z Mahoneyem. Nagle dotarło do niej, że stojąca przed nią kobieta straciła z dnia na dzień swoich najbliższych wraz z malutką Grace. Zmieszana, momentalnie zamilkła. Nie była pewna czy w towarzystwie Hartmann powinna poruszać temat dorastającej Lily nawet jeśli od tamtej tragedii minęło niemalże dziesięć lat. Nie chciała rozdrapywać dawnych ran. W końcu ból po stracie dziecka nie mijał wraz z upływającym czasem. Poczuła ucisk między żebrami. Co by zrobiła, gdyby życie Lily zostało niespodziewanie i przedwcześnie przerwane? Prędko zdusiła tę myśl w zarodku nim ta na dobre zagościła w jej sercu. Spojrzała na kobietę jakby bardziej przychylnym, wręcz przepraszającym wzrokiem i zmieniła temat.
- W Jewell siedzieli wtedy tylko rodzice, nie wiem jak udało im się stamtąd uciec. Poza drobnymi siniakami i obiciami nic im się nie stało, ale stracili wszystko. Dom, rodzinne pamiątki, wszystko przepadło ot tak w ułamku sekundy  – pstryknęła palcami – A potem ten wiec… Byłam tam, wiesz? Na placu. Czysty fart, że uszłam z życiem w tym całym chaosie, który się rozpętał po pierwszym wybuchu. Można by pomyśleć, że jak człowiek pracuje w szpitalu to widok zakrwawionych, porozrywanych ciał nie zrobi już na nim wrażenia. – zaśmiała się gorzko. Wciąż w koszmarach nawiedzało ją tamte ciało dziecka, a raczej krwawa breja, która z niego pozostała. – Obawiam się, że jeśli nie złapią odpowiedzialnych za te ataki, będzie tylko coraz gorzej. – ludzie panikowali, napięcie wśród przestraszonych obywateli wzrastało, a wraz z nim ich agresja, co przekładało się również na wzrost codziennej przestępczości.
Wyszła z windy za Madeleine i zatrzymała się na środku korytarza. Zerknęła przelotnie na ekran telefonu, sprawdzając czy dotarła do niej jakaś nowa wiadomość. Nie oczekiwała, że Patrick da jej znać jak rozwija się spotkanie w Portland, ale mógłby chociaż napisać, że bezpiecznie dotarł na miejsce i jeszcze nie rozerwali go na strzępy. Wróciła wzrokiem do blondynki. – Przy tym wszystkim co się dzieje musicie mieć pełne ręce roboty. Następnym razem jak dostaniecie od nas niepełne dokumenty albo zwłoki to daj mi znać, może uda mi się kogoś przycisnąć, żebyś sama nie musiała się fatygować taki kawał drogi. Chyba że masz też inne sprawy do załatwienia w mieście? – może zamierzała spotkać się z Frankiem? Wyczuła, że słowa, które padły z jej ust mogły zabrzmieć nieco ozięble, jakby nie życzyła sobie tu obecności Hartmann, lecz w istocie miała dobre intencje.
Re: Ava i Madeleine / 4 lutyAva i Madeleine / 4 luty Empty
8/3/2020, 22:22
Powrót do góry Go down
Madeleine Hartmann
Madeleine Hartmann
WIEK : 39
PRACA : Ephraim's Funeral Chapel; Medical Laboratory Science
Ava i Madeleine / 4 luty ENOAqHXB_o
SKĄD : Salem / Portland
Człowiek

Odpowiedziała zdawkowym uśmiechem. Przestała już gwałtownie reagować na każde wspomnienie dziecka, a tym samym Grace. Bo tak się składało, że przez długi czas wszystkie dzieci przypominały jej o córce. Te smacznie śpiące w wózkach podczas spacerów, jak i te wyrośnięte, biegające po placach zabaw. Teraz było łatwiej tego nie łączyć... Uśmiech Madeleine uległ pogłębieniu. Rozumiała Avę, mimo że nie nacieszyła się zbyt długo własną córką.
- Jest już lepiej, naprawdę. Nie wybuchnę płaczem, chyba się z tym... Pogodziłam - odezwała się, widząc zmieszanie u swojej rozmówczyni. Domyśliła się co było tego powodem i chciała, aby Ava nie czuła się winna lub nie czuła się głupio. - Cieszę się, że Lily ma się dobrze.
Zadbana dłoń powędrowała do blond włosów, które wymagały lekkiego przygładzenia bowiem fryzura zaczynała żyć własnym życiem. Na nadgarstku zadzwoniła skromna bransoletka. Momentalnie się przejęła kiedy Ava wspomniała o byciu naocznym świadkiem zamachu terrorystycznego na wiecu.
Dotknęła jej ramienia w pocieszającym geście.
- To zawsze robi wrażenie. Rany, domyślam się jakie to musiało być wstrząsające przeżycie... Policja na pewno robi wszystko co może, aby znaleźć sprawców. Czytałam, że do ataku nie przyznaje się żadna organizacja terrorystyczna - człowiekowi robiło się ciężko na sercu jak tylko czytał coraz nowsze doniesienia z Oregonu i świata. Wszystko wskazywało na to, że cywilizacja dąży do samozagłady.
- Sporo, tak. Mamy pełne obsadzenie. Jest coraz więcej przedawkowań i samobójstw - wyjaśniła na pocieszenie. Może nie powinna jeszcze bardziej dołować Avy. Często zapominała, że nie wszyscy mają upośledzoną wrażliwość jak ona.
- Będę pamiętała, masz ten sam numer telefonu? Takie wycieczki do miasta nie są złe, szczególnie że mam mało okazji aby przyjeżdżać do Astorii. To miasto pod wieloma względami jest dosyć... Niezwykłe. Może wyskoczymy na kawę?
Re: Ava i Madeleine / 4 lutyAva i Madeleine / 4 luty Empty
22/4/2020, 12:15
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: