Memento mori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: Jewell i okolice :: Okolice Jewell Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Kopalnia cyny
Idź do strony : 1, 2  Next
Carpe Diem
Carpe Diem
Kopalnia cyny Kv0xLQPj_o
Konto Techniczne


Kopalnia cyny
⇜  ograniczona ⇝

Przez długie lata kopania była głównym miejscem pracy dla mieszkańców Jewell. Dzięki niej miasteczko pozyskało fundusze na rozwój a liczba przyjezdnych wzrosła. Niestety przez ostatnie miesiące, nadzór kopalni borykał się z dziwnymi wypadkami w których zginęło kilku górników. Walcząc z głosami przeciwników, oskarżeniami i pozwami, dyrekcja powoli redukowała liczbę etatów aż w końcu była zmuszona zamknąć kopalnię.
⇜ code by bat'phanie ⇝
Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
10/10/2018, 08:50
Powrót do góry Go down
[MG] Scream
[MG] Scream
Mistrz Gry

1.11

Pierwszy dzień listopada już od samego świtu zapowiadał się na chłodny i deszczowy, strasząc ciemnymi chmurami i silnym wiatrem. W taką pogodę najlepiej było siedzieć w domu, tym bardziej, gdy żadne obowiązki nie wzywały. Niska temperatura i widmo deszczu, jednak nie odstraszało tych, którzy mieli zbyt wiele do stracenia.
Duże grono osób nadal nie pogodziło się z utratą pracy, wolny dzień witając z pesymizmem i strachem o przyszłość. Pozbawieni zarobku, nie chcieli odpuścić i przejść na tym do porządku dziennego. Za cel honoru stawiając sobie powrót do pracy, zebrali się punktualnie pod zamkniętą bramą, którą jeszcze tydzień temu przechodzili do swych obowiązków.
Z szyldami domowej roboty, wyrażającymi protest przeciwko zamknięciu kopalni, nawzajem zachęcali się do pozostania tu do samego wieczora. Skuleni pod wpływem zimna, z determinacją wymalowaną na twarzy, zbili się w jedną grupę, pragnąc wytrwać do końca.

Po drugiej stronie drogi prowadzącej do kopalni, zebrała się nie mniejsza grupa tych wszystkich, których ucieszyła wiadomość o zaprzestaniu wydobycia i zamknięcia wszystkich prac. Część osób blisko związana z poszkodowanymi w wypadkach, swoimi hasłami chciała wyrazić gniew i ból, jaki w nich siedział. Posyłając wrogie spojrzenia w kierunku pragnących otwarcia kopalni, wymieniali się uwagami na temat zarządu kopalni i braku wypłat odszkodowań. Wyczekując pojawienia się przedstawicieli prasy i telewizji, mieli nadzieję na wylanie żalu przed kamerami i podzielenie się opinią o niebezpiecznej pracy, zbyt wielu kosztujących zdrowiem i życiem.

Wszyscy w napięciu oczekując co przyniesie dzień, tkwili pod czujnym okiem lokalnych stróżów prawa, którym jedynym zadaniem było utrzymanie porządku. Bo nikt nie wierzył, że strajk zakończy się w pokojowej atmosferze.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
7/11/2018, 18:05
Powrót do góry Go down
avatar
Anaïs Lecavelier
WIEK : 28 lat
SKĄD : Jewell / Montreal
Nieaktywny/Dezaktywowany

I
Nie musiała długo czekać na nowe zawodowe wyzwanie; pracę w Astoria Daily udało jej się szczęśliwie zdobyć jeszcze przed powrotem w rodzinne strony, ale nie sądziła, że tak szybko zostanie wysłana w teren. Minęły jedynie dwa tygodnie odkąd wróciła do Jewell po niemalże 10 letniej nieobecności, a miasto zastała w dużej mierze w takim samym stanie, w jakim je opuściła. Jedyną widoczną na pierwszy rzut oka zmianą były problemy w kopalni, które wstrząsnęły fundamentami całej społeczności. Przymusowe zwolnienia odcisnęły piętno nawet na losie samej Anaïs. Koroner zapewniał kobietę, że to stres związany z utratą wieloletniej pracy spowodował śmiertelny zawał serca Françoisa. Mimo wszystko Lecavelier podchodziła do tej diagnozy bardzo sceptycznie; może i nie utrzymywała kontaktu z ojcem przez te wszystkie lata, ale wiedziała, że był to człowiek o zbyt silnej psychice, żeby zwykłe zwolnienie wpędziło go z dnia na dzień do grobu...  
Zła pogoda nie zniechęcała strajkujących, a tym bardziej Anaïs. Pół godziny po otrzymaniu wiadomości od szefa, zaparkowała pod kopalnią i wysiadła. Chłodny wiatr szczypał jej policzki i targał fryzurą; opatuliła się szczelniej najcieplejszym płaszczem jaki znalazła w walizce, uzbroiła się w aparat i dyktafon i przecisnęła przez skromny kordon policjantów pilnujących porządku. Miała szczerą nadzieję, że ich interwencja nie będzie dziś potrzebna, choć z doświadczenia wiedziała, że prędzej czy później komuś zawsze puszczały nerwy. Rozejrzała się dookoła; wyglądało na to, że żadna inna stacja jeszcze na miejsce nie dotarła, więc włączyła szybko aparat i zaczęła robić zdjęcia co ciekawszym szyldom o zaczepnych hasłach. Przy okazji przyglądała się strajkującym i próbowała ocenić, które osoby byłby najbardziej chętne do przeprowadzenia z nią krótkiego wywiadu.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
7/11/2018, 21:21
Powrót do góry Go down
Julie Astor
Julie Astor
WIEK : 27
SKĄD : Jewell
Wiedźma

II

Miała mieszane uczucia, potwierdzając swoją obecność na strajku. Z jednej strony przecież rozumiała obawy poszkodowanych pracowników i nie wolała nie myśleć co musiałaby czuć, gdyby krzywda spotkała jej najbliższych. Wyrwanie się na halloweenową imprezę, wcale nie pomogło jej pozbyć się natrętnych myśli. Dalej pozostawała bezrobotna i zmartwiona myślą o odnalezieniu nowej pracy. Nie chciała jej szukać w Astorii, z dala od syna i męża. Dojeżdżanie nie było niemożliwe, ale Julie wolała być na miejscu.
Dziś opatulona w długą kurtkę i szal, okręcony wokół szyi, skorzystała z podwózki koleżanki i razem z nią stawiła się w gronie osób, którzy chcieli odzyskać posadę. Mniej zaangażowana od niektórych, czuła się trochę winna myśli o powrocie do ciepłego biura. Nie narażała się jak górnicy, którzy obecnie zajmowali szpitalne łóżka. Popatrzyła na tych, którzy mimo ciężkiej pracy, dalej chcieli do niej wrócić. Nie miała pojęcia, czy sama zdecydowałaby się na taki krok. Ale wiedziała, że niektórzy byli jedynymi żywicielami rodziny.
- Anais! - Zawołała, gdy zobaczyła dziennikarkę, zbliżającą się do protestujących. Ominęła kilkoro współpracowników i ruszyła w kierunku przyjaciółki. Uśmiechnęła się do niej blado, trzymając dłonie w kieszeniach. Krótko spojrzała na drugą grupę i stanęła przed kobietą. - Wysłali cię do zrobienia reportażu? - Nie zazdrościła Anais konieczności opisania tego całego wydarzenia. Sama nie wiedziała jak na nie spojrzeć.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
8/11/2018, 17:49
Powrót do góry Go down
avatar
Anaïs Lecavelier
WIEK : 28 lat
SKĄD : Jewell / Montreal
Nieaktywny/Dezaktywowany

Główną zasadą dobrego reportażu była obiektywność. Anais wiedziała, że nie może pozwolić sobie na żadne emocje, ale nie była przekonana, czy akurat tym razem uda jej się utrzymać je na wodzy. Nie przyjechała tu kompletnie nieprzygotowana, zdążyła zrobić swój research, wiedziała o wypadkach i górnikach w szpitalu, którzy mogli już nigdy nie wrócić do zdrowia... Dzienniki ojca, które dopiero co zaczęła przeglądać, również rzucały cień na to, co rzeczywiście mogło dziać się w kopalni. Mimo mętliku, jaki powoli gościł w jej głowie, Anais nie miała żadnych wątpliwości, że zarząd dopuścił się wielu niedopatrzeń, a większości incydentów pewnie można było uniknąć przy odpowiednich inspekcjach i kontroli...
- Julie! Nie spodziewałam się, że będzie was tu aż tak dużo, nieźle się zorganizowaliście. – przyznała z uznaniem. Nie pamiętała, żeby jakiekolwiek inne wydarzenie w Jewell wywołało aż tak duże poruszenie. Wyłączyła na chwilę aparat i schowała go do kieszeni płaszcza.  – Nie mieli niestety nikogo innego na miejscu, więc oto jestem. – westchnęła zrezygnowana. Nie była do końca zadowolona z tego przydziału. Obawiała się, że pracując nad reportażem będzie zmuszona skonfrontować się z innymi duchami przeszłości, a nie była na to gotowa. – Jak myślisz, są jakieś realne szanse, że otworzą kopalnię? Na pewno krążyły u was w biurze jakieś plotki. – podniosła trochę głos, żeby przekrzyczeć tłum skandujących strajkowiczów. Liczyła, że chociaż od Julie uda jej się wyciągnąć jakieś wiarygodne informacje, a rozmowę z nią wolała przeprowadzić po koleżeńsku, z tego też względu nie włączyła dyktafonu.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
9/11/2018, 01:03
Powrót do góry Go down
Aidan Deloria
Aidan Deloria
WIEK : 40 lat
PRACA : właściciel ubojni
Nieaktywny/Dezaktywowany

I

Atmosfera w miasteczku nie napawała optymizmem. Nikt tak do końca nie wiedział, co się stało, w tym również Aidan. Może nadużyciem byłoby stwierdzenie, że to były ich tereny, ale mimo wszystko czuli się za nie w jakiś sposób odpowiedzialni. A wypadek w kopalni budził wiele wątpliwości. Zasłyszał od wczoraj więcej plotek, niż faktów, a nie chcąc się kimś wysługiwać uznał, że skoro zaplanowano strajk, to dobrze byłoby się rozejrzeć.
Osobiście nie chciał wydawać osądów, dopóki nie okaże się, co tam właściwie się stało. Jeśli to faktycznie był tylko wypadek, chyba nie było o czym mówić. Kopalnia powinna działać. Miał jednak niemiłe wrażenie, że kryje się za tym coś więcej. Czyżby jakieś wendigo, które przeoczyli? Był gotów rozszerzyć działalność ubojni, żeby część pracowników przejąć. Wszystko, byle nie byli zmuszeni szukać pracy w Astorii. Tamto miasto było jak owoc piękny z zewnątrz, a zgniły w środku.
W pojedynkę miał mniejsze szanse na to, by dowiedzieć się czegokolwiek, więc umówił się z Shoshaną. W oczekiwaniu na wilkołaczycę, stanął na uboczu, łypiąc jedynie to na jedną, to na drugą stronę strajku. Kiwał głową na powitanie tym, których znał, choć na próżno było spodziewać się uśmiechu na jego twarzy. Urokiem Jewell było to, że właściwie każdy znał tutaj każdego. On jako osoba prawie publiczna, tym bardziej był kojarzony, wobec czego raczej nikt nie spodziewał się od niego tryskania humorem. Dlatego unikał spędów ludzi, nie mając ochoty z nimi rozmawiać. Wsunął dłonie głębiej w kieszenie płaszcza, którego kołnierz był postawiony, jakby zamierzał się chować przed światem. Obserwował. W tłumie wypatrzył dziennikarkę. Czyżby strajk miał trafić na pierwsze strony lokalnych gazet? To nie zwiastowało nic dobrego.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
9/11/2018, 10:49
Powrót do góry Go down
John Brown
John Brown
WIEK : 49
PRACA : Szeryf Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Stał przed bramą, obserwując zbierający się tłum. Z zachmurzoną miną, śledząc kroki każdego przybyłego. Miał ochotę powiedzieć im, żeby poszli do domu. Wrócili do siebie i otworzyli gazetę z ofertami pracy. Milczał, bo wiedział, że było to daremne. Miał tylko jedno zadanie. Utrzymać dwie grupy zdesperowanych mieszkańców z dala od siebie.
Ze skrzyżowanymi rękami, stał więc w miejscu, coraz bardziej poirytowany chłodem. Odmarzał sobie dupsko dla bezpieczeństwa protestujących i wiedział, że żaden z nich mu za to nie podziękuję. Byli zbyt nakręceni, żeby myśleć o czymś więcej niż czubek własnego nosa. Każdemu z nich przyznałby rację, bo należała im się praca i należało odszkodowanie, ale Brown już za dużo widział, by teraz spodziewać się cudów.
Na dłużej zawiesił spojrzenie na Anais, już wcześniej słysząc o jej powrocie. Nie zdziwił się, że gazeta przysłała właśnie ją. Byliby głupi, gdyby nie wykorzystali jej obecności w miasteczku. Brown miał ochotę przyjrzeć się kobiecie bliżej, niezadowolony z pismaka w Jewell. Tym bardziej, gdy nosił nazwisko Lecavelier. Przyglądał się pierwszym sekundom jej rozmowy z Julie Astor, nie rozumiejąc dlaczego Thomas nie zatrzymał żony w domu. Miał tylko nadzieję, że nie zaczną gadać o legendach.
- Powinna być z prądem. - Mruknął do swojego kolegi, gdy odebrał kubek z kawą. Żartował, ale można było się z tym zgodzić. Brown upił łyk gorącego napoju i popatrzył w stronę Aidana. Kiwnął mu głową na powitanie, ale w geście kryło się więcej. Zaproszenie do rozmowy, bo teraz nie czas i nie miejsce.
- Jackson, trzymaj się swojej strony! - Krzyknął do masywnego, wysokiego mężczyzny, którego charakteryzowała niesamowita niecierpliwość. Dziś skierowana w stronę tych, którzy byli za zamknięciem kopalni. Mężczyzna uniósł ręce w obronnym geście i odszedł na papierosa.
Brown tylko westchnął i sam wyciągnął paczkę ze swojej kieszeni.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
9/11/2018, 19:56
Powrót do góry Go down
Julie Astor
Julie Astor
WIEK : 27
SKĄD : Jewell
Wiedźma

Nie odczuwała podobnego entuzjazmu co Anais. Bardziej przytłoczona, martwiła się o przyjaciół postawionych pod murem. Organizacja strajku nie była powodem do dumy, tylko aktem desperacji. Ona sama miała o tyle lepiej, że mogła liczyć na wsparcie Tomasza. Tylko nie chciała też zwalać wszystkiego na jego barki, bo nie tak miało wyglądać ich wspólne życie.
- Nie wiem. - Pokręciła głową i odwróciła się do znajomych z pracy. Nie chciała głośno mówić, że taki strajk może być jedynie brzytwą dla tonącego. Była jedną z ostatnich osób, które opuszczały tereny kopalni. Najpierw zwolniono pracowników fizycznych, potem podziękowano jej i współpracownikom z biura. - Nie wiem, czy ktokolwiek powinien wracać pod ziemię, póki nie przeprowadzą stosownych zabezpieczeń. - Westchnęła, żałując wszystkich, którzy ucierpieli. Odwróciła spojrzenie, gdy usłyszała szeryfa i spojrzała na Jacksona. Zmarszczyła czoło, patrząc na kolegę. Niemal widziała żyłkę pulsującą mu na skroni. Wolałaby, żeby zahamował nad nerwami, bo każdy jeden akt agresji, zostałby przypisany całej grupie tych, którzy pragnęli wrócić do pracy. Gniew nikomu by się nie przysłużyła. - Niektórzy nie mają innego doświadczenia poza pracą w kopalni. Ale chyba mało kto to rozumie... - Spojrzała na Anais znacząco, częściowo wypowiadając się w słowach, które dziennikarz mógłby wykorzystać. A przynajmniej Julie chciała, żeby wykorzystał.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
9/11/2018, 20:10
Powrót do góry Go down
Aidan Deloria
Aidan Deloria
WIEK : 40 lat
PRACA : właściciel ubojni
Nieaktywny/Dezaktywowany

Odpowiedział na powitanie szeryfa skinieniem głowy. Brown jako jeden z nielicznych doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co grasuje w pobliskich lasach, więc uznał, że gdy wrzawa trochę ucichnie, zagadnie policjanta i podpyta co sądzi na temat wypadku. Na razie zauważył jednak, że był zajęty, a nastroje z obu stron strajku robiły się coraz bardziej napięte.
Wyczuł Sho szybciej, niż zobaczył. Zwrócił głowę w jej stronę, obserwując i pozwalając sobie na cień uśmiechu. Cenił sobie jej towarzystwo o tyle, że nigdy nie musiał silić się na przyjazny ton pogawędki, a cisza rzadko bywała niezręczna. Pokręcił głową w odpowiedzi na jej pytanie, a czujny wzrok utkwił na powrót w tłumie.
- Jak nie dojdzie tu do rękoczynów, to będę zaskoczony - mruknął, ni to do siebie, ni do Shoshany. Strajkujący ogrzewali się chyba i napędzali własną złością i wyglądało na to, że nie zamierzają się bynajmniej poddawać. - Ktoś ci się już żalił w barze? Wspominali coś? Słyszałem tylko, że jakiś korytarz się zawalił i nie mogą wyciągnąć stamtąd tych, których przysypało. Nikt nie potrafił, albo nie chciał podać przyczyny - rzekł, a po chwili odnalazł wzrokiem w tłumie Jacksona, który odszedł na bok, na papierosa, po tym jak został upomniany przez Szeryfa. Był jednym z tych awanturujących się dryblasów, którym mało było trzeba do bójki.
Szturchnął lekko Sho łokciem, szarpnięciem głowy wskazując na mężczyznę palącego na uboczu. Był jednym z tych, którzy sprzeciwiali się zamknięciu kopalni, jak właściwie znaczna część mieszkańców Jewell.
- Pójdziesz z nim pogadać? Zobaczę w tym czasie, czego szuka tutaj prasa - zasugerował, zgadując, że barmanka z ulubionego baru mieszkańców, nawet jeżeli niespecjalnie towarzyska, będzie skłonna bardziej pociągnąć go za język niż sam Deloria.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
10/11/2018, 13:59
Powrót do góry Go down
Noxochicoztli
Noxochicoztli
WIEK : 23//35
PRACA : tatuatorka, piercerka
Nieaktywny/Dezaktywowany

#1
Dzisiejszy dzień w żadnym stopniu nie zachęcał do wychodzenia z osady, zresztą tak samo jak poprzednie. Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała porannym spacerom na świeżym powietrzu, odstraszając bardziej ciepłolubne osoby niewysokimi temperaturami powietrza. Do tego typu ludzi należała Noxochicoztli, wolała już jak jest gorąco niż zimno, dlatego z dobrze widoczną niechęcią udała się do miasteczka, żeby uzupełnić potrzebne zapasy. I tak odkładała ten obowiązek już zbyt długo, zwlekając z jego wypełnieniem. Nie tylko z powodu lenistwa, ale głównie dlatego, że wycieczki poza osadę skinwalkerów przestały jej wydawać się tak bardzo ekscytujące dla kiedyś.
Jednak teraz miała zadania do wypełnienia. Z pierwszym, czyli załatwieniem brakujących towarów poradziła sobie niemal błyskawicznie,  już z samego rana zakupując odpowiednie zaopatrzenie, by jak najszybciej mieć do głowy. Zdobyte fanty znajdowały się w dość sporej, solidnej torbie przewieszonej przez ramię, której ciężar nawet przyjemnie ciążył jej na lewym barku, ale już męcząco obijającej jej się o biodro. Ale nie tylko z tego powodu zmuszona była opuścić przyjazne dla niej tereny – Miyaoaxochitl poprosiła ją, by w drodze powrotnej dowiedziała się nieco więcej o strajku odbywającym się na terenie zamkniętej kopalni. Zgodziła się, w końcu nie wypada odmawiać wodzowi, szczególnie, że była w stanie to zrobić. Mimo tego, że wymaga to od niej interakcji z ludźmi (co niekiedy sprawiało jej problem), ale mogła trochę podpytać o co chodzi.
Była ubrana dość normalnie, ale i tak pewnie swoim wyglądem zwracała uwagę. Ocieplana skórzana kurtka, dopasowane ciemne spodnie oraz wysokie kozaki nie odwracały uwagi od kolorowych dredów czy plemiennego makijażu w postaci namalowanej czarnej kreski i kropek na twarzy. Początkowo stanęła gdzieś z boku, bo niezbyt orientowała się, o co tu właściwie chodzi i czemu tak właściwie ci wszyscy ludzie tutaj stoją. Do tego jako skinwalker nie chciała opowiedzieć się po żadnej ze stron, w końcu ta sytuacja w ogóle jej nie dotyczyła.
Ale skoro miała się dowiedzieć więcej o tym wydarzeniu, podeszła bliżej tłumu, zerkając na znajdujących się tutaj ludzi. Nie spodziewała się, że znajdzie tutaj kogoś znajomego, w końcu nie utrzymywała zbytnio znajomości z osobami spoza osady, ale może dostrzeże tutaj kogoś, kogo spotkała wcześniej?
- Co się tutaj dzieje? – spytała, nie kierując tego pytania do nikogo konkretnego, mając jednocześnie nadzieję, że jakaś dobra duszyczka uświadomi mało obeznanego w świecie dzikusa, czemu tu tak wszyscy stoją i marzną.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
10/11/2018, 17:23
Powrót do góry Go down
avatar
Anaïs Lecavelier
WIEK : 28 lat
SKĄD : Jewell / Montreal
Nieaktywny/Dezaktywowany

Z minuty na minutę pod bramą do kopalni pojawiało się coraz więcej strajkujących i gapiów, a im więcej ludzi się przyłączało, tym bardziej rosło napięcie. Razem z Julie odwróciła się i przyglądała jak szeryf przywołuje Jacksona do porządku. Ukradkiem wyciągnęła aparat i zrobiła kilka zdjęć poddenerwowanym funkcjonariuszom, po czym ukryła go w dłoni. Teraz powinna trzymać go w pogotowiu. – Nie wygląda to dobrze skoro nawet sam Szeryf się pojawił. Obyśmy nie trafili wszyscy do aresztu pod koniec dnia. – mruknęła cicho, lecz w jej głosie słychać było nutę niepokoju. Nigdy nie zwiastowało to niczego dobrego, gdy policjanci jako pierwsi tracili nerwy. Napięta atmosfera nie sprzyjała również jej pracy; przybyli stawali się zbyt agresywnie nastawieni i zdawała sobie sprawę, że każda jej próba rozmowy z jedną ze stron wywołałaby natychmiastowy atak wściekłości w obozie przeciwników. – Zrobię co mogę, żeby obiektywnie przedstawić punkt widzenia obu stron. – zapewniła Julie, posyłając jej pocieszający uśmiech. Anais nie miała żadnego powodu, aby przeinaczać fakty, przynajmniej na razie. Nie mogła jednak gwarantować, że redaktor główny gazety podzielał jej zdanie. – Swoją drogą, wyjaśnili wam w pracy przyczynę tego wypadku czy to jakaś tajemnica? – spytała z zaciekawieniem. W żadnym artykule, który przeczytała na temat tragedii, nikt bezpośrednio nie powiedział, co się właściwie stało i Anais wydawało się to dość podejrzane.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
10/11/2018, 22:49
Powrót do góry Go down
Julie Astor
Julie Astor
WIEK : 27
SKĄD : Jewell
Wiedźma

Osobiście chciała, żeby cały protest był bardziej symboliczny. Zebranie się wszystkich chętnych do powrotu do pracy, miało pokazać dyrekcji, że nie powinni zamykać kopalni. Julie nie chciała, żeby ktokolwiek siłą okazywał swoje niezadowolenie. Obecność szeryfa była dla niej zrozumiała, ale ta ochrona bramy sugerowała, że ktoś mógłby chcieć ją sforsować. Tylko w jakim celu? Julie wydawało się to bezsensowne.
- Nie wydaje mi się, żeby miało być aż tak źle. - Z westchnięciem przestąpiła z nogi na nogę, czując chłód przenikający przez kurtkę. Ciemnowłosa miała nadzieję, że nie dojdzie do żadnych rękoczynów, nawet jeśli można było się tego spodziewać chociażby pod Jacksonie. - Dyrekcja nie zamierzała się za mocno tłumaczyć pracownikom biurowym. Wyjaśnili tylko, że w związku z ostatnim wypadkiem prace zostają wstrzymane. - Odpowiedziała Anais żałując, że nie może być bardziej pomocna. Zmarszczyła czoło zastanawiając się nad plotkami, nie chciała rozsiewać bezpodstawnych oskarżeń - Mówi się, że te wypadki to nie przypadki. I to samo miało miejsce w starej kopalni. Ale jesteśmy już za stare na takie bajeczki. - Wzruszyła ramionami, bo nie mogła uwierzyć, że działo się to samo co w legendzie o kopalni złota.
Spojrzała na podchodzącą Nox i otworzyła usta, żeby jej odpowiedzieć, ale na moment straciła język w gębie, zapatrzona na kolorową twarz. Rzadko widywała kobietę, ale za każdym razem nie potrafiła pojąć znaczenia jej wyglądu.
- Trwa protest z powodu zamknięcia kopalni. - Odpowiedziała, zaskoczona jej niewiedzą. Dorastając niedaleko zamkniętej społeczności, niejednokrotnie próbowała poznać ich tajemnice i zrozumieć dlaczego się izolują. Od babci słysząc legendy narastające wokół całej grupy nieznajomych, nadal je pamiętała, chociaż starała się podchodzić do nich bardziej racjonalnie.Było to o tyle trudniejsze, gdy kontakt z członkami osady był bardzo ograniczony.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
11/11/2018, 18:59
Powrót do góry Go down
Noxochicoztli
Noxochicoztli
WIEK : 23//35
PRACA : tatuatorka, piercerka
Nieaktywny/Dezaktywowany

Zdawała sobie sprawę, że swoim nietypowym wyglądem wyróżnia się na tle innych osób, ale jednocześnie sprawiała wrażenie, że nie zwracała na to większej uwagi. Bardziej obeznani w środowisku Jewell byli w stanie od razu przyporządkować ją do tej zamkniętej społeczności żyjącej niedaleko, inni w sporej części mieli ją po prostu za dziwaczkę. Chociaż chyba to na jedno wychodzi.
Od Miyaoaxochitl dowiedziała się wcześniej, że na terenie kopalni nastąpił jakiś wypadek, przez co została zamknięta, ale w sumie to tylko tyle. Nie wiedziała nic o postulatach strajkujących, nie orientowała się, co o całej tej sytuacji sądzą ich przeciwnicy, więc niby powinna się wstydzić za swoją ignorancję. Ale przecież była skinwalkerem, więc już z natury nie bardzo mieszała się w sprawy, które nie dotyczą jej bezpośrednio, do tego, no cóż, nie bardzo ją to wszystko szczególnie obchodziło. Znaczy, szkoda że to wszystko się tak potoczyło, że ludzie teraz strajkują, ale zdecydowanie wolała już wrócić do swojej osady. Jednak teraz nie mogła tego zrobić, musiała wykazać się odrobiną zainteresowania i dowiedzieć się więcej, o co tutaj chodzi i poczekać na dalszy rozwój wypadków. Na razie było spokojnie, ale Nox podejrzewała, że może się to zmienić. Mimo swojej raczej wycofanej postawy i niezbyt dużym ogarnięciu w sytuacji, wyczuwała panującą przy zamkniętej kopalni napiętą atmosferę. Z każdą chwilą spędzoną w tym miejscu nabierała coraz większych podejrzeń, że wystarczy tylko niewielka iskra, żeby sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Obróciła głowę w kierunku osoby, która odpowiedziała na zadane przez nią pytanie, po czym otaksowała ją spojrzeniem. Chyba widziała ją już kilka razy, ale ręki sobie by nie dała za to uciąć, w końcu nie miała w zwyczaju nawiązywać relacji z mieszkańcami.
- Rozumiem, że tamci pod bramą nie chcą zamknięcia? A ci drudzy wręcz przeciwnie? – spytała bardziej retorycznie, bo to wydało jej się raczej oczywiste. Włożyła ręce do kieszeni i spojrzała na protestujących, przesuwając wzrokiem po wykonanych przez nich szyldach.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
12/11/2018, 00:32
Powrót do góry Go down
[MG] Scream
[MG] Scream
Mistrz Gry

Pierwsze krople deszczu uderzyły o ziemię, ale słaby opad jeszcze nie był dla nikogo przeszkodą. Ludzie kręcili się między sobą, ciągle trzymając transparenty i nie mając dość. Mimo, że nadal tak naprawdę nikt z dyrekcji nie pojawił się w zasięgu wzroku i jedynym obcym świadkiem wydarzenia była dziennikarka prasowa.
Pojawienie się telewizyjnej furgonetki, ożywiło podzielonych mieszkańców. Głosy nabrały na sile, bo każdy chciał przekrzyczeć tych o odmiennym zdaniu. Transparenty poruszyły się nad głowami zebranych, wznosząc w górę i w dół, za energicznymi ruchami rąk. Ludzie obrócili się do nadjeżdżającego pojazdu, niektórzy nawet wyszli za umowną granicę swojego miejsca.
Furgonetka zatrzymała się nieopodal zgromadzenia i z wnętrza szybko wyskoczył kamerzysta z blondynką w średnim wieku, znaną z porannych wiadomości. Kobieta jednym ruchem poprawiła krótkie włosy i stanęła na tle strajkujących, by po krótkim przygotowaniu rozpocząć nadawanie.

Chwilę po pojawieniu się telewizji, od strony miasteczka nadjechał samochód, wiozący tak wyczekiwanych gości. Dyrekcja kopalni nie mogła pozostać niezauważona, ale tłumy przed bramą nie napawały ich optymizmem. Przedstawiciele telewizji odeszli na bok drogi, przepuszczając samochód. Tego samego nie chcieli uczynić strajkujący. Zapominając o nakazach szeryfa, wyszli na spotkanie nadjeżdżającym, wymijając rozmawiające kobiety. Jeden z mężczyzn mocno trącił Noxochicoztli. Trudno powiedzieć, czy przypadkiem, ale uśmieszek pod nosem wskazywał na coś innego. Droga została zablokowana przez kilkanaście osób a ci bardziej wybuchowi, zbliżyli się do drzwi samochodu, nachylając nad szybami i wykrzykując swoje żądania. Jackson niemal wiodąc prym w dobijaniu się do samochodu, szybko odwrócił od niego swą uwagę, gdy tuż obok pojawił się członek drugiej grupy. Ten sam, który złośliwie potrącił Nox. Tylko moment wystarczył, by między mężczyznami rozgorzała bójka o miejsce przy samochodzie.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
12/11/2018, 20:05
Powrót do góry Go down
Aidan Deloria
Aidan Deloria
WIEK : 40 lat
PRACA : właściciel ubojni
Nieaktywny/Dezaktywowany

Ruszył powoli w stronę reporterki, przeciskając się przez tłum. Minę miał na tyle spochmurniałą, że nie musiał rozpychać się łokciami, ludzie na wszelki wypadek schodzili mu z drogi sami, chyba, że go akurat nie zauważyli. Mniej więcej wtedy zaczęło się prawdziwe zamieszanie i pojawiła się telewizja. Kurwa, jeszcze ich tu brakowało. Przyspieszył kroku licząc się z tym, że lada moment może się tu zrobić naprawdę nieciekawie.
Zbliżył się do rozmawiających kobiet, w jednej rozpoznając członkinię zdecydowanie najbardziej enigmatycznej grupy, jaka zamieszkiwała Jewell. Rzucała się w oczy z malunkami na twarzy. Miał świadomość, że łączyło ich wspólne pochodzenie, może dlatego w oczach wilkołaków skinwalkerzy cieszyli się niemniejszym poważaniem, co reszta mieszkańców. Nie zdążył nawet otworzyć ust na powitanie, a ktoś, to wyglądał mu na jednego z lokalnych farmerów, bodajże O'Donell, trącił skinkę, po czym beztrosko rzucił się w wir tłumu napierającego na samochód.
- Odsuńcie się stąd lepiej - zwrócił się do Anais, Julie i Nox. Na tej ostatniej zatrzymał spojrzenie na dłużej. Potem porozmawia sobie natomiast z prasą. Ruszył w stronę najgorszego zamieszania. Wbijając wzrok w awanturujących się mężczyzn, złapał O'Donella za kaptur i pociągnął z całej siły do tyłu, nie przejmując się napierającymi z zewnątrz strajkującymi. Nie będąc przemienionym, był posiadaczem raczej przeciętnej siły, wyrobionej na bydlęcych truchłach w ubojni, ale wystarczyło, żeby go odciągnąć. I żeby przewrócił się na mokry asfalt.
- Między sobą będziecie się bić? Gratuluję, bardzo mądrze - rzucił, choć słowa te zginęły we wrzaskach tłumu. Pociągnął O'Donella po ziemi. Miał wrażenie, że znalazł się w dziczy. Wściekłe grymasy wykrzywiały twarze wszystkich, a sam Deloria kontrolnie sprawdził, gdzie do kurwy nędzy jest policja, bo na ten moment nikt z tego samochodu nie wyjdzie. Ktoś nawet rozbił butelkę na przedniej szybie, a jakaś niezidentyfikowana ciecz rozlała się po masce.
- Uspokój się - zarządził krótko, puszczając w końcu O'Donella. Odciągnięty od tłumu powinien przestać się tak gorączkować. - Czego tak szarżujesz? Przeproś ją - nie podniósł głosu, właściwie nie wydawał się specjalnie rozemocjonowany. Wskazał Nox. Aidan nie był sympatyczny i nigdy nie będzie, ale przejawów takiej złośliwości miał powyżej uszu. Dlatego właśnie tak unikał ludzkich spędów. Zawsze wypływał cały ich rasizm i agresja, a jeden nakręcał drugiego.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
13/11/2018, 11:00
Powrót do góry Go down
Julie Astor
Julie Astor
WIEK : 27
SKĄD : Jewell
Wiedźma


Nim Julie zdążyła odpowiedzieć, jej uwagę odwrócił odgłos nadjeżdżającej furgonetki. Kobieta spojrzała w stronę samochodu i zmarszczyła czoło, niechętnie przyjmując obecność telewizji. Zerknęła na strajkujących towarzyszy, sama nie czując potrzeby do wykrzykiwania sloganów. Nie chciała się wyrywać do skandowania lub udzielania wywiadu do kamery. Śmiało mogła wskazać tych, którzy byli do tego chętni.
Czując krople na włosach i policzku, uniosła dłonie i narzuciła sobie kaptur na głowę. Nie zdziwilaby się gdyby reszta dnia upłynęła pod znakiem deszczu.
Nie zdziwiła się gdy pojawienie samochodu dyrekcji, wzburzyło tlum, ale nie przyszło jej do głowy, że ktoś może zachować się tak agresywnie.
- Wszystko w porządku? - Zapytała Nox, dotykając jej ramienia w troskliwym gescie. Pokrecila głową, patrząc na sytuację przy samochodzie i cofnęła się, gdy Aiden przeszedł obok.
Wszystkie ustalenia dotyczące spokojnego strajku zniknęły. Zapomniane przez napływ gniewu. Julie miała ochotę złapać się za głowę. Westchnęła ciężko, obserwując zamieszanie, walkę i interwencje Aidena. Uniosła brwi, widząc jak ciągnie O'Donella po ziemi. Wszystko wymykało się spod kontroli i Julie pożałowała stawienia się pod kopalnią.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
15/11/2018, 09:40
Powrót do góry Go down
John Brown
John Brown
WIEK : 49
PRACA : Szeryf Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Wyprostował się, żeby ponad głowami zebranych zobaczyć ktoś nadjeżdża. Ledwo mógł rozpoznać znaną twarz, co rusz zakrywaną przez transparenty bujające się z boku na bok. Kamerę jednak widział doskonale i liczył, że wścibska dziennikarka nie będzie pchać mu się pod bramę. Nienawidził jak mu mikrofony podtykano pod nos, nienawidził udzielać wywiadów, do których czasem go zmuszano.
Widząc kolejny samochód, zmierzający w ich stronę, wyrzucił papierosa i machnął kubkiem, wylewając kawę. A taka dobra była!
- Hawkins, zostaw to i rusz dupę! - Zawołał do podwładnego, opartego o radiowóz i wcinającego kanapkę. Papier z resztą śniadania został rzucony przez otwarte okno, a funkcjonariusz zareagował bez ociągania. Dwójka pozostałych również.
- Odsunąć się! - Szeryf ryknął na pierwszych, którzy mu stanęli na drodze. - Na bok! - Wydawał komendy, a ci najbardziej opieszali siłą byli odsuwani przez trójkę policjantów. Brown złapał Jacksona zaraz po tym, jak Deloria szarpnął farmera. Powstrzymał górnika przed oddaniem ciosu i wykręcił mu rękę, by nie podskakiwał do nikogo więcej. Szybko wydał nakaz skucia Jacksona i odwrócił się do Aidena i kobiet.
- Deloria! - Zawołał, żeby kolega się nie zapomniał. Wiedział do czego mógł być zdolny. Nie chciał żadnych pokazów siły i nie zamierzał pozwalać na samowolkę, bez względu na intencję. Hawkins ruszył w stronę Aidena i farmera, wyciągając kajdanki dla O'Donella, bluzgającego pod adresem Delorii.
Brown odwrócił się do samochodu dyrekcji, nie mając czasu spoglądać na drugie aresztowanie. Nachylił się nad szybą i klepnął w dach pojazdu, nakazując kierowcy wycofanie. Nie zamierzał sterczeć tu cały dzień i pilnowac tyłków obcych w swoim miasteczku.
- Koniec tego zebrania! - Słuchawka radia zatrzeszczała, gdy szeryf wydawał kolejne polecenia. Obiecał areszt każdemu kto nie wróci do domu. Spojrzał za odjeżdżającym samochodem i odpowiedział na wezwanie dyspozytorki. Wyraźnie zły, rzucił ostatnie słowa do pracowników i pośpieszył do swojego radiowozu.

zt dla szeryfa

Telewizyjna reporterka nadal komentowała wydarzenia, rejestrowane przez oko kamery, ale tłum odpuścił, odsuwając się pod spojrzeniami pozostałych policjantów. Transparenty zostały opuszczone niemal do samej ziemi a ucieczka dyrekcji, zawracającej skąd przyjechała, uspokoiła gniew zebranych. Deszcz przybrał na silę.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
15/11/2018, 22:45
Powrót do góry Go down
avatar
Anaïs Lecavelier
WIEK : 28 lat
SKĄD : Jewell / Montreal
Nieaktywny/Dezaktywowany

Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Spokojny protest w ułamku sekundy przeistoczył się w chaos, a rozjuszony tłum strajkujących naparł na nią i jej rozmówczynie. Idąc za radą Aidana odsunęła się natychmiast na bok, jednak nie tyle po to, żeby chronić samą siebie przed bolesnymi ciosami łokci, lecz żeby uwiecznić na zdjęciach ten niespodziewany zamęt, który wywołał przyjazd dyrekcji. Nie marnując ani chwili Anais fotografowała seryjnie całą akcję policyjną, mając nadzieję, że chociaż kilka ujęć aresztowanego przez szeryfa Jacksona i rękoczynów między Delorią a O’Donellem będzie się nadawała do jej artykułu. A nuż a widelec uda jej się później przyszpilić któregoś z mężczyzn i wymusić od nich kilka słów komentarza.
Gdy stwierdziła, że ma to, czego chciała, wrzuciła aparat do kieszeni i podbiegła szybko do Julie i nieznanej sobie kobiety o egzotycznym wyglądzie, którą dziki tłum lekko poturbował. – Hej, nic wam nie jest? Nigdy bym nie przypuściła, że dojdzie tu do czegoś podobnego, ludzi chyba opętało. Wygląda też na to, że nici z pertraktacji z dyrekcją...  – zauważyła, spoglądając ze zmartwioną miną na oddalający się samochód i przeniosła spojrzenie na Julie. Uśmiechnęła się pocieszająco. Domyślała się, że kobiecie zależało na odzyskaniu posady, a takie zamieszki z pewnością całej sprawie nie pomogły. Anais odgarnęła mokre włosy, które przylepiły jej się do policzków i czoła, po czym rozejrzała się dookoła, zatrzymując dłużej spojrzenie na reporterce i jej ekipie. Nie liczyła na pozytywny reportaż w wieczornych wiadomościach.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
16/11/2018, 01:35
Powrót do góry Go down
Noxochicoztli
Noxochicoztli
WIEK : 23//35
PRACA : tatuatorka, piercerka
Nieaktywny/Dezaktywowany

Cicho westchnęła, gdy zaczął padać na szczęście słaby deszcz, ponieważ nie miała kaptura ani niczego, czym mogłaby zasłonić głowę, a nie bardzo chciało jej się moknąć. Jednak mało sprzyjająca pogoda zdawała się nie być żadną przeszkodzą dla strajkujących, więc Nox również nie ruszyła się z miejsca, z boku obserwując całą tę sytuację. Jej wzrok padł na furgonetkę telewizyjną, która właśnie przyjechała na teren kopalni, co od razu ożywiło zgromadzone tu osoby.
Zaraz po niej nadjechał kolejny samochód, sądząc po reakcji strajkujących, prawdopodobnie dyrekcji kopalni lub kogoś innego, kto sprawował tu władzę. Zbytnio zapatrzona w dziennikarkę i towarzyszącym jej kamerzyście, Noxochicoztli nie zauważyła, że jeden z mężczyzn podszedł do niej zdecydowanie zbyt blisko i mocno ją trącił. Mimowolnie cofnęła się o krok, przyciskając dłoń do bolącego miejsca. Miała nadzieję, że nie zrobi jej się przez to siniak, niby nie było na to zbyt dużego ryzyka, ale jednak. Posłała strajkującemu, który ją pchnął, spojrzenie pełne wściekłości, nieco mrużąc przy tym oczy. I już, przez swój wybuchowy charakter, miała podejść do niego, by dać mu do zrozumienia, co o tym myśli, gdy poczuła dotyk na ramieniu, co ją trochę uspokoiło. Spojrzała na Julie, posyłając jej krzywy uśmiech.
- Tak, nic mi nie jest. – odparła, poniekąd zgodnie z prawdą. Oprócz tego, że trochę ją bolało, to nic poważnego jej się nie stało. Po chwili przesunęła wzrok na Aidana i tego agresywnego mężczyznę. Za takie coś najchętniej by mu oczy wydrapała, ale wolała tego tutaj nie robić, za dużo świadków. Machnęła tylko ręką w geście świadczącym o tym, że nie potrzebuje niczyich przeprosin.
Bez słowa przyglądała się działaniom funkcjonariuszy, z każdym kolejnym momentem coraz bardziej utwierdzając się we wniosku, że świat poza osadą skinwalkerów nie jest wcale taki fajny. Znaczy, był na swój sposób ciekawy, ponieważ co chwilę coś się działo, ale Nox obecnie bardziej ceniła spokój.
- Wszystko w porządku, ale chyba już wolę trzymać się od tego z daleka. – odparła na pytanie Anais, jednocześnie krzyżując ręce. Chociaż już od początku można było wyczuć, że strajk nie potoczy się zbytnio pokojowo, ale nie podejrzewała, że akurat to ona zostanie nieco poturbowana. W końcu cała ta sprawa najmniej jej dotyczyła.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
17/11/2018, 00:41
Powrót do góry Go down
Aidan Deloria
Aidan Deloria
WIEK : 40 lat
PRACA : właściciel ubojni
Nieaktywny/Dezaktywowany

Tu nie chodziło o pokazy siły. Zresztą gdyby do takiego doszło, z O'Donella nie zostałoby zbyt wiele. Chodziło o przypomnienie, że nie ma zgody na takie traktowanie tej konkretnej mniejszości. Może na ten moment nie koegzystowali jako ściśli sojusznicy, ale Deloria nie mógł się całkowicie wypiąć na to, o czym mówił mu ojciec. Wspólna historia. Poza tym nigdy nie wiadomo, kiedy te znajomości mogą okazać się przydatne. Wycofał się z daleka od tłumu, obserwując ze zmarszczonymi brwiami kotłujący się tłum. Mimo uszu puścił cokolwiek O'Donell mógł mamrotać pod nosem na jego temat.
Wsunął ręce do kieszeni i odszukał wzrokiem Shoshanę, której machnął, jakby dając do zrozumienia, że na niego czas. Szeryf tracił powoli cierpliwość, a ze strajku w zasadzie zupełnie nic nie wyniknęło, poza bałaganem i stratami. Dalej nie wiedzieli, co się stało, teraz przynajmniej upewniając się w przekonaniu, że ktoś powinien sprawdzić tę nieszczęsną kopalnię. Dawno nie widział mieszkańców tak wściekłych. Aż dziwiło, że wywołało to w nich taką agresję. Zupełnie jakby kryło się za tym coś jeszcze.
Wiedział, że będzie musiał przede wszystkim pogadać z szeryfem, ten umknął mu jednak, nim zdążył się do niego dopchać. Jeśli nawet był rozczarowany takim obrotem spraw, nie okazał tego w żaden sposób, pozostając tak samo niewzruszonym jak kiedy tu się pojawił. Postawił kołnierz płaszcza, jeszcze przez chwilę obserwując reporterkę. Zainteresowanie świata było ostatnim, czego było im tutaj trzeba. Zmył się, zanim jeszcze reszta tłumu zdążyła się rozejść.

z/t
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
17/11/2018, 11:11
Powrót do góry Go down
Julie Astor
Julie Astor
WIEK : 27
SKĄD : Jewell
Wiedźma

Była w szoku, że tak szybko wszystko wymknęło się spod kontroli a ludzie pozwolili sobie na agresję, którą nie przejawiali każdego zwykłego dnia. Ilość osób, zdolnych do ataku na innych, można było policzyć na palcach. A przynajmniej Julie wychodziła z takiego założenia. Nie wiedziała co chcieli osiągnąć dobijaniem się do samochodu. Nie wyobrażała sobie co mogli zrobić tym, którzy w nim siedzieli. Serce jej zatłukło mocno na widok interwencji szeryfa i jego ludzi. Rzadko miała do czynienia z takimi wydarzeniami.
Powiodła spojrzeniem po ludziach i na chwilę spojrzała na Anais. Póki szeryf nie kazał się rozejść. Cofnęła się jeszcze trochę. Zerknęła na Nox, ciekawa w jak złym świetle przedstawi ona wydarzenia swoim towarzyszom.
- Zwariowali. - Odpowiedziała z rezygnacją i pokręciła głową. Żałowała, że telewizja pokaże miasteczko i mieszkańcom w tak złym świetle. - Wracam do domu. - Dodała i pożegnała się z kobietami, ściskając Anais i wyrażając nadzieję na ponownie spotkanie. W przyjemniejszej atmosferze. Odchodząc, spojrzała za odjeżdżającym samochodem szeryfa i zrzuciła kaptur, musząc odetchnąć zimnym powietrzem. Zaczęła się zastanawiać, gdzie mogła poszukać sensownej pracy.

zt
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
17/11/2018, 22:47
Powrót do góry Go down
[MG] Psycho
[MG] Psycho
Mistrz Gry

{ Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją }
Coyotia, Noxochicoztli, Jim, Patrick, Lucas
18 listopada 2018 r.
niedziela, godzina 5 rano

Poranek był dżdżysty, a okolice miasteczka spowijała gęsta mgła. Ulice były puste. W niedzielę nikt nie spieszył się do pracy. Na obrzeża miasteczka, pod kopalnię, najłatwiej było dostać się samochodem. Swego czasu istniała linia autobusowa, która woziła górników, jednak została zlikwidowana wraz z zamknięciem kopalni. Bez przeszkód można się było tutaj dostać również piechotą.
Jako miejsce zbiórki ustalono niewielkie połacie terenu nieopodal wejścia, zasłonięte przez budynki gospodarcze. Oficjalnie cały przybytek był zamknięty, nie było więc mowy, żeby ktokolwiek się tam ot tak wybrał. Należało uważać, żeby nie ściągać na siebie niepotrzebnej uwagi. Wilkołaki żyły w dobrej komitywie z lokalną policją, ale nikt nie pozwoliłby cywilom ładować się pod ziemię, zwłaszcza, że teren był wciąż grząski i niestabilny po rzekomym zawaleniu. Przynajmniej tak brzmiała oficjalna wersja. Samo wejście było zabite dechami i dodatkowo zabezpieczone kłódką.
Chłód i dziwny rodzaj niepokoju przenikał aż do kości. Złe przeczucia kłębiły się w głowach, nawet jeżeli ktoś słynął z optymistycznego podejścia do życia. Coś było nie tak, jak powinno. Tylko co? I czy miało związek z nieszczęsną kopalnią?

Czas na dołączenie do tematu: 11 lutego, godzina 22. W pierwszym poście proszę o dokładne wypisanie ekwipunku postaci i uzupełnienie go w profilu. Prócz tego proszę także o opis tego, co postać ma na sobie (łącznie biżuterią). W razie jakichkolwiek obsuwów, pytań, próśb i zażaleń, proszę informować na PW.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
8/2/2019, 15:30
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
WIEK : 35 lat
PRACA : ochrona casino astoria
Kopalnia cyny 96c5e807ea4c601b0bd44d2fa7ee28e2f9738cca
SKĄD : Mishawaka, Oregon
Wilkołak

18 listopada | #2

— Jiii-iim, no chodźże już —
ziewnął stojąc w drzwiach domu Morgana. A uprzedzał, że po niego przyjdzie i ma być gotowy. Nie on wymyślił tak wczesną porę więc pretensje do Delorii. Jak zwykle.
— W ogóle to słyszałem o burdzie w Niedźwiadku — zagadnął, gdy w końcu Jim ruszył dupę z całym rynsztunkiem i mogli udać się w kierunku nieczynnej kopalni cyny. Patrick uprzedził dziadków, że ma całodniowe zlecenie, przez co Muriel narobiła kanapek i pobłogosławiła na odchodne znakiem krzyża, wciskając mu swój medalik z świętą Barbarą. Żachnął się, że nie jest przecież górnikiem żeby nosić takie świecidełka ale starsza kobieta znalazła tysiąc innych argumentów, wypominając nie chodzenie do kościoła. Zanim zaczęło się na dobre, szybko uciekł. Bycie synem pastora wielokrotnie go już wprawiało w zakłopotanie i miał wyrzuty sumienia. Mahoney ubrał się w wygodne, niekrępujące ruchów ciuchy. W plecaku miał kanapki, butelkę wody niegazowanej (1,5 l), linę, rękawice, latarkę oraz apteczkę z bandażami i środkami dezynfekującymi. Pod pachą taszczył kask z latarką, a w cholewach wysokiego buta dwa sztylety.
— Nikogo nie ma, jak zwykle — wyciągnął z kieszeni paczkę malborasków i zapalił, częstując Morgana. Ostatni dymek przed daniem nura w kopalniane głębiny.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
9/2/2019, 14:17
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Lucas zjawił się w kopalni wyspany (był rannym ptaszkiem, trochę z temperamentu, ale bardziej dzięki umiłowaniu do fotografowania natury o wschodzie słońca), ale nieco onieśmielony. Patricka znał tylko trochę - spotkał go podczas krótkich odwiedzin w Jewell u swojego ojca, gdy Mahoney odnajdywał się w nowym życiu. Jima z kolei znał bardzo dobrze, ale z powodu wyjazdu Luke'a stracili ze sobą kontakt. Ze skinwalkerami nie miał zbyt wiele do czynienia.
Ubrał się wygodnie - w t-shirt, bluzę, kurtkę, jeansy, skórzane rękawice, górskie buty oraz kask z latarką. Na ręce miał staromodny zegarek Przydługie włosy, skryte obecnie pod kaskiem, związał w wygodny kucyk i zebrał z czoła opaską-bandaną.
W plecaku miał portfel, linę, sanitizer do rąk (w razie potrzeby dezynfekujący), plastry, paracetamol, batoniki energetyczne, kanapkę z Subwaya, butelkę wody i niewielki termosik z kawą.
Do pasa przytroczył małą latarkę i nóż myśliwski, a w kieszeni miał dodatkowo wypasiony szwajcarski nóż z kilkoma ostrzami i śrubokrętem oraz iPhone'a XR. Rozważał wzięcie swojego Canona, ale był trochę za ciężki i o wiele za cenny. Telefon-zgodnie z reklamami Apple-również zrobi dobre zdjęcia, zwłaszcza do celów dokumentacyjnych. W końcu nie wiadomo, co tam znajdą.
-Cześć. skinął głową Patrickowi i Jimowi, którzy najwyraźniej przyszli razem.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
10/2/2019, 06:37
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Kopalnia cyny Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

18 listopada

- Chwila! - burknął niezadowolony z tego, że Mahoney go popędza. Wciąż miał siniaka pod okiem, skutek bójki w jaką się w dął w Niedźwiadku. Opuchlizna zeszła, ale skóra przybrała niesamowity, fioletowo czerwony kolor. Za kilka dni powinien płynnie zmienić się w siną zieleń z domieszką żółtego. Dolną wargę miał pękniętą- teraz zdobił ją ciemny strup ukryty pośród jasnej brody, którą zaczął ostatnio zapuszczać. Przez ostatnie kilka dni chodził skwaszony. Sam rusz dupę, Deloria chciał powiedzieć, kiedy zbierano ochotników na wyprawę. Chciał go zapytać, czy jak zginą to też będzie miał pretensje do całego świata, tylko nie do siebie. Ale zacisnął zęby i zachował uwagi dla siebie. Zgłosił się, bo miał poczucie obowiązku. Coś śmierdziało na ich terenach i należało to sprawdzić.
Kask pożyczył od sąsiada, byłego górnika. Ze względu na niedawną bitkę nie było to łatwe, rozniosło się bowiem co miał wtedy do powiedzenia na temat bezrobotnych. Musiał się uciec do podstępu i wysłać po prośbie kogoś z watahy. Do plecaka zapakował dwie kanapki - rano rozpędził się z robieniem śniadania i zostało mu nadprogramowo. Uznał, że się przydadzą. Podobnie jak litrowa butelka wody i dwa proteinowe batoniki. Czuł w dupie, że to nie będzie łatwa ani przyjemna wycieczka a cichy głosik z tyłu głowy podpowiadał mu: Jim, to jebnie. Dlatego też dokoptował do bagażu bandaż, i gazę. Spirytusu nie mógł znaleźć, więc postanowił zastąpić go małą buteleczką wódki. Taką, jaką można kupić na pokładzie samolotu. Dorzucił też latarkę i zapasową baterię. Ostatnie czego chciał, to zostać w szybie kopalni bez światła. Z garażu wyciągnął grube, robocze rękawice. Mówił sobie, że to dla bezpieczeństwa, ale po prawdzie trochę się też brzydził brudnych ścian kopalni, w której nie wiadomo jakie gówno się kryło. Ostatnią rzeczą jaką zapakował był młotek. Najpierw przeszło mu przez myśl, że nóż będzie lepszym rozwiązaniem. W domu miał jednak tylko kuchenne, a tych było mu szkoda. Co jak co, ale o przybory do gotowania dbał wzorowo.
Uzbrojeni jak na wycieczkę górską udali się z Patrickiem do zamkniętej kopalni. Rzadko palił, ale tym razem skusił się na papierosa, którego zaproponował przyjaciel. Nie czekali długo, gdy pojawił się Gallagher.
- Pozaplataliście porządnie kudły w warkocze?- zapytał. Jeden i drugi towarzysz miał czuprynę bujną i długą, w sam raz do reklamowania szamponu. Oby nigdzie się nie zaplątali. Pozostało im czekać na reprezentację skinwalkerów. Zawsze byli dla niego zagadkowi. Chciał udać się razem z Mahoneyem na rozmowy z nimi, ale Deloria uznał, że to nie jest dobry pomysł. Morgan wciąż nie był przekonany, że jego porywczy charakter mógłby wszystko zniweczyć.

ekwipunek: kask, 2 kanapki, litr wody w butelce, 2 batoniki proteinowe, bandaż, gaza, buteleczka wódki, latarka, zapasowa bateria, rękawice, młotek i urok osobisty
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny Empty
10/2/2019, 15:38
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: