Memento mori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: Jewell i okolice :: Okolice Jewell Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Kopalnia cyny
Idź do strony : Previous  1, 2
avatar
Gość
Gość

1 8 .  l i s t o p a d a

To było pierwsze tego typu zadanie, w którym Coyotia brała udział. Nie była pewna, w jaki ekwipunek powinna się zaopatrzyć, dlatego w jej płóciennej torbie nie znajdowało się prawie nic, co każdy inny, doświadczony życiem człowiek czy nadnaturalny by ze sobą zabrał. W jej rachunku zawartość jej torby zawierała wszystkie niezbędne akcesoria kapłanek. Ale przecież kapłanki, w dzisiejszych czasach nie miały dużo więcej do roboty niż doglądanie czystości w świątyni i zapalanie kadzideł.
Rozsądek podpowiadał jej, ze powinna zabrać coś jeszcze, ale nie ufając ani elektronice, ani innym wynalazkom współczesności, zwykle zamknięta w zacofanej kulturze religijnej azteków, zdała się na pierwotność. Swoje naturalne atuty i rzeczy znane. Szły z Nox w milczeniu, przez większość drogi. Zamieniły zaledwie kilka zdań. Dopytała dziewczynę o charakter jej znajomości z jednym z wilkołaków i na tym skończyła się pogawędka. Kiedy obok zamkniętych baraków wyłoniły się trzy sylwetki, Coyotia zamilkła. Poprawiła torbę na ramieniu, brzęcząc bransoletami na przegubie nadgarstka. Naciagnęła na uda dużo za dużą, męską, polową kurtkę z kołnierzem z miękkiego kożucha i odetchnęła, zbierając w sobie siły do spotkania kilku obcych osób. Rudego mężczyznę już znała i z nim już rozmawiała dłużej, dlatego na nim zawiesiła spojrzenie w pierwszej kolejności.
Cześć?
Przywitanie wynikało ze sceptyczności z charakteru poznania się ich nawzajem w lesie.
A ty... będziesz dokumentował przebieg badań terenowych?
Nie kryjąc już wcale swoich wątpliwości, uniosła brew ku górze, ale nic nie dodała. Zwróciła twarz za plecy wszystkich, obejmując spojrzeniem teren w szerszym zakresie, zanim wróciła uwagą do grupy. Jej niecierpliwy wzrok wyrażał najpewniej tylko jedno pytanie: Gotowi?

Ekwipunek: mała lampka oliwna, krzesiwo, maść lecznicza z naturalnych ziół, kadzidło, kadzielnica

Strój: kurtka polowa podbita kożuchem przy kołnierzu, spodnie bojówki, koszulka z długim rękawem, kilka drewnianych bransoletek na nadgarstku, amulet ze szczęśliwą runą na szyi na rzemyku, buty - trapery, wełniane rękawiczki bez palców, gumka do włosow na drugim nadgarstku.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
11/2/2019, 00:38
Powrót do góry Go down
Noxochicoztli
Noxochicoztli
WIEK : 23//35
PRACA : tatuatorka, piercerka
Nieaktywny/Dezaktywowany

#4
ekwipunek: nóż, dwa mniejsze sztylety, latarka, baterie, bukłak z wodą, trzy batoniki, bandaż, telefon
strój: ocieplana kurka, bluzka z długim rękawem, dopasowane spodnie, skórzane rękawiczki, wygodne buty, rzemyk z amuletem na szyi, kask, niewielki plecak


Dotąd z kopalniami nie miała nic wspólnego, z tego powodu nie bardzo wiedziała, jak ma się przygotować do zadania. W końcu wzięła, według niej, najbardziej potrzebne przedmioty, co by nie musiała za bardzo dźwigać mniej ważnych rzeczy. Poprosiła też jednego ze skinwalkerów, który odwiedza Astorię, żeby z miasta przyniósł jej kask – w końcu nie chciała zwrócić na siebie większej uwagi, kupując to w Jewell. Przygotowanie ułatwiłby także fakt, gdyby wiedziała, czego może się spodziewać podczas misji, w obecnym przypadku musiała bazować tylko na spekulacjach, które i tak za wiele nie mówiły.
Idąc w kierunku kopalni, dopadły ją pierwsze wątpliwości. Wcześniej o tym nie myślała, dopiero teraz uświadomiła sobie, że będzie musiała zejść pod ziemię na nie wiadomo ile metrów. A jeszcze, jakby wziąć pod uwagę fakt, że wydarzył się tu już jeden wypadek, czyli może zdarzyć się i drugi… Jednak nie chciała zawieść ani osady, a tym bardziej wodza, więc starała się ignorować swoje powoli narastające obawy.
Odrzucając na bok wizje rozszarpania przez jakieś cholerstwo siedzące w sztolni lub przygniecenie przez tony ziemi oraz skały, wzięła głęboki wdech i lekko uśmiechnęła się do wilkołaków.
- Witajcie. – odezwała się, starając, by jej głos za bardzo nie drżał. Jednocześnie szerokim rzemykiem zebrała ze sobą dredy, by później, już w środku kopalni, jej nie przeszkadzały.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
11/2/2019, 14:39
Powrót do góry Go down
Aidan Deloria
Aidan Deloria
WIEK : 40 lat
PRACA : właściciel ubojni
Nieaktywny/Dezaktywowany

Mimo komplikacji, Patrickowi i Maxowi udało się dogadać ze skinwalkerami. Ayers wrócił do Astorii, im natomiast pozostało zająć się kwestią samej kopalni. Sześć dni na przygotowania to niby całkiem sporo czasu, ale w obliczu obowiązków piętrzących się w ubojni, wszystko się rozwlekło. Deloria chciał żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, a ewentualne straty (oby nie w ludziach) były jak najmniejsze. Mieli tylko sprawdzić, co tam się stało, a potem bezpiecznie wrócić na górę. Z nadzieją, że cokolwiek tam zastaną nie wymknie się spod kontroli. Z jakiegoś powodu wcale nie był zbyt optymistycznie nastawiony od pewnego czasu, podobnie jak cała reszta mieszkańców miasteczka, jakby wypadek uruchomił jakieś skrywane od dawna pokłady pretensji.
Do Andrewa Russela zadzwonił trzy dni temu. Mężczyzna był wdowcem powszechnie znanym w Jewell, który pracował w kopalni aż do przedwczesnej emerytury. Miejsca gdzie wydobywało się cynę choć często płytsze, nie były wcale mniej niebezpieczne od kopalni węglowych. Andrew znał się na swojej robocie, a Aidan uznał, że pchanie się tam bez przewodnika, a jednocześnie kogoś, kto zna się na rzeczy byłoby samobójstwem. Chociaż Russel na początku nie chciał o tym w ogóle słyszeć, był winny Delorii przysługę, nie pogardził zresztą sowitą zapłatą. Zakup leków ze skromnej emerytury pochłaniał większość budżetu.
Na miejscu Aidan pojawił się właśnie z Andrew oraz jeszcze jednym wilkołakiem, znanym Jimowi, Patrickowi i Lucasowi jako Joe. Pracował w ubojni i nigdy nie był szczególnie rozmowny. Może właśnie dlatego Deloria zdecydował się na jego towarzystwo. Nic nie irytowało go bardziej, niż bezsensowna gadka. Uzbrojeni w potrzebny sprzęt, latarki i lekkie plecaki, pojawili się na miejscu zbiórki jako ostatni, choć na czas. Aidan przywitał się z zebranymi machnięciem ręki, odnotowując obecność skinwalkerki, którą miał okazję spotkać w czasie strajku.
- Andrew będzie naszym przewodnikiem, zna tę kopalnię jak własną kieszeń - powiedział krótko, udzielając tym samym mężczyźnie głosu. Russel wydawał się nie być zadowolony z faktu, że będą im towarzyszyć dwie kobiety, przesądny niczym marynarz, przekonany że płeć piękna na statku przynosi pecha.
- Według informacji, które udało mi się wyciągnąć ze znajomych, wypadek miał miejsce na trzecim poziomie, to jest czterysta metrów pod ziemią. Zjedziemy windą na drugi poziom i stamtąd spróbujemy przedostać się dalej piechotą, bo nie wiadomo, w jakim stanie jest przejście - zaczął bez zbędnych ceregieli, wyjmując arkusz papieru który rozłożył pokazując zebranym. Nawet laik mógł się domyślić, że był to uproszczony plan kopalni. - Tych chodników nie ma na planie, a lepiej nie ryzykować zjazdu na sam dół, bo szyb główny mógł ulec uszkodzeniu. Mam nadzieję, że nikt nie ma klaustrofobii? Ostrzegam, że korytarze są cholernie wąskie - rzucił, składając arkusz. Ruszył w stronę budynków gospodarczych, jedne z dużych, metalowych drzwi otwierając kluczem.
- Jeśli ktoś nie wziął kasku, możecie skorzystać z tych - powiedział, wpuszczając wszystkich do środka hali, gdzie na regałach ułożone były nakrycia głowy. Sam wziął jeden i zapiął. W rogu sali znajdowała się cała maszyneria, która obsługiwała szolę. Klatka windy była otwarta i wyglądała dosłownie - jak klatka. Raczej mało zachęcająco. - Ktoś ma jakieś pytania? - Zapytał, rozglądając się po zebranych, nim pokierował ich do wnętrza kabiny. Miejsca było tam stosunkowo sporo, miała pomieścić czterdziestu górników zjeżdżających na zmianę.

48h na odpis.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
11/2/2019, 16:03
Powrót do góry Go down
avatar
Gość
Gość

Podświadomie niepokoiła ją znacząca przewaga wilkołaków nad nią i Nox. Zerknęła na dziewczynę kontrolnie, ale nie potrafiła wyczytać z jej twarzy jednoznacznych sygnałów o jej stanie ducha. Nie mogła też nie zauważyć niezadowolenia na twarzy jednego z wilkołaków, przedstawionego im jako Andrew. Wyraz ten adresowany był wyłącznie do nich, jako skinwalkerek, dlatego Coyotia zachowała wobec mężczyzny szczególną ostrożność, nie wiedząc przecież, że uprzedzenie, z jakim na nich spoglądał, odnosiło się do płci, nie rasy.
Z lekkim oporem, ale w końcu ruszyła za wszystkimi wgłąb kopalni, choć zdecydowała się zamknąć ich szereg z tyłu, trzymając uwagę na potencjalnych zagrożeniach i Nox. Wolała mieć ją na oku. Jakby nie patrzeć, jeszcze tydzień temu nie znała prawie żadnej z obecnych tu osób. Chociaż skinwalkersi względnie dogadywali się z wilkołakami, nie zamierzała kusić losu i zdawać się na zwykłą umowność. Z westchnieniem nałożyła kask na głowę, wcześniej związując włosy w gęsty kuc nad karkiem. Nie miała żadnych pytań. Przynajmniej takich, które wymagałyby głośnego napomknięcia. Mimo to, zaburczała pod nosem, bardziej do siebie.
Tak, jak się to diabelstwo zapina?
Podejrzała jak walczy z tym zapięciem jeden z wilkołaków (ta walka w przeciwieństwie do jej własnej była bardzo krótka i skuteczna), choć próbując powtórzyć jego czynność, poległa, dlatego zostawiła kask luźno nałożony na głowę, wchodząc do windy bez odpowiedniego przygotowania. Jednocześnie, nie będąc pewna stabilności rzekomej kabiny, zacisnęła jedną dłoń na stalowym pręcie klatki, tak dla bezpieczeństwa.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
11/2/2019, 18:11
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Kopalnia cyny - Page 2 Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

Skrzywił się lekko widząc Delorię, jednak można to było odebrać jako grymas bólu spowodowany pizdą pod okiem. Zamierzał spędzić ten czas na bezsensownych gadkach z Patrickiem i Gallagherem, który - byłby przysiągł, urósł o kilka centymetrów odkąd widział go ostatni raz. Pomalowany na czerwono, obdrapany kask trzymał w dłoni nie spiesząc się zakładaniem go.
Przekrzywił głowę spoglądając na nadchodzące kobiety. Ile mogły mieć lat? Czyje ciała gwizdnęły? Nie był pewien na czym to polegało. Biorąc pod uwagę ich postury, wyciągnięcie którejś z jakiejś dziury nie powinno stanowić problemu. Gorzej będzie w drugą stronę, gdy sytuacja się odwróci. Nie wyobrażał sobie, żeby którakolwiek z nich miała szanse im pomóc.
Nie doceniał ich.
Przywitał się krótko z Russelem, skinął głową Joemu jak i kobietom. Podszedł bliżej, żeby przyjrzeć się rozłożonej mapie. Czterysta metrów to nie było mało. Zaciągnął się papierosem i strzepnął popiół na ziemię. Jeśli tam zginą, to będzie wyjątkowo chujowy grób. Splunął sobie pod nogi i potarł czoło. Wspomniał cios w baniak, którym uraczył go Dorian. Obiecał sobie w duchu, że jeszcze obije mu ten głupi pysk. Wraz z pozostałymi włożył w końcu kask na głowę.
- Nie mam liny, w domy znalazłem tylko sznurek do prania - stwierdził szczerze. Wolał uprzedzić o tym innych, żeby później nie było zdziwienia. W głowie już słyszał nadęty głos Mahoneya: No jak to, nie wziąłeś liny?! Jak mogłeś nie wziąć liny?! Przedrzeźnił go w myślach. Miał nadzieję, że Ava się nie martwiła.
Spojrzał na mniejszą z kobiet, która walczyła z zapięciem swojego kasku. Typowe, pomyślał, jak na dżentelmena szowinistę przystało i podszedł do niej:
- Nie tak - pochylił się i zatrzasnął niewielkie zapięcie pod jej podbródkiem. - Nie możesz nie zapiąć kasku, bo ci spadnie, rozbijesz sobie głowę i wypłynie ci mózg. To byłoby bardzo nieprzyjemne - wyjaśnił.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
11/2/2019, 19:18
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

-Jim, Patrick. - skinął głową wilczym kompanom. Uśmiechnął się krzywo na fryzjerską uwagę Morgana. Może powinien zostać barberem, a nie brokerem? He he.
-Moje włosy są w porządku, za to ty wyglądasz z zarostem jak Mahoney 2.0. - odciął się żartobliwie. Faktycznie wyglądali jak na trójkę wilkołaków przystało - wszyscy z gęstymi brodami.
Z ciekawością zlustrował dwójkę skinwalkerek (skini wysłali na misję do kopalni dwie młode dziewczyny? Nie mieli silnych facetów w tej swojej osadzie? Czy to może byli faceci w ciałach kobiet...aaaa Luke musiał przestać o tym myśleć żeby nie popaść w skino-incepcję) i bez zbytniego zdziwienia rozpoznał w jednej dziewczynę z lasu. No cóż, już wtedy jej przebywanie na drzewach wydało mu się podejrzane.
-O, cześć. Mhm, postaram się zrobić jakieś zdjęcia...tym razem telefonem, ale porządnym. - naprawdę nie było co się zbytnio obciążać ani ryzykować zniszczenia aparatu. Luke miał nadzieję, że jego kompani pokładają w iPhonach równie wielkie zaufanie jak on (one NAPRAWDĘ robiły dobre zdjęcia). W nocy zrobił świeży back-up, tak na wszelki wypadek.
-Hej. Luke Gallagher. zwrócił się do dziewczyny z dredami na powitanie - całą resztę już znał.

Zapoznał się z Andrew, przywitał z Joe i wysłuchał planu Delorii w milczeniu.
Kask miał już założony, więc go zapiął, poprawił szelki plecaka i usłyszał jak Jim mansplainuje coś Coyotii.
-Jim, nic się nie zmieniłeś. pokręcił głową z mieszaniną rozbawienia (czuł się jak w domu, jak za dawnych lat!) i współczucia dla dziewczyny (oh well), a potem uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. Pytań nie miał, więc ruszył za innymi do kabiny.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
11/2/2019, 22:10
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
WIEK : 35 lat
PRACA : ochrona casino astoria
Kopalnia cyny - Page 2 96c5e807ea4c601b0bd44d2fa7ee28e2f9738cca
SKĄD : Mishawaka, Oregon
Wilkołak

Patrick starał się pozostać rozmownym, ale kiedy fajka już mu zamknęła usta to ich nie otwierał witając nadchodzące osoby skinięciem głowy. Dobry nastrój się nie pojawiał, a myśli nieustannie zbaczały w stronę Avy i córki. Nie rozumiał jak to mogło się stać. Ugryziona tak jak on przed laty. Ironia losu, której zamierzał dokopać. Obiecał sobie, że odnajdzie tego kto jej to zrobił. Powróciły wspomnienia sprzed dziewięciu lat kiedy patrzył na członków watahy podejrzliwie i niechętnie. Który go pogryzł w rezerwacie? Któryś z Gallagherów? Deloria? A może Morgan? Teraz jednak istniała pewność, że nikt z watahy nie zrobił tego Avie. Był ktoś inny, tylko kto? Istniały inne społeczności takich jak oni? Upuścił resztkę papierosa na ziemię wdeptując go w nią butem. Russela i Joe'ego doskonale znał. Temu pierwszemu nawet uścisnął dłoń, z drugim tydzień temu pił piwo w Niedźwiadku. Przyjrzał się planowi kopalni. Pod ziemią był kilka razy jako dzieciak i zawdzięczał to dziadkowi, który chciał pokazać wnukowi ciężką pracę. Ucz się Patricku, abyś nie musiał pracować tak ciężko jak ja. Spojrzał na Jima bez liny. Pokręcił głową.
— Tak — odezwał się patrząc na skinwalkerki — Jak się dzielimy, tam na dole?
Nie umniejszał kobietom ich umiejętności, były de facto w lepszym położeniu od sześciu rosłych mężczyzn skoro korytarze miały być wąskie. Wyciągnął z tylnej kieszeni spodni pomięty listek gumy do żucia i wsadził do ust. Dla odświeżenia oddechu i lepszego samopoczucia przy zjeździe. Przed założeniem kasku na głowę sprawdził czy latarka działa.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
12/2/2019, 00:09
Powrót do góry Go down
Noxochicoztli
Noxochicoztli
WIEK : 23//35
PRACA : tatuatorka, piercerka
Nieaktywny/Dezaktywowany

Oczywiście zauważyła znaczącą liczebną przewagę delegacji wilkołaków. Niemal automatycznie odebrała to jako zwykły afront i jawny brak zaufania, ale o to pieklić się będzie później, w osadzie, gdy już będzie po wszystkim. A przynajmniej taką miała nadzieję, że wraz z zejściem do kopalni znajdą odpowiedzi na nurtujące ich pytania, bo drugi raz nie zamierza tam włazić.
Krzyżując ręce na klatce piersiowej, zerknęła na plan kopalni, jednocześnie słuchając słów Russela. Czterysta metrów w dół to, jak dla niej, naprawdę sporo, nawet nie chciała myśleć o tym, że istnieje ryzyko, iż może utknąć na takiej wysokości. Wystarczy do tego kolejny, niepozorny wypadek.
Podobnie jak Coyotia, wolała się trzymać na końcu ich niewielkiej grupki i tego zamierzała się trzymać. Przemawiała przez to zwykła przezorność – w końcu, skoro istnieje prawdopodobieństwo, że coś siedzi w kopalni, to prędzej zaatakuje tych z przodu.
Jak dotąd nie miała żadnych pytań, no może oprócz jednego, którego wolała nie zadawać na głos. Czy możemy w końcu zabrać się do roboty?. Nox zdecydowanie należała do tego typu osób, które wolą od razu przystąpić do działania, bez żadnego gadania. Nawet w przypadku, gdy takie gadanie było po prostu potrzebne.
Założyła kask na głowę, szybko radząc sobie z jego zapięciem. Naprawdę chciała mieć już tę kopalnię z głowy.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
13/2/2019, 01:17
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

Andrew odczekał, nim wszyscy założą i zapną kaski. Nie był wilkołakiem, nie miał nic wspólnego ze światem nadnaturalnym. Cały ten pomysł zupełnie mu się nie podobał, ale potrzebował zastrzyku gotówki, która miała opłacić jego milczenie. Nie wiedział, że nie zabiera ze sobą zwykłych, kruchych ludzi a istoty, które jednym ruchem ręki uzbrojonej w pazury mogłyby urwać mu głowę.  Byli dla niego po prostu laikami, którzy z powodów zupełnie mu niezrozumiałych chcieli pchać się tam, gdzie nawet ekipy ratunkowe nie dotarły. Pytanie, dlaczego nie dotarły? Andrew głowił się nad tym już od dłuższego czasu, ale wciąż było więcej pytań niż odpowiedzi na nie.
Wskazał Jimowi ławkę pod ścianą, gdzie leżały liny, a także latarki nahełmne, zasilane akumulatorami. Miał co prawda szczerą nadzieję, że liny okażą się zbędne, ale lepiej było dmuchać na zimne. Należał do ludzi, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństw pod ziemią, mimo rozwoju górnictwa. Jak wszędzie tak i tutaj sporo było niedopatrzeń w zabezpieczeniach.
- Nie dzielimy - odparł. Otworzył kratowane wejście do windy, które ustąpiło z głośnym szczękiem i zgrzytem metalu o metal. Gestem wskazał, by ładowali się do środka. - Trzymamy się razem. Jeśli warunki okażą się trudne, zwiążemy się wszyscy liną, żeby ktoś nie spadł w jakiś uskok. Nie jesteśmy ekipą ratowniczą, nie mamy do tego sprzętu, więc nie ma co pajacować i zgrywać bohatera. Nie wiadomo jak źle to wygląda pod ziemią. Mam was stamtąd wyprowadzić w jednym kawałku, więc bez wygłupów, dobra? - Zapytał. Przekrój wiekowy mieli tu ogromny, więc bezpiecznie zakładając, że jest tutaj najstarszy i ma najwięcej doświadczenia w kopalni pozwolił sobie na wygłaszanie tego typu kwestii. Kiedy wszyscy znaleźli się w windzie, która skrzypiała złowieszczo, wszedł do niej i sam Russel. Zatrzasnął kratowane wejście, odcinając drogę odwrotu niezdecydowanym. W normalnych warunkach ktoś powinien obsługiwać maszynę tutaj na górze, a druga osoba pilnować czy wszystko przebiega poprawnie na dole. Nie mieli jednak obecnie takich możliwości. Mężczyzna uruchomił mechanizm, a winda ze złowieszczym jękiem ruszyła w dół.
Dla nieprzyzwyczajonych, droga nie była przyjemna. Winda zjeżdżała szybko, ciśnienie zatykało uszy, było ciemno, a sama kabina skrzypiała tak, jakby miała się rozpaść.  Zjazd był krótki, nie trwał więcej niż minutę. Nim Andrew otwarł kraty, odczekał chwilę. Echo skrzypienia metalu poniosło się po podziemiach, ale oprócz tego powitała ich tylko grobowa cisza i całkowita ciemność. Było chłodno i wilgotno, a z głębi ciemnego korytarza ledwo wyczuwalny był strumień powietrza. Russel włączył latarkę na kasku i wyszedł z windy ostrożnie.
- Pojedynczo, podłoże może być niestabilne - poinstruował.

Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
14/2/2019, 13:59
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Kopalnia cyny - Page 2 Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

Podszedł do ławki, którą wskazał mu Andrew i wziął jedną z lin. Tę, która wyglądała mu najporządniej na pierwszy rzut oka. Tak naprawdę niewiele się od siebie różniły więc miał nadzieję, że nie chwycił kota w woku. W dodatkową latarkę również się zaopatrzył. Nigdy nie był grotołazem. Na dobrą sprawę chyba jeszcze nie brał tej całej wyprawy na tyle poważnie, na ile powinien. Im dalej w las, a ściślej mówiąc - pod ziemię, tym bardziej się jednak spinał.
- Jasne - skinął głową. Wszedł do windy, która zaskrzypiała tak, jakby miała im obwieścić, że może nie udźwignąć ich ciężaru. Woziła jednak ludzi w tę i z powrotem w dużo większych ilościach więc wierzył, że nic się nie stanie. Załatwią co powinni i wrócą. Jutro po południu miał jechać na turniej golfa, przygotował już sobie worek z kijami. Taki był pewny siebie i swego.
Drgnął gdy ustrojstwo ruszyło w dół. Zerknął na Aidana, potem na Gallaghera i Patricka. W końcu na kobiety z wioski. Nie były specjalnie rozmowne. Włączył swoją latarkę na kasku gdy tylko się zatrzymali, nie zamierzał pałętać się tu ani chwili w ciemności. Wilgotne powietrze uderzyło w nozdrza, podobnie jak bijący od skał chłód. Kichnął.
- Możemy natknąć się na jakieś ciała? Tam niżej - zapytał rozglądając się po korytarzu. Pomimo tragedii, jaka ledwie miała miejsce wydawało się tu spokojnie. Nic dziwnego, sześć stóp pod ziemią jest już tylko spokój.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
14/2/2019, 19:14
Powrót do góry Go down
avatar
Gość
Gość

Cofnęła rękę od zapięcia od razu, jak mężczyzna stanął na przeciwko niej. Spiorunowała go spojrzeniem jeszcze zanim tknął się tego zapięcia. Pomyślała, że jemu też może coś wypłynąć, jeśli nie cofnie swoich rąk i najpewniej nie byłby to mózg. To słusznie zaznaczyła w pamięci, wymownie zsuwając wzrok poniżej jego pasa.
Nieprzyjemne dla mnie czy nieprzyjemny widok dla was? — prychnęła, bo nie wyglądał jej na osobę, która jako pierwsza miałaby się przejąć jej losem w razie rozbicia czaszki. Tego spodziewałaby się z racji zażyłości po Nox, czy już prędzej po Lucasie. Wydawał się bardziej empatyczny.
Andrew miał słuszność twierdzić, ze zjazd windą wcale nie należał do przyjemnych. Coyote zacisnęła obie ręce za sobą na metalowych prętach klatki, w jakiej się znaleźli. Jej kwaśna mina wyraźnie zdradzała jej niezadowolenie. Nawet liny wcześniej wskazane im przez Andrew i zgarnięte do skromnego ekwipunku w torbie nie dodawały jej pewności co do stabilności i bezpieczeństwa w tej windzie. Z ulgą potraktowała wyjście na piętro. Opuszczając windę nie oglądała się za sobą. Nie będzie tęskniła za tym przejazdem. Dopiero kiedy uderzyła ją ta cisza i to ograniczone powietrze, skomentowała pod nosem:
Chyba właśnie nabawiłam się klaustrofobii.
Tunele świątyni były tak samo mało oświetlone i nawet ciaśniejsze, ale przepływ powietrza znacznie bardziej odczuwalny. Wyjęła z torby lampę oliwną, odpalając ją od krzesiwa, korzystając z momentu, w którym wszyscy powoli zbierali się z windy.
Bogowie — westchnęła głośno, kiedy Morgan kichnął, hałasem jaki wywołał wzdrygając jej ciało — Opanuj się.
Chociaż to przecież nie było coś, co mógł kontrolować. Poruszyła się, zbliżając się do Andrew, uznając go za najbardziej kompetentnego w towarzystwie.
Skąd będziemy wiedzieć jakie warunki są trudne i kiedy się związać żeby nie było za późno?
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
15/2/2019, 01:07
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Winda miała w teorii pomieścić o wiele większą grupę górników, ale Lucas nie mógł się oprzeć wrażeniu, że nawet w tej małej grupce jest trochę...nie tyle ciasno, co niestabilnie. Ciekawe, czy ktoś przestrzegał tu wszystkich kontroli BHP. Może to z tego powodu ta tragedia? Pewnie kopalnie były kontrolowane (w teorii) lepiej niż czteropiętrowe budynki mieszkalne, ale Luke przypomniał sobie windę w swoim budynku w Los Angeles. Ustrojstwo miało certyfikat bezpieczeństwa "ważny do 2010", a jeździło sobie niekontrolowne jeszcze w 2018 i co tydzień się psuło. Gallagher zawsze wbiegał do swojej kawalerki po schodach.
Nie uchwycił spojrzenia Jima, bo podczas zjazdu zamknął oczy. Wolał wyjść na mięczaka i nie panikować, niż zgrywać bohatera kosztem własnej odporności psychicznej. Nie lubił wind.
Dlatego wyszedł z windy gdy tylko mógł (usilnie starając się powstrzymać instynkt jak najszybszego wyskoczenia na korytarz), ostrożnie stając na podłożu.
-Chyba widziałeś już w życiu ciała, Morgan? - wyrwało mu się, bo nie był pewien (jak zwykle), czy Jim ironizuje, czy naprawdę obawia się widoku paru trupów. Jako wilkołaki i tak wyczują je z daleka i pewnie powinni bardziej brzydzić się odoru niż widoku.
Za chwilkę przypomniała mu się jednak Jessie i jej słowa o młodzikach, którzy zginęli w kopalni. Zmusił się do wzbudzenia w sobie odrobiny współczucia.
-Jeśli hipotetycznie znajdziemy jakieś szczątki, to próbujemy wydobyć je na powierzchnię, czy...? - każdy zasługiwał na godny pogrzeb, ale może bezpieczniejszą opcją było pozostawienie ich do zgnicia w kopalni.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
15/2/2019, 02:19
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

Andrew cierpliwie czekał, aż cała (nie)wesoła ferajna wyjdzie z klatki windy.
- Na zdrowie, Morgan. Niewykluczone - odpowiedział mężczyźnie. Miał nadzieję, że na ciała się nie natkną. To byli jego kumple i znajomi, naprawdę nie miał ochoty tego oglądać.
- Powiem wam o tym. Nie chcę mieć was na sumieniu - rzekł, zwracając się do wyraźnie nieprzekonanej, młodej dziewczyny, której obecności tutaj nijak nie rozumiał. Zaraz zresztą pospieszył z odpowiedzią również Lucasowi.
- Raczej nie. Od tego jest ekipa ratunkowa, a nam nie wolno tutaj być - rzekł, choć sam nie był pewny jak zareagowałby, natknąwszy się na szczątki kogoś, kogo dobrze znał. Współczuł chłopakom, to mógłby być on. Nie miał też pojęcia, co dokładnie było przyczyną wypadku, więc ciężko było gdybać, w jakim stanie były ciała. O ile cokolwiek z nich zostało.

Jim, Coyotia i Lucas zdążyli wyjść z windy. Tuż po tym rozległ się zgrzyt, huk, a winda osunęła się na dół gwałtownie, przewracając wszystkich, którzy zostali wewnątrz. Jim, Coyotia i Lucas, w  towarzystwie Andrewa piszecie od teraz w tym temacie.

Patrick, Nox wraz z Aidanem i Joe zapraszam tutaj.
Re: Kopalnia cynyKopalnia cyny - Page 2 Empty
15/2/2019, 06:34
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: