Memento mori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: Szpital św. Jana Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
08.01.19 r. | Ray & Joe
Raymond Durham
Raymond Durham
WIEK : 43
PRACA : detektyw policyjny
SKĄD : Durham, KP
Łowca


Szpital
przed blokiem operacyjnym i w gabinecie,
8 stycznia, popołudnie
Raymond & Joseph Caldwell

Często przebywał w szpitalu. Średnio co kwartał musiał robić badania, a gdy lekarz pierwszego kontaktu uparł się - to pojawiał się nawet co miesiąc. Prawie że zawsze o tej samej porze, choć nie zawsze w ten sam dzień.
Tym razem jednak nie miał prywatnej potrzeby, żeby pojawić się w szpitalu. Otóż, wzywały go obowiązki przykładnego detektywa policyjnego, którego zaufanie wobec pozostałych współpracowników nieco podupadło. Zdecydowanie bardziej wolał pojechać z potencjalnym dowodem badań niż wysłać jakiegoś młokosa, który okazałby się nie wiadomo kim i jeszcze zamiast zajechać do takiego przybytku, skręciłby gdzie indziej.
Ostatnio miał co robić. Nie tylko on, ale cały komisariat i niekiedy straż pożarna. Wydarzenia w Jewell, krótka i dość zastanawiająca informacja od Thomasa, a także zbliżający się wiec. O tym ostatnim było głośno. Nie dość, że musieli zgłosić się ochotnicy, to na dodatek trzeba było to odpowiednio rozplanować, żeby część służby przebywała na tym spotkaniu, a część mogła podejmować się innych spraw. Durhamowi niespecjalnie zależało na tym, aby stać i wysłuchiwać przez godzinę i więcej obietnic czy prób przekonań, więc wybrał to drugie.
W każdym razie, nad aktualną sprawą pracował z Lopezem. Nie należała ona do najcięższych, a bardziej upierdliwych - sporo znajdziek, dość sprzecznych informacji i mimo tylu osób mieszkających w Astorii - wielu niechętnych do odpowiadania. Wówczas postanowili się podzielić, żeby jak najszybciej z tym się uporać i mieć to za sobą. Javier pojechał na zbieranie wywiadu, zaś Ray z kilkoma pytaniami. Te dotyczyły znalezionej w piwnicy kamienicy denatki; nie był to ani pierwszy, ani ostatni trup, którego widział, więc nie był wstrząśnięty. Bardziej zastanawiały go szwy jakie zdążył zauważyć na ciele kobiety. Pozszywane rany wyglądały na świeże, więc przez myśl przeszła operacja. Przy okazji także sprawdził czy była to robota dla detektywa, czy jednak dla łowcy. To drugie po niedługiej obserwacji, na szczęście, można było wykluczyć.
Po zaparkowaniu gdzieś w oddali i spaleniu papierosa, Raymond krokiem dość pospiesznym wszedł do szpitala. Harmider nadal panował, ale było zdecydowanie spokojniej niż na przełomie grudnia i stycznia, gdy trzeba było ogarnąć się z ofiarami w Jewell.
Wymijał, przeprosił potrąconą salową i przy recepcji dopytał o to, w którym gabinecie znajdzie jakiegokolwiek chirurga. W odpowiedzi uzyskał informację, że jedynym obecnym w szpitalu lekarzem tej specjalizacji jest Caldwell, który aktualnie był w trakcie operacji. Niepocieszony wizją oczekiwania, odnalazł spis, żeby móc trafić na odpowiednie piętro. I tam pozostało mu zaczekać na lekarza. A że nie miał dostępu do bloku operacyjnego to mógł jedynie wgapiać się w drzwi o mlecznym szkle, na których był napis traktujący o wstępie wzbronionym dla nieupoważnionych.
Jeśli jednak ktoś kierowałby się do tej części szpitala, Durham od razu zagadnąłby o mężczyznę. Ba, przy okazji pokazałby i pochwalił się odznaką, którą czyścił ostatnio w pracy.
08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
24/11/2019, 23:09
Powrót do góry Go down
Joe Caldwell
Joe Caldwell
WIEK : 34
PRACA : Chirurg
08.01.19 r. | Ray & Joe Source
Człowiek

Był pierwszy dzień w pracy po trzydniowym urlopie, na który niemal siłą wypchnął go ordynator i pielęgniarki pracujące w szpitalu. Przestawał być efektywny, zaczynał tracić godziny ze swojej doby. Od tragedii niemalże zamieszkał w szpitalu. Spał po kilka godzin dziennie, ciągnąc kolejne zmiany. Przez ostatnie dni 2018 roku sypiał w socjalnym na kanapie, jakby nie mógł sobie pozwolić na powrót do domu. BHP? Po co to komu - nikt się tym nie przejmował. Co z tego, że wystawiali się w ten sposób na milionowe pozwy - nie było innej możliwości. Całe szczęście, ręka mu się nie omsknęła ani razu. Może to szczęście, może Agnes nad nim czuwała. Trudno było mu to stwierdzić, zwłaszcza że niespecjalnie wierzył w supernaturalne bzdury. Był człowiekiem szkiełka i oka, nie serca. Jego rozum oddzielał wyobrażenia od prawd, zachowując te ostatnie. Lekarz po prostu zawsze musiał zachowywać trzeźwy umysł.
Szpital powoli cichł, w porównaniu do tego co działo się jeszcze kilka dni temu. Łóżka zajmowane przez ofiary tragedii w Jewell powili się opróżniały, a sale szpitalne zapełniały się osobami, którym stało się coś później. Całe szczęście, wreszcie byli w stanie ich pomieścić. Akurat teraz operował zupełnie rutynowo, wycinając wyrostek robaczkowy. Brakowało mu tak prostych operacji przez ostatnie kilka dni. Tak rutynowych nawet. Operacje dotyczące złamania otwartego czy kolejne osoby pojawiające się na OIOMIe ze względu na to, że obserwowano kolejne efekty tragedii, były tak losowe, że nie był w stanie znaleźć swojego schematu.
- Skalpel - Caldwell ze stoickim spokojem przyglądał się powoli unoszącemu się brzuchowi pacjenta. Znieczulenie działało, a mężczyzna na stole operacyjnym odpłynął wreszcie w objęcia Orfeusza.
Przyjął od pielęgniarki ostrze, nacinając powoli skórę w określonym miejscu, tuż nad biodrem pacjenta. Był spokojny, a jego głowa była czysta, pierwszy raz od kilku dni. Wreszcie nie zastanawiał się nad tym czy jego pacjencji przeżyli już krytyczne 24 godziny, ile będzie trwała ich rehabilitacja, kiedy będą mogli zwolnić sale, żeby wpuścić następnych. Nigdy nie był w tak przepełnionym szpitalu, jak szpital Astorii. Co więcej, ze względu na obłożenie ostatnich kilku dni miał wrażenie, że był jedynym chirurgiem dostępnym w budynku.
Pociągnął delikatnie kątnicę, wydobywając z jamy brzusznej krótki odcinek pętli jelitowych. Przynajmniej wykryli to zapalenie wcześnie - wyrostek nie zdążył pęknąć, a zatem operacja była prościutka i nie było tam miejsca na pomyłki - Gaza i przyszykuj kleszcze - obłożył tkankę jałowym materiałem. Kto by pomyślał, że krew i widok wnętrzności mógłby go tak uspokajać. W jelitach nie było nic skomplikowanego, a odór otwartego ciała skutecznie przytępiał zmysły. Naciął jelito.
- Nie może się pan tu plątać. Poczekalnia jest przy recepcji - zestresowana, starsza pielęgniarka spojrzała na Durhama wyczekująco
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
25/11/2019, 20:30
Powrót do góry Go down
Raymond Durham
Raymond Durham
WIEK : 43
PRACA : detektyw policyjny
SKĄD : Durham, KP
Łowca

Durham był bliski tego, żeby wyciągnąć telefon i: przejrzeć wiadomości, które zignorował, przejrzeć Internet z wiadomościami (i wszelkimi tragediami) ze świata, pograć sobie w snake'a w wersji trzy-de. Gdyby miał przy sobie to mógłby skorzystać nawet z radiowęzła policyjnego, aby nadrobić wiadomości. Nie byłby zdziwiony, gdyby było jakieś wezwanie. Nie mogli narzekać na nudę w komisariacie.
Zrobił parę kroków od jednej ściany do drugiej. Jeszcze się nie odbijał, ale za to mógł zauważyć, że farba zaczęła odpryskiwać niedaleko sufitu. Z kolei w osłonce jednej z lamp pewnie leżała jakaś mucha czy ćma. Całe szczęście, że Raymond był zbyt zajęty obserwacją, żeby gdzieś zgłosić tak rażące zaniedbanie.
Gdy pielęgniarka odezwała się do niego, Durham ledwo zdążył odsunąć się od ściany i wyprostować się. Jej wyraz twarzy nie wskazywał zadowolenia. W teorii mógł się przygotować na jakąś uwagę, ale jednak mimo wszystko zdziwiła go w jakimś stopniu.
Jak dobrze pamiętam to jednak tutaj jeszcze mogę się plątać — odezwał się po chwili. Na swoje umęczone życiem i pesymizmem oblicze przywołał delikatny uśmiech. Parę zmarszczek od razu ujawniło się wokół jego oczu czy ust; zwłaszcza te, które najczęściej widać u palaczy.
Detektyw wskazał na drzwi. Z mlecznym szkłem i napisem blok operacyjny.
Tam to wiem, ani wstępu, ani się plątać. Chyba że dzieje się coś, gdzie policja powinna zaraz zadziałać — wrócił spojrzeniem do niższej od siebie kobiety. — Tu jednak mogę czekać, tak jak pozostali — nie był złośliwy. Nie miał zamiaru wykłócać się o to, gdzie ma prawo stać, a gdzie wyczekiwać. Nie denerwował się, więc najwidoczniej nie była to sprawa życia i śmierci kogoś operowanego. Choć o to drugie chodziło, jednak nic więcej nie można było w tej sprawie uczynić, jako że denatka już była martwa.
Spojrzał na zegarek.
Byłbym rad, gdyby pani przekazała doktorowi Caldwellowi, że detektyw ma do niego parę pytań. Wiem, że jest w trakcie operacji, to żeby chociaż po niej mu powiedzieć zanim weźmie się za kolejny zabieg — poprosił.
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
27/11/2019, 00:28
Powrót do góry Go down
Joe Caldwell
Joe Caldwell
WIEK : 34
PRACA : Chirurg
08.01.19 r. | Ray & Joe Source
Człowiek

- Kleszczyki - gdy tylko pielęgniarka podała mu narzędzie, oddzielił wrostek, chwytając go za krezeczkę. W tym czasie obłożono pacjenta sterylną gazą, a on mógł kontynuować. Ostrożnie odcinał wyrostek, by ostrożnie zabrać się za podwiązywanie tętnicy wyrostka.

Pielęgniarka nie wyglądała na zachwyconą.
- Blokuje pan przejście. Poczekalnia jest tam - wskazała palcem za swoje plecy - a co gdyby kogoś wieźli w trybie ekspresowym na operację?! Korytarz zawsze musi być pusty - burknęła obcesowo.
Stara Betsy nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Zwłaszcza, gdy usłyszała nazwisko chirurga, którego w ogóle nie lubiła. Może dlatego, że tak naprawdę na imię miała Betty i to właśnie biednego Joego oskarżała o to, że nazywali są Upartą Betsy, co jej zdaniem mogło być co najwyżej imieniem dla krowy. Joe był w pełni tego świadom, gdy akurat wymieniał uwagi z jednym z lekarzy na papierosie. I w żaden sposób nie wypierał się bycia źródłem uroczego przezwiska.

Zacisnął mocno kleszcze u podstawy wyrostka, po czym zabrał się ostrożnie za zakładanie szwu kapciuchowego. Następnie odciął chorą tkankę, przekładając ją do odpowiedniej misy. Zabrał się za jodowanie kikuta, po czym zawiązał szew i zabrał się za zakładanie kolejnego.
- Białe to białego, żółte do żółtego, czerwone do czerwonego, tak? - Uśmiechnął się pod maską do pielęgniarki. Śmieszek. Kobieta usunęła gazę, a sam chirurg zabrał się za zamykanie otrzewnej, szyjąc uważnie. Następna była powłoka brzuszna. Kto by pomyślał, że przy otwartym brzuchu odzyska cały swój rezon, który jakoś z niego wypłynął w ostatnich tygodniach. Może to jednak zasługa urlopu?

- A ten co zrobił, że aż detektyw do niego przylazł? - Burknęła. Betsy spojrzała jeszcze na detektywa, po czym zamaszyście otworzyła przeszklone drzwi i odeszła kaczym chodem, mrucząc coś pod nosem o uprzywilejowanych, białych mężczyznach. Po dłuższej chwili, Caldwell wynurzył się z korytarza, już czysty i piękny, chociaż wciąż odrobinę śmierdzący operacją - W czym mogę pomóc? Sugerowałbym pokój socjalny ewentualnie podwórze - nie czekając na Raya, ruszył szybkim, sprężystym krokiem w stronę wyjścia dla personelu. Potrzebował zapalić.
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
28/11/2019, 20:39
Powrót do góry Go down
Raymond Durham
Raymond Durham
WIEK : 43
PRACA : detektyw policyjny
SKĄD : Durham, KP
Łowca

Wystarczyłoby, żebym się przesunął — odpowiedział Raymond. Nie chciał być złośliwy. Nie miał takiego tonu. Stwierdzał oczywistość, która była przy tym logiczna. — Zdążyłbym usłyszeć, a głuchy nie jestem — dodał, przywołując na swoją twarz uśmiech. Ten jednak zniknął dość szybko. Nie spieszyło mu się do tego, żeby tłumaczyć Betsy, że chyba czegoś tu nie zrozumiała. Zrzucił to jednak na wiek kobiety i to, że jednak pod kopułą czasem, co nieco, może się przestawić.
Mężczyzna uparł się, aby pozostać w tym samym miejscu i korzystając ze swojej zdolności do wybiórczego słuchania, całkowicie przestał reagować na to, co mówi do niego pielęgniarka.

Czas mijał mu dość szybko. Zapewne dzięki temu, że zdążył czymś się zająć. Albo to wyczyścić pocztę elektroniczną w telefonie, albo przejrzeć po raz kolejny nowe informacje w związku z Jewell; zdążyło pojawić się parę teorii spiskowych. Jedna z nich traktowała o poszerzanie wpływów Strefy 51 i że najpewniej niedługo mieszkańcy Astorii i pobliskich będą zmuszeni do zmiany miejsca zamieszkania. Ktoś jeszcze wspominał o innych planach, ale Raymond był zajęty załamywaniem się.
Nie zdążył ani odpowiedzieć, ani pomachać odznaką, kiedy to już Caldwell pędził w znanym sobie kierunku. Durhamowi pozostało podążać za mężczyzną i jednocześnie nie zastanawiać się nad tym czy zainteresowany już zaczął uciekać, czy co!
Nie miał oporu, aby wyjść niczym personel.
Znalazłszy się na zewnątrz, ręka odruchowo sięgnęła do kieszeni kurtki. Wyciągnął paczkę i odpalił jednego papierosa. Niemalże automatycznie poczęstował lekarza cygaretką, myśląc o paradoksie, jaki w tej chwili miał miejsce.
Przedstawił się, pokazał odznakę i wzruszył ramieniem. Sięgnął ponownie do kieszeni, aby znaleźć wyciągnąć zdjęcie ze wspomnianą denatką. Fotografia bynajmniej nie była rozkoszna, bo pokazywała ofiarę, której rozległe rany od razu rzucały się w oczy.
Czy być może kojarzy pan tę kobietę?
Przedstawiona osoba na zdjęciu faktycznie mogła być znana Josephowi; była jego pacjentką sprzed niecałego kwartału, która po wypadku samochodowym potrzebowała operacji. Ponadto była chorowita i dość często gościła na stole operacyjnym.
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
3/12/2019, 22:50
Powrót do góry Go down
Joe Caldwell
Joe Caldwell
WIEK : 34
PRACA : Chirurg
08.01.19 r. | Ray & Joe Source
Człowiek

Betsy nie wyglądała na zachwyconą, widząc iż kolejny biały mężczyzna nie słucha tego co ma do powiedzenia. Ale całe szczęście, mogła zostać sama z myślami, złorzecząc. Na pewno nie omieszka powiedzieć innym pielęgniarkom jaki to ją gbur dziś spotkał i jakie to oburzające, że kiedy ona, pracowniczka szpitala, mówiła mu że ma sobie pójść, to on tego nie zrobił. I oczywiście, na pewno była to wina tego okropnego Caldwella, bo to pewnie jego znajomek, a przecież wiadomo, że jak ktoś przystaje z Caldwellem, to jest fatalny. Betsy nie wybaczała i była wyjątkowo pamiętliwa.

Nie uciekał - po prostu bardzo się spieszył. Mimo, że minęło sporo czasu, praca w szpitalu nigdy się nie kończyła. Może dlatego nawet nie zauważył wyciągniętej paczki w swoim kierunku, wystukując z miękkiej, wymiętej paczki swojego papierosa, który wyraźnie, przez przebywanie w kieszeni Josepha wiele przeżył. A może to dlatego, że musiał się solidnie oklepać, żeby paczkę w ogóle zlokalizować. W końcu, wydobył ją z kieszeni na tyłku. No cóż - nie dziwne, że była w średniej formie. Dopiero już z papierosem w ustach, zauważył paczkę i uśmiechnął się niezręcznie - Dziękuję - znowu rozpoczął proces oklepywania, w poszukiwaniu zapalniczki. Widząc jednak, że Durham odpalił swojego, zwrócił się do niego - ale zapalniczką nie pogardzę - kiedy uzyskał ogień, odpalił i zaciągnął się głęboko, pozwalając gryzącemu dymowi wypełnić płuca. Odetchnął ze spokojem, przez chwilę patrząc w niebo. Uśmiechnął się błogo. A potem Ray brutalnie ściągnął go na ziemię.
- To nie ja - burknął tylko, zupełnie bez sensu, nim zdążył zarejestrować pytanie. Po chwili, zaciągnął się jeszcze raz, przyglądając się kobiecie - nie z imienia - nigdy nie pamiętam jak nazywają się moi pacjenci. Wygląda mi na Rhondę? - Podrapał się po brodzie palcem. Przyglądał się jeszcze chwilę - ale te rany to nie są operacyjne. Za szerokie, tak na oko - stwierdził jeszcze w miarę spokojnie. Znowu zamilkł, po czym pokiwał głową - a tak, wypadek samochodowy, dość paskudny. Wydaje mi się, że ona go spowodowała - miała więcej szczęścia niż rozumu. Kilka małych szwów na czole, ale przede wszystkim jej nogi były w fatalnym stanie - zawiesił głos, po czym spojrzał na Raya jakoś bardziej przytomnie - a co właściwie się stało?
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
4/12/2019, 11:59
Powrót do góry Go down
Raymond Durham
Raymond Durham
WIEK : 43
PRACA : detektyw policyjny
SKĄD : Durham, KP
Łowca

Użyczył zapalniczki, wydmuchując dym nikotynowy na bok. Nie rozglądał się czy ktoś niepalący przechodził obok. Mógł prawie że od razu uznać, że na taką osobę poleci trując, nieprzyjemny dla nosa, obłok.
Oprócz fotografii, którą pokazał lekarzowi, wyciągnął kajet z przyczepionym do jego boku długopisem. Zawierał wiele informacji - mniej czy bardziej ważnych. Jedne dotyczyły spraw, a inne zakupów, które należało zrobić przed powrotem do domu. Notes był osobisty, więc Raymond nie kwapił się do tego, aby tym się pochwalić. Ewentualne notatki z pracy, z przesłuchań, dołączał do teczki, aby w razie czego móc się odwołać do danej sytuacji. Był już po czterdziestce, a pamięć dokuczała!
Zanotował imię kobiety. Przytaknął przy okazji Caldwellowi, bo dobrze zgadł.
Nie te, te obok — powiedział po wysłuchaniu uwagi lekarza. Ponownie wskazał na rany, o których mówił, a które zdawały się być robione niemałą precyzją. Nie, żeby nie podejrzewał, że jacyś mordercy czy inni fanatycy nie byli równie zdolni...
Kolejne informacje zostały umieszczone na papierze. Być może nie tak rozwinięte, bo Durham korzystał z wielu skrótów myślowych, jednak ogólny sens był zachowany. Przynajmniej dla niego, a to było najważniejsze!
Ray przygryzł filtr papierosa, usiłując po raz kolejny wypuścić dym. Zmarszczył brwi, zmrużył oczy, przez co uwydatniły się jego zmarszczki. Dym wlatywał w oczy i pewnie lada moment detektyw będzie świecił nimi na boki.
Została znaleziona martwa dzisiaj rano — odpowiedział. — Niedługo ciało powinno zostać przewiezione i rozpocznie się sekcja — dodał, nie martwiąc się o to, że Caldwell tam zawędruje. Głównie dlatego, że w trakcie badań mało kto miał dostęp. Zdążył się o tym przekonać.
Czy coś wiadomo panu o jej problemach zdrowotnych poza wypadkiem? Uzależnienia, pozostałe urazy? — zagadnął, biorąc pod uwagę to, że należy zapoznać się przed zabiegiem z historią pacjenta. A być może Joe cokolwiek pamiętał w tej sprawie.
Kiedy ostatni raz pan miał z nią kontakt?
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
8/12/2019, 23:42
Powrót do góry Go down
Joe Caldwell
Joe Caldwell
WIEK : 34
PRACA : Chirurg
08.01.19 r. | Ray & Joe Source
Człowiek

Przyglądał się ranom z uwagą, ignorując w zasadzie zupełnie to, co jego towarzysz teraz robił. Nigdy nie chciał zostać lekarzem ostatniego kontaktu, ale z drugiej strony zawsze było to w pewien sposób fascynujące. Może dlatego nawet nie drgnął, obserwując zdjęcie denatki. Z drugiej strony, podobno każdy chirurg musi być być chociaż trochę psychopatą.
- Dziwne - zaciągnął się znowu, wydmuchując odrobinę dymu nosem - nie wydaje mi się, żeby była niedawno operowana. Szwy już dawno powinny być zdjęte. A ja na pewno świeżych nie zakładałem. Jeśli nie miała nic wspólnego z Jewell, to nie miała też nic wspólnego z moim stołem operacyjnym...
Nad kolejnym pytaniem detektywa musiał się głębiej zastanowić. A żeby to on pamiętał takie szczegóły? Przez chwilę miał ochotę pogonić Durhama do kartoteki, ale wtedy zdał sobie sprawę z tego, że do tego pewnie detektyw powinien mieć nakaz. Łatwiej było męczyć Bogu ducha winnego chirurga na przerwie.
- Chyba miała coś z sercem - zaczął ostrożnie - nie pamiętam co dokładnie, ale było to problematyczne przy znieczuleniu. Nie pamiętam dokładnie jej wyników, do tego bym musiał przejrzeć kartę pacjenta. Wydaje mi się, że coś miała operowane na jamie brzusznej, ale nie w tym roku na pewno. Betsy pewnie wie lepiej. Stara krowa ma wyjątkowo dobrą pamięć jak na swój wiek...
Na ostatnie pytanie tylko uniósł brew, uśmiechając się głupio - jestem podejrzany czy to standardowe pytanie do pomocnego lekarza? - W jego głosie czaiła się kpina. Pewnie trochę ze zmęczenia. Zaraz tylko wzruszył ramionami - nie pamiętam. Pewnie w okolicach wypadku, chociaż nie nazwałbym tego kontaktem. Moi pacjenci zazwyczaj nie są zbyt rozmowni, prawie całą opiekę nad nimi sprawują pielęgniarki i lekarze dyżurni. Powiedziałbym, że jeszcze w zeszłym roku w takim razie, pewnie gdzieś pod koniec października. Potem już jej nie widziałem. Może wycinali jej coś jeszcze. Trudno mi po zdjęciach powiedzieć coś więcej - kolejne wzruszenie ramionami.
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
17/12/2019, 00:00
Powrót do góry Go down
Raymond Durham
Raymond Durham
WIEK : 43
PRACA : detektyw policyjny
SKĄD : Durham, KP
Łowca

Spojrzał krótko na Joe, gdy wspomniał o Jewell. Jak dla Raymonda, uwaga o operacjach była nasycona nieco ignorancją? Zlekceważeniem? Postanowił nie zastanawiać się nad tym, woląc jednak skupić się na swojej pracy, żeby nie przyjść z pustymi rękami i brakiem jakichkolwiek informacji. Było to w końcu czymś wstępnym, więc dopiero startowali z całą, wątpliwej jakości, zabawą. Krótkie rozeznanie się być może pozwoli na to, żeby nakierować dalszy plan w związku z działaniem w śledztwie.
W ogóle czy w ostatnim czasie? — zagadnął, a odpowiedź zanotował. Przy prawie każdym zapisanym przez siebie podpunkcie uwzględniał znak zapytania, oznaczając to sobie jakoś coś do zbadania i sprawdzenia czy aby na pewno jest tak, jak zostało mu przedstawione.
Strzepnął popiół na ziemię. Nie zwrócił uwagi na to, że część wypalonego peta wylądowała na jego spodniach czy kurtce. Otrzepie się jak już będzie szedł w swoją stronę.
Czy to taka opryskliwa pielęgniarka, która weszła na blok operacyjny? — zagadnął Durham, z nieco kwaśnym uśmiechem. Niestety, miał z nią do czynienia.
Raymond nie odpowiedział na pytanie Joe, skupiając się na jego długiej odpowiedzi. Niemalże podobnie jak sam chirurg wzruszył ramionami, zapamiętując jednocześnie, kogo mógłby podpytać.
Czy oprócz wspomnianej Betsy jest pan w stanie zasugerować kogoś, kto mógł mieć kontakt lub inne informacje? Ktoś z ostrego dyżuru chociażby czy inny chirurg? — zdawał sobie sprawę, że niespecjalnie jemu powinien zadawać takie pytanie, ale dość leniwy detektyw korzystał z okazji i być może liczył na to, że jakąś jeszcze informację miał dla niego Caldwell.
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
20/12/2019, 00:51
Powrót do góry Go down
Joe Caldwell
Joe Caldwell
WIEK : 34
PRACA : Chirurg
08.01.19 r. | Ray & Joe Source
Człowiek

- W ogóle - odpowiedział dość pewnym głosem. Podrapał się po brodzie, przyglądając się zdjęciu - Takie rany to kwestia operacji sprzed paru dni. Szwy w sensie. Powinny już się zacząć rozpuszczać i zanikać, w zasadzie być zagojone. To mi wygląda w miarę świeżo. Dlatego też mówię, że jeśli nie Jewell, to nie wiem co. Ci ludzie mieli pierwszeństwo, ze względu na poważność obrażeń. Chyba, że zawieźli ją do miasta obok, ze względu na przeludnienie w szpitalu - rzucił niedopałek do słoika zmienionego w popielniczkę. Słyszał o kilku takich sprawach, lekarze mimo wszystko nie mogli się dwoić i troić.
- Ta sama. Chociaż obawiam się, że reakcje Betsy to moja zasługa. Nie jest moją największą fanką, to i panu dostało się rykoszetem. Albo po prostu wstała lewą nogą. Nigdy nie wiadomo - parsknął cicho, wzruszając przy tym ramionami. Opryskliwość Betsy była czymś stałym w życiu Caldwella, a on elementy stałe bardzo sobie cenił. Zadumał się znowu.
- Może Ava Mahoney? Albo Jessica Chapman. Jedna to lekarka dyżurna - też miała ręce pełne roboty, a druga to pielęgniarka. Wydaje mi się, że mają lepszą pamięć do twarzy i ludzi niż ja - mimo wszystko, bardziej się nimi zajmują. Jeśli ktoś ląduje na stole operacyjnym, zwłaszcza ostatnimi czasy, to rzadko ze mną rozmawia - uśmiechnął się przepraszająco - no i oczywiście, rejestracja. Tam będzie miał pan wszystkie informacje dotyczące naszych pacjentów, a myślę że odznaka wciąż robi na nie wrażenie, chociaż z Theresą nigdy nie wiadomo..
Zawiesił głos, patrząc na mężczyznę pytająco. Wydawało mu się, że nie było już nic co mógłby mu powiedzieć, ale wolał jeszcze poczekać. Miał jeszcze chwilę do końca swojej krótkiej, ale jakże potrzebnej przerwy.
- Oczywiście, jeśli mi się coś przypomni, skontaktuję się niezwłocznie - rzucił, jakby w myśl seriali o policji. Po prawdzie, szanse na to, że cokolwiek mu się przypomni, były znikome. Ale obiecywać mógł zawsze.
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
30/12/2019, 21:30
Powrót do góry Go down
Raymond Durham
Raymond Durham
WIEK : 43
PRACA : detektyw policyjny
SKĄD : Durham, KP
Łowca

Mimo że Raymond miał wyraz twarzy, jakby myślał o czymś zupełnie innym i znalazł zdecydowanie lepsze zainteresowanie, to z uwagą słuchał monologu Joe. Mógłby zażartować, że mężczyzna minął się z powołaniem, bo raczej nie pogada sobie tyle podczas operacji czy tutaj.
Musiał przewrócić stronę w swoim kajecie, aby móc dalej notować. Szło mu to sprawnie, a Raymond jedynie od czasu do czasu podpytał Caldwella o jedną z poruszonych przez chirurga kwestii.
Niewykluczone. Ewidentnie widać, że najchętniej uczepiłaby się tylko dlatego, że może — podsumował Raymond, niespecjalnie troszcząc się o to, że ktoś mógłby ich usłyszeć. Co najwyżej martwiłby się w przypadku wspomnianej kobiety, gdyby ta usłyszała. Wiadomym w końcu było, że ani w placówkach zdrowia, ani w placówkach gastronomicznych lepiej nie robić sobie wrogów. Choć równie dobrze można by to dopasować niemalże pod każdą usługę.
Odpowiedział pół uśmiechem na słowa lekarza. Kiwnął jednak na sugestię, aby skontaktował się z jedną czy z drugą kobietą. Lekki przytyk w związku z rozmową z rejestratorką pozostawił bez komentarza. To była rzecz dość oczywista, prawda, jednak Ray wolał od razu pójść gdzieś dalej. Niby chciał to zignorować, ale i tak będzie musiał pomęczyć się przy ladzie, żeby uzgodnić w końcu to, co go interesowało. Mógł też odczekać i uzyskać odpowiednie dokumenty, żeby obyło się bez problemów.
Podał Caldwellowi wizytówkę.
Proszę skontaktować się bezpośrednio ze mną — wątpił, żeby komukolwiek było po drodze jechać na komisariat. Gdyby tam nie pracował, sam omijałby to miejsce. Z czystego lenistwa i multum innych, lepszych rzeczy do roboty.
W każdym razie, proszę w najbliższym czasie nie opuszczać miasta — odezwał się Durham, chowając notes do wewnętrznej kieszeni. Raz jeszcze przygniótł butem niedopałek. — Choć nie zapowiada się na to, żeby najbliższy tydzień był spokojny — dodał, mając głównie na myśl pozostałych oczekujących. Nie był jasnowidzem.
Detektyw pożegnał się z Joe i skierował się w swoją stronę.

| ZTx2
Re: 08.01.19 r. | Ray & Joe08.01.19 r. | Ray & Joe Empty
8/1/2020, 22:46
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: