Memento mori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: Kościół katolicki Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
10.01 / Kai & Lizzie
Kai J. Hammet
Kai J. Hammet
WIEK : 27/181
PRACA : łowca / szef agencji ochrony
10.01 / Kai & Lizzie 5DWN
Wampir

cd stąd

Bywały momenty, w których czuł się, jakby znajdował się w jednym ze snów, które kiedyś śnił. Nawet sceneria ogrodu sprzyjała podobnym skojarzeniom. Szum fontanny znajdującej się gdzieś w pobliżu, delikatna, bijąca poświata lamp i złudne - o tym był przekonany - poczucie bezpieczeństwa. Klimat, który każdemu z gości podpowiadał, by się rozluźnił i dał ponieść fantazji. Dał się skusić. Jak często Kai obserwował podobne sceny? I jak często, to on był obiektem obserwacji? Dlatego odetchnął, gdy poczuł wibracje w kieszeni. ale nie sięgnął po telefon. Wciąż pozostawał niejako zatrzymany przez obecność nieznajomej.
Nie skomentował odpowiedzi wampirzycy, bo przez myśl przemknęło mu bardzo stare powiedzenie dotyczące konsekwencji ciekawości. Ale milczał, odzywając się dopiero, gdy podjęła temat przeszłości - Moje zwyczaje sięgają także czasów minionych - być może go prowokowała, ale Kai uznał temat za skończony, nie dając nadziei na kontynuację.
Przez moment przyglądał się kobiecie, gdy zgrabnie wstawała, tym samym oznajmiając, że dokonała wyboru. Sam nachylił się, by podnieść nietkniętą szklankę z alkoholem. Poruszony gestem trunek wzmógł unoszącą się woń, drażniąc zmysły. Płynnie podniósł się spoglądając na towarzyszkę nieco z góry. Skinął jej głową, by wolną dłonią wskazać jej przejście. Wyminął ją tylko na moment, zatrzymując się przy barze i odstawiając szklankę z banknotem. Kelner skinieniem głowy pożegnał go i wampir skierował kroki do wyjścia, tym razem prowadząc Lizzie za sobą, czekając, aż otrzymają swoje płaszcze.
Powietrze na zewnątrz różniło się od tego, które wdychał w kasynie. I winą obciążał wyłącznie świadomość, kim był właściciel przybytku hazardu. Pozwalał milczeniu na konieczną władzę i dopiero przekraczając granicę cmentarza zwolnił kroku, by zrównać się z wampirzycą. Wcześnie wyprzedzał ją o pół kroku w pewien sposób testując jej zamiary. Być może Hammet nie miał oczu z tyłu głowy, ale lata łowów wyrobiły mu nieco większą perspektywę postrzegania rzeczywistości. A cienie cmentarnej alejki i mijanego budynku kościoła, nadawało spotkaniu dość specyficznego wydźwięku.
- Skąd pochodzisz, Lizzie? - bez najmniejszego ostrzeżenia przerwał milczenie. Sam przyzwyczaił się do ciszy, nie był jednak pewien, czy jego nieoczekiwana towarzyszka lubiła akurat tę formę "rozrywki". A pytanie, które zadał, choć posiadało znamiona zwykłej ciekawości, sprowadzało się do czystej informacji - Czego tak naprawdę szukasz w Astorii? - potrzebował konkretów. A słowna gra w domysły nie bawiła go, jak niektórych, z którymi się spotykał. I nawet, jeśli początkowo chciał względnie pobieżnie wybadać, czego od niego oczekiwano, zmienił zdanie. Ostatnie wydarzenia i świadomość faktu, z czym aktualnie się mierzyli, wymuszał przekraczanie większości narzuconych (sobie?) granic. Wampirzyca pachniała obco, mówiła z akcentem, którego nie rozpoznawali zachowywała się zdecydowanie, jak ktoś kto nie rozumiał co się działo. Nie znaczyło to jednak, ze się tym nie interesowała. Tak przynajmniej przypuszczał. Gdyby się mylił, prawdopodobnie zostałaby w kasynie, gdy wyraźnie zaznaczył, że nie nadawał się do wieczoru pełnego rozrywek. Przynajmniej w tym najbardziej oczywistym znaczeniu.
10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
14/12/2019, 17:46
Powrót do góry Go down
Lizzie Gilbert
Lizzie Gilbert
WIEK : 27/121
PRACA : fałszerka, konserwatorka dzieł sztuki, maklerka
.
Wampir

Atmosfera panująca na cmentarzu była - co nie powinno nikogo zaskoczyć - dosyć chłodna. Z pewnością, gdyby jeszcze była w stanie odczuwać chłód tak samo jak ludzie, to przez jej kręgosłup przeszedłby zimny dreszcz. Jednakże ona nie bała się śmierci, jej potęga nie zadziwiała nie szokowała i była prawie pewna, że dużo bliżej było jej do zrozumienia jej istoty niżeli wcześniej. Obecna sceneria przypomniała jej o jednej z wielu piosenek, którymi raczyła gości pubów w brytyjskim Birmingham zarówno w trakcie, jak i po Wielkiej Wojnie, którą teraz historia nazwała Pierwszą Wojną Światową. Uśmiechnęła się nieznaczne, ponuro do swoich wspomnień, które były nadal żywe w jej pamięci. Nie miała zamiaru dzielić się jednak owym skojarzeniem z dopiero co poznanym wampirem. Pozornie należała do osób otwartych i z łatwością nawiązywała kontakty, to potrzebowała czasu, aby odkryć przed kimś chociażby skrawek swej potępionej duszy.
Milczała, pozwalając ciszy wybrzmieć pomiędzy nimi. Nie chciała przytłoczyć bruneta swoją osobą, w końcu nie była tutaj dla rozrywki czy własnej uciechy, ale coś podejrzanego stało się w Astorii, a jej zadaniem było dowiedzieć się co. Dlaczego delegacja wysłana na Przesilenie, nie wróciła do Nowego Jorku, a słuch po nich zaginął? Powoli duszący swąd alkoholu, ludzkiego potu i papierosowego dymu opuszczał ich, mieszając się z cmentarnym powietrzem, które także miało swoje charakterystyczne cechy. Palące się znicze, specyficzna wilgoć, zapach wiązanek. Wcześniej nie starała się zrównać z Kaiem. Niezależnie od tego, czy ją testował czy okazał się zwyczajnym snobem i gburem, szła cierpliwie za nim, z narzuconym na szczupłe, blade ramiona płaszczem. Pozwoliła swoim myślom płynąć w najróżniejszych kierunkach, dotykać niepowiązanych ze sobą wspomnień. Z zamyślenia wyrwało ją nieoczekiwane pytanie Kaia. - Birmingham, West Midlands - odpowiedziała spokojnie, a jednak wyjątkowo precyzyjnie, jak na osobę, która jeszcze niedawno raczyła go półsłówkami. Prawda jednak była taka, że ta informacja nie dawała mu kompletnie nic i trudno będzie mu ją potwierdzić - w żadnych archiwach nie znajdzie aktu urodzenia panny Elizabeth Gilbert. Cóż, przynajmniej kwestia jej akcentu nie powinna być już zagadką, jeżeli miał jakiekolwiek pojęcie o tym, w jaki sposób mówią ludzie pochodzący z tamtego regionu. Bezpośredniość, z jaką zaczął kierować w jej stronę pytania nie powinna jej zaskakiwać. - Tego, czego szukają tu wszyscy, informacji - odparła, już nieco poważniej niż wcześniej. Byli tu bezpieczni, była tylko ona i drugi wampir. Zawsze to jakieś szanse na przetrwanie, prawda? Ostatecznie Liz już niejednokrotnie pokazała, że potrafi radzić sobie w nader niekomfortowych i niesprzyjających jej warunkach. Chciała wybadać, czy jest jakikolwiek sens tracić czas na rozmowę z rzeczonym jegomościem.
Re: 10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
19/12/2019, 00:09
Powrót do góry Go down
Kai J. Hammet
Kai J. Hammet
WIEK : 27/181
PRACA : łowca / szef agencji ochrony
10.01 / Kai & Lizzie 5DWN
Wampir

Cmentarze miały to do siebie, że przyciągały ciszę. I nie chodziło tylko o tę faktyczną. W końcu martwi nie mówią. Ale nawet ci, którzy to życie wciąż w sobie posiadali (w rozmaitej postaci), częściej zachowywały milczenie, jakby w obawie przed złamaniem niewidzialnej granicy. Kai czuł się podobnie, pozwalając, by melancholia wspomnień przenikała przez myśli i płynęła bardziej wartko.
Czasem zerkał na nagrobki, ale nie pozostawiając spojrzeniem zbyt długo, szczególnie, gdy dostrzegał podobieństwo funeralnych zdjęć, do jednego, który wciąż głęboko wrysowywał mu się w pamięci. A od samego Przesilenia, częściej musiał zaciskać zęby, nie pozwalając uczuciom umknąć spod kontroli. Tym bardziej w towarzystwie nieznajomych. Bywał uparty. Częściej niż rzadziej, ale miał świadomość, że była to cecha, która zazwyczaj pomagała mu utrzymać spokój.
Cmentarna alejka oferowała więcej prywatności. A nawet, gdyby ktoś dostrzegł przechadzająca się parę między grobami, nie było w tym nic nienaturalnego. Mdły blask lampek oświetlał ścieżkę, którą prowadził nieznajomą, a światło odbijało się od czasu do czasu w ich oczach - Anglia - cień emocji zatańczył w jego głosie, gdy nieco ciszej odpowiedział, lokalizując wskazaną nazwę. Nieczęsto zdarzało mu się spotkać kogoś z jego okolic. Być może dlatego wzrok zatrzymał się na kobiecym profilu nieco dłużej niż zamierzał - A zatem przebyłaś daleką drogę - dodał jeszcze, maskując pierwotnie umykającą już emocję. Tym bardziej, że konkretne oczekiwania wysunęły się na plan pierwszy - Jeśli takowe posiadam - wampirzyca, której nie znał i nie słyszał, by przebywała w okolicach Astorii, szukająca informacji, mogła interesować się tylko jednym - Czemu miałbym się nimi dzielić? - nie było powodów, by ukrywać fakty z wydarzeń "dokonanych" podczas Przesilenia. Te, wciąż raziły go intensywnością, rysując się drgającym cieniem w źrenicach. Były oczywiste tajemnice, na których ujawnienie nie mógł sobie pozwolić. Ale wampirzy świat powinien wiedzieć, że wszystko co było im znane do tej pory, chyliło się ku upadkowi. A tragedia, którą zostali naznaczeni, nie miała znamion zwyczajności. Interesowało go jednak, dlaczego wampirzyca chciała uzyskać odpowiedzi. Czy kryła się za tym prywatna ciekawość, czy wieściła zamiary kogoś więcej?
Mówił, za każdym razem przyglądając się idącej obok kobiecie. Odwracając wzrok w przestrzeń, gdy milczał. Nie pozwalał jednak myślom błądzić niepewnie gdzieś dalej. Wpisana w naturę czujność nie pozwalała mu na odpoczynek, wciąż wychwytując z otoczenia rozmaite wrażenia i szukając tych, które odbiegały od normy. Był w końcu łowcą - na wiele niż jeden sposobów. A nawyki dawały o sobie znać częściej w towarzystwie.
Re: 10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
23/12/2019, 00:33
Powrót do góry Go down
Lizzie Gilbert
Lizzie Gilbert
WIEK : 27/121
PRACA : fałszerka, konserwatorka dzieł sztuki, maklerka
.
Wampir

Takie miejsca zmuszały do refleksji nad życiem, samą jego istotą oraz tajemnicą śmierci. Co dzieje się, gdy z płuc wydobędzie się ostatni oddech, gdy serce zabije po raz ostatni? Mogli jedynie się domyślać, snuć własne teorie, wierzyć w najróżniejsze religie czy poddawać się naukowym teoriom. Niezależnie od tego, którą drogę się obierze, miejsca takie jak cmentarz zawsze kierował myśli w podobnym kierunku. W myślach rodziły się pytania i Lizzie nie była wyjątkiem. Jaki jest sens egzystencji? Co jest po śmierci? Te same pytania szły za nią przez życie właściwie od momentu, w którym straciła rodziców, przez dłużące się miesiące w oczekiwaniu na wieści z frontu Pierwszej Wojny Światowej do teraz, gdy okazuje się, że nawet ona, istota stojąca w łańcuchu pokarmowym wyżej od człowieka nie jest w stanie uchronić się przed końcem.
Największy żal odczuwała patrząc na nagrobki nadszarpnięte już zębem czasu, które były świadectwem życia ludzi, chodzących po ziemi w tym samym czasie, gdy jej serce biło znacznie szybciej, policzki rumieniły się intensywniej, a ona sama była bardziej żywa. Wyobrażenie tych ludzi sprawiało, że w jej potępionej duszy ten widok szarpał za nostalgiczną strunę. - Wnioskuję, że i tobie Anglia nie jest obca - rzuciła, wyczuwając tę subtelną nutkę jakiejkolwiek emocji w głosie bruneta. Nie dziwiła jej nieufność wobec nieznajomej, którą była Liz dla mieszkańców Astorii. Jednakże nigdy się tym nie zrażała. Podobno miała przyjazne usposobienie, nie szukała zwady, nie w pierwszej kolejności. - Ostatnie wydarzenia zaczynają obrastać w historie, które niekoniecznie muszą być prawdziwe - posłała w jego stronę spojrzenie ciemnych tęczówek - dlatego szukam wiarygodnego źródła informacji - dokończyła enigmatycznie. Nie mogła powiedzieć, że towarzystwo Kaia ją męczyło. Raczej był osobnikiem roztaczającym wokół siebie aurę tajemniczości, która z pewnością intrygowała Liz. Niemniej jednak przyjechała tutaj w konkretnym celu. - Szukam kogoś - wyjaśniła. Ta informacja mogła rzucić nieco więcej światła na to z jakim zadaniem pojawiła się w Astorii.
Re: 10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
24/12/2019, 02:19
Powrót do góry Go down
Kai J. Hammet
Kai J. Hammet
WIEK : 27/181
PRACA : łowca / szef agencji ochrony
10.01 / Kai & Lizzie 5DWN
Wampir

Nikt nie powinien się dziwić, że każdy kto przeżył Przesilenie, aktualnie zachowywał się inaczej. Większość tłumiła kotłujące się emocje, ale bywały jednostki, których ekspresja malowała horror widoczny nie tylko w oczach. Kai należał do tych spychających uczucia gdzieś w głąb, konfrontując się z nimi tylko na polu sobie wyznaczonym. Ale nawet wieloletnia praktyka nie uchroniła go przed czasowym złamaniem nakładanej maski. Pamiętał własne wycie. Dosłownie. Krzyk który rozdarł go, nie przypominał niczego, co znał do tej pory. Krwawo zerwana więź miała pozostać w jego umyśle i ciele na długo. Ale był jednym z wielu. I jednym z niewielu, którzy przeżyli. A pytania nieznajomej, wyraźnie zmierzały w kierunku minionych wydarzeń. Proporcjonalnie, do budzących się wspomnień.
Nim dotarli do części cmentarza ze starszymi nagrobkami, Kai zatrzymał kroki, odwracając się w stronę jednej z katakumb, jakby chciał przyjrzeć się bliżej dość groteskowym, chociaż wyblakłych czasem malowidłom - To prawda - odezwał się ostrożnie, nie odwracając wzroku do kobiety. Spojrzał dopiero, gdy teren rozmów zszedł na grunt mniej prywatny. Przynajmniej, na pewnym poziomie.
Rozluźnił dłonie i wyprostował palce, hamując gest sięgnięcia wyżej, do kieszeni marynarki. Wstrzymał odruch zerknięcia na zegarek. Odetchnął cicho - Aktualnie, większość z tego co słyszałaś, jest prawdą - zaczął powoli, markując słowa i lokując źrenice w nieznajomej. Patrząc bardziej intensywnie - Nie sądzę też, by ktokolwiek kogo szukasz, przeżył - przechylił głowę w bok, pozwalając by w spojrzeniu pojawił się cień - Dzieje się bardzo dużo i to nie jest koniec - przekręcił się na pięcie, by zwrócić się ku ścianie malowideł. Pochylił się i musnął palcami zmurszałą powierzchnię. Woń zgnilizny rozeszła się delikatnie - Jeśli podasz więcej konkretów, moje odpowiedzi także będą pełniejsze - zakończył swobodniej. Samo Przesilenie i jego konsekwencje nie były tajemnicą. A nawet jeśli część miał zamiar ukryć, ci, którzy zostali - jak on - potrzebowali sojuszników. Być może kobietę sprowadziła tu ciekawość. A może kryła się za tym inna tajemnica.
- Wiedza bywa przekleństwem - tak, jak w jego wypadku. Obsesyjnie wręcz poszukując informacji, które akurat przyciągnęły jego uwagę. Jeśli już zwęszył trop, gonił go do utraty tchu - i będziesz musiała podjąć decyzję, co zrobić z tą otrzymaną - przez źrenice przemknął błysk. Być może w jego wypowiedzi zabrzmiało coś sztucznie patetycznego, ale nawet jeśli tak było, Kai był daleko poza podobnymi intencjami, skupiając się z powagą na podjętej rozmowie.
Re: 10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
26/12/2019, 22:42
Powrót do góry Go down
Lizzie Gilbert
Lizzie Gilbert
WIEK : 27/121
PRACA : fałszerka, konserwatorka dzieł sztuki, maklerka
.
Wampir

Chociaż wiadomo było o tym, że Przesilenie skończyło się pogromem, tak naprawdę szczegóły nie były jej jeszcze znane. W końcu ktoś musiał zbierać informacje i gdy tylko zakończyła swoje sprawy w Nowym Jorku pojawiła się w Astorii, aby razem z Milo dowiedzieć się czegoś więcej o wydarzeniach, które miały tutaj miejsce. Tym bardziej, że nowojorska delegacja przepadła bez wieści i madame Sophie nie była z tego powodu zadowolona. Potrzebowała rzetelnych informacji ze sprawdzonego źródła. Teraz tylko musiała ustalić czy towarzyszący jej brunet takowym źródłem był.
Zatrzymała się, gdy i on postanowił przystanąć na chwilę. Cóż, gdyby odczuwała zmiany temperatur w taki sam sposób jak ludzie, powiedziałaby, że dzisiejsza noc była chłodna. Ale było w cmentarnej atmosferze coś, co było łudząco podobne do uczucia chłodu, które coraz bardziej zanikało jej w pamięci, a kiedyś było jej częstym przyjacielem. Nie ciągnęła tematu, ale jednak uśmiechnęła się delikatnie. Wiedziała, że to nie ma znaczenia, ale często gdy ktoś wspominał o wyspach, a szczególnie jeżeli spotkała kogoś kto, tak jak ona, wychował się właśnie tam, czuła sentyment, ogarniała ją pewnego rodzaju nostalgia.
Dumnie znosiła jego czujne spojrzenie, jakby to nie był pierwszy raz, gdy musiała mierzyć się z kimś pozornie silniejszym od niej. Niestety, życie nie miało zamiaru jej rozpieszczać, przez co przez wiele lat do perfekcji opanowała sztukę utrzymywania pokerowej twarzy. W milczeniu przyjmowała jego słowa. Stojąc też nieruchomo, z dłońmi delikatnie wsuniętymi do kieszeni płaszcza i skrzyżowanymi nogami. Cała jej sylwetka była delikatnie przekrzywiona. - Skoro inni nie przeżyli to dlaczego przeżyłeś ty - odezwała się w końcu, nieznacznie mrużąc powieki. Tak bardzo chciałaby wsunąć teraz papierosa do ust i poczuć ten dawny smak. - A czy nie jest także kluczem do zrozumienia? - odparła nieco filozoficznie. W końcu poruszyła się też, przestając przypominać swoją nieruchomą postawą jedną z greckich rzeźb. Podeszła bliżej malowideł, które wcześniej zainteresowały Kaia. - Szukam delegacji z Nowego Jorku, która przyjechała na Przesilenie. Nie mam o nich żadnych informacji, a i te które do nas docierają warto sprawdzić - była to chyba jedna z konkretniejszych odpowiedzi, którymi go dzisiaj uraczyła. I odkryła nieco kart, przynajmniej powinien się domyślić z czyjego polecenia przybyła do Astorii. - I uprzedzając twoje wątpliwości, nie szukam zwady, ale sam rozumiesz, muszę to sprawdzić... - jej głos zawisł w powietrzu. Chciała, aby wziął ją za przyjaciela. Jej celem było stworzenie sprzyjającego środowiska do negocjacji i zawarcia umowy, w zależności do rozkazów jakie przyjdą z miasta, które - na ich szczęście - nigdy nie zasypia.
Re: 10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
2/1/2020, 23:14
Powrót do góry Go down
Kai J. Hammet
Kai J. Hammet
WIEK : 27/181
PRACA : łowca / szef agencji ochrony
10.01 / Kai & Lizzie 5DWN
Wampir

Przez kilka oddechów, powietrze wydawało się nieprzyjemnie rzadkie, wypełnione stęchlizną. Ale przyczyny ciężko było doszukać się tylko w zmurszałym marmurze starego nagrobku. Przez twarz Hammeta przemknął nieznaczny grymas, który pospiesznie zniknął, gdy odwracał się ku wampirzycy. Minęło niewiele czasu od krwawych wydarzeń i nawet przy pokładach cierpliwości, trudno było utrzymać się w niewzruszeniu. Nawet teraz, do jego nozdrzy, docierał fantomowy zapach krwi, mieszający się z panującym wtedy chaosem. Palce tym razem zgięły się, ale nie pozwolił im zwinąć się w pięści. Musiał zachować jasność umysłu, daleko od prywatnych tragedii. Dalej od osobistej zemsty.
Mało zajmująca obserwacja ściany katakumb miała mu pomóc oczyścić myśli i zrównać na poziomie pracy, która zwyczajowo, odrywała go od nieznośnie tłoczących się myśli. Wbrew pozorom, obecność wampirzy i spojrzenie, jakim go obdarzała, mogło pomóc. Źrenice malowały się dumą, ale pozbawione specyficznej wulgarności, którą dostrzegał u wielu współczesnych kobiet. I był to przyjemny widok, pomimo całej otoczki i powodu - jak się okazywało - spotkania.
- Kwestia przypadku - skwitował krótko, nieco chłodniej niż zamierzał, ale nie odwracając wzroku. Nie potrafił tego nazwać nawet szczęściem, nie, kiedy istota, którą miał chronić - zginęła. Fakt, że przeżył nie zależał od jego siły, ani umiejętności. Po prostu przetrwał. Musiał powtórnie przełknąć gorzką falę, która zalewała mu usta. Przesunął językiem po wewnętrznej części zębów, zmywając niewidzialny posmak - Zależy, czy chce się zrozumieć, czy tylko zdobyć informacje - pociągnął zdanie, bez namysłu przesuwając się torem, który zdawał się klarować. Nie poruszył się, gdy kobieta zminimalizowała dystans. Odwrócił jednak wzrok, pozornie zajmując spojrzenie rozmazanym malowidłem. Milczał, dopóki nie padło ostatnie zdanie. A więc Nowy York, tajemnicza madame Sophie i jej niezależna grupa- Jeśli ktokolwiek z nich przeżył, być może jeszcze się ukrywa. Większość z nas szukała po tym wszystkim... schronienia - mówił powoli, dość cicho, ale na tyle wyraźnie, że wampirzyca musiała słyszeć każde słowo - Ziemia spłynęła krwią, ale nie ofiar obiecanych tradycją, a naszą. Wszystko, dzięki miłościwie panującemu wtedy Kanclerzowi. Chociaż główne zasługi należy przypisać... innym winowajcom - chociaż zdanie wypowiedziane było spokojnie, każdy wyraz przesiąknięty był ilością zimna, zdolną do petryfikacji. Odwrócił się powoli, tym razem zwracając się ku rozmówczyni całym ciałem. Przez kilka sekund, spoglądał na kobiecy profil i pogrążone w cieniu oblicze - Nie polecam szukać zwady - podobno, najbardziej niebezpieczne były bestie ranne, a Kai był pewien, że i on i pozostali ocalali, byli teraz zdolni do wszystkiego - gdyby przyszło im mierzyć się z wrogiem. W ciemnych źrenicach błysnęła złowroga iskra, chociaż tej nie kierował ku stojącej obok. Wyciszył budzący się gniew, jeszcze zanim rozjarzył się na dobre - Aktualnie, tylko porozumienie jest w stanie pomóc. I nam i wam. Niezależnie od wątpliwości - z głosu zniknął chłód, rozluźnił napiętą szczękę, pozostawiając w oczach wyczekującą reakcji - czujność.
Re: 10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
10/1/2020, 20:11
Powrót do góry Go down
Lizzie Gilbert
Lizzie Gilbert
WIEK : 27/121
PRACA : fałszerka, konserwatorka dzieł sztuki, maklerka
.
Wampir

Cokolwiek działo się teraz w głowie towarzyszącego jej wampira i z czymkolwiek się teraz zmagał, postanowiła w milczeniu obserwować jego ciało, wszakże twarz ukryta była przed jej wzrokiem. Sama skupiła się tylko i wyłącznie na nim. Miała do czynienia z wampirem i musiała założyć, że jest starszy od niej. Gotowa zatem była do każdej reakcji z jego strony. Wszakże mężczyzna mógł zdjąć maskę nieskazitelnego dżentelmena i przestać chować się za dobrymi manierami, które w jego wykonaniu wydawały się Lizzie irytująco naturalne.
W oczach Liz można było dostrzec pewnego rodzaju pokorę, której nabrała na przestrzeni lat. Jej spojrzenie mogło być wyzywające, ale nigdy wulgarne. Wszakże wychowała się w innych czasach i chociaż szybko adaptowała się do otaczającego ją świata to nie była w stanie wyzbyć się wszystkich zachowań wyniesionych z czasów, gdy zamiast najdroższych kreacji od znanych projektantów nosiła się w spódnicy po zmarłej córce sąsiadki z góry. Może to właśnie doświadczenie nędzy i biedy sprawiło, że różniła się od kobiet zarówno współczesnych, jak i tym, którym przyszło wychować się w wyższej warstwie społecznej.
Nie skomentowała tego nijak, trudno było nie wyczuć chłodu w głosie mężczyzny, ale jednak nie do końca zawierzała jego słowom, nawet jeżeli była w stanie stwierdzić, że on sam w nie wierzył. Jej zdaniem to nigdy nie była kwestia przypadku: przetrwają najsilniejsi, taka była kolej rzeczy. Uśmiechnęła się pod nosem, spuściła delikatnie głowę, jakby nagle zainteresowało ją podłoże znajdujące się pod jej stopami, zakrywając się kasztanowymi włosami. Zupełnie jakby uznała, że uśmiech w danej sytuacji był zdecydowanie nie na miejscu. - Tylko zrozumiane mają jakąś wartość - odparła, odrzucając znowu długie, kasztanowe włosy na szczupłe ramiona. Zamilkła, czekając na jego ruch, a potem ze skupieniem i jednocześnie bez jakichkolwiek emocji malujących się na wampirzej twarzy, wsłuchiwała się w każde słowo Kaia. Nie była do końca rozczarowana, ale i wiadomości nie przyniosły jej ulgi. Owszem, nie spodziewała się, że pierwszy napotkany przez nią wampir od razu poda jej jak na tacy informacje dotyczące jej towarzyszy, ale chociaż rzucił nieco więcej światła na całą sytuację. W porównaniu ze swoją wcześniejszą skłonnością do wyrzucania słów z zawrotną prędkością, teraz była wyjątkowo milcząca. Nie sposób było nie wyczuć jego napięcia, rodzącego się gniewu i chociaż wcale nie musiał być skierowany na nią to ona stała teraz najbliżej. Cieszyło ją jednak, że i on nie chciał szukać zwady z nowojorską społecznością. Szczupła dłoń wsunęła się do małej torebki i wyjęła z niej wizytówkę. Odwróciła się plecami do malowideł, stojąc ramię w ramię z Kaiem, profilem do niego. Ta sama dłoń wsunęła do jego płaszcza trzymają między dwoma palcami wizytówkę. Pokryte wyraźną szminką usta wygięły się w delikatnym uśmiechu, kiedy odwróciła głowę w jego kierunku, przyglądając się wampirzemu profilowi. - Po co przysparzać sobie wrogów, kiedy można zyskać przyjaciół - rzuciła nieco zniżonym głosem. Po czym powoli skierowała swoje kroki w kierunku wyjścia z cmentarza. Znał jej zamiary, wiedział jak się skontaktować. A to nie był czas i miejsce na rozmowy o sprawach poważnych, bo tak trzeba było nazwać to, co obecnie działo się w świecie wampirów.
Wyszła, a za nią niosło echo kroków.

/zt
Re: 10.01 / Kai & Lizzie10.01 / Kai & Lizzie Empty
19/1/2020, 22:44
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: