Memento mori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: Wybrzeże Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Latarnia morska / 2 luty
Milo Remington
Milo Remington
WIEK : 31 / 429
PRACA : biznesmen
Wampir

Latarnia morska / 2 luty Tumblr_p3hy3gTCkh1uocsx1o1_500

The moon was full. The stars were out in abundance.
The night was clear and cold.


Liściki od Louisy stanowiły miłe zaskoczenie. W pamięci Milo zachował się dokładny obraz ich pierwszego spotkania. Wampirzyca była szczególną kobietą nie tylko przez wzgląd na to kto stał za jej plecami, ale i przez nietuzinkowy charakter. Nieśmiertelność obdzierała z człowieczeństwa, zmieniała i kształtowała na nowo tak jak modeluje się plastelinę. A mimo to Louisa zachowała w sobie to co uznał - egoistycznie, a jakże - za najlepsze. Samolubnie jej tego zazdrościł. Samolubstwo napędzało pewnego rodzaju rywalizację, która ostatecznie sprowadziła się do tego, że wyjawiał Lou swoje sekrety. Dowiedziała się jakie imię miał jako człowiek, czym się zajmował i skąd pochodził. Co lubił, czym się naprawdę interesował. Poczuł się przy niej swobodnie i dobrze. Jednak jakkolwiek ciepło o niej myślał, tak niepokoiła go jej wizyta w Astorii. Odruchowo pomyślał o Philanderze i jakie mogą być z tego skutki. Przeczucie nie dawało mu spokoju. Zbliżał się termin w którym koniecznie musiał skontaktować się z Madame Sophie, a nie miał w zanadrzu nic poza brutalną prawdą o śmierci trzech członków nowojorskiej socjety.
Po drugim liściku Louisy skorzystał już z telefonu komórkowego, aby dokładniej ustalić miejsce spotkania. Mieli spotkać się przy wejściu na promenadę. Stamtąd Milo planował spacer aż do latarni morskiej skąd roztaczał się iście romantyczny widok na oświetloną Astorię i spowity w ciemności ocean. Odosobnione miejsce wybrał nie tylko ze względu na jego urok, a z przezorności. Był doświadczonym myśliwym i potrafił rozpoznać kiedy ciągnie się za nim ogon. Do Astorii w ostatnim czasie zjechało sporo wampirów, które należało mieć na oku. Pamiętał również o Karin. W kwiaciarni nie znalazł żadnego tropu podpowiadającego gdzie się mogła teraz znajdować. Znajdź mnie. Poza miastem prędzej wyłapie obcy zapach. Miał przy sobie dwa pistolety oraz posrebrzany sztylet. Rozważał starcie, gdzie szalą będzie ochrona Louisy.
Schował kluczyki do kieszeni i oparł się barierkę. Chłód przegonił mieszkańców Astorii z ulic do ciepłych domów. Spojrzał w dół schodów prowadzących na piaszczystą plażę. Przymknął powieki wyostrzając pozostałe dwa zmysły: węch i słuch. Czekał aż w nozdrza uderzy znajomy zapach plantacji bawełny, rozgrzanej od słońca skóry i nutka delikatnej konwalii.
Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
9/2/2020, 01:32
Powrót do góry Go down
Louisa de Loughrey
Louisa de Loughrey
WIEK : 29 || 209
PRACA : filantropka; lingwistka
Latarnia morska / 2 luty Tumblr_o8zypfvMZy1r2q5f9o4_250
SKĄD : Nowy Orlean
Wampir

Niezaplanowana wizyta w Astorii stanowiła niemały problem logistyczny. Po krótkich rozważaniach zadecydowano, że Louisa pod żadnym pozorem nie powinna sama udawać się do miasta, w którym już kłębiło się zbyt wielu nadnaturalnych. Ostatnie słowo miał Philander: na każdym kroku miał kobiecie towarzyszyć Eric, jeden z jego zaufanych ludzi od czarnej roboty. Wyjątkiem było spotkanie z Milo; Lang był przekonany, że w jego obecności wampirzycy nic nie będzie zagrażać, a przy okazji, wykorzystując sobie tylko znane metody perswazji na Remingtonie, miała delikatnie przypomnieć mu, jakich zobowiązań podjął się względem nowoorleańskiej socjety. Pomysł ten nie podobał się Louisie i wyraźnie dała temu wyraz; wolała nie być wykorzystywana jako forma nacisku na bliskich swojemu sercu przyjaciół. Czy mogła jednak odmówić Stwórcy?
Dla pozorów opatulona w sięgający łydek, ceglasty wełniany płaszcz, zdecydowanym krokiem przemierzała ulice Astorii, kierując się ku wybrzeżu. Po drodze minęła kilku odzianych w eleganckie garnitury dżentelmenów, którzy przesiąknięci mdłym fetorem tanich perfum kobiet lekkich obyczajów uciekali przed przenikającym kości mrozem do swych domów i nic niepodejrzewających żon. Miasto wydawało się o tej porze wymarłe. Nie dziwiło to wampirzycy; wydarzenia ostatnich tygodni, o których słuchy dotarły również do Nowego Orleanu musiały siać postrach wśród niczego niezdających sobie sprawy śmiertelników.
Z łatwością odnalazła wzrokiem smukłą sylwetkę mężczyzny. Jak zwykle stawił się punktualnie. Upewniwszy się, że Eric jej nie śledzi, zbliżyła się. - James. – miękko i pewnie wypowiedziała jego prawdziwe imię, smakując każdą jego zgłoskę. Pozwalała sobie na to jedynie na osobności, wiedząc, że nikt postronny nie nadstawia uszu. Gdy odwrócił się ku niej, nienachalnie objęła go ramieniem, a niesforne kosmyki miedzianego koloru musnęły jego policzek. Nie z każdym wampirem pokusiłaby się na ten śmiały, wręcz intymny ruch. Dusząca woń smaru i prochu podrażniła jej wyczulone zmysły, gdy na ułamek sekundy wtuliła się w mężczyznę; z reguły zapach ten był źródłem ich sprzeczek, lecz tym razem powitała go niemal z radością. Czyżby stęskniła się za Remingtonem bardziej niż sądziła? Wiedząc jednak, że wampir stroni od tak wylewnych gestów, natychmiast się odsunęła na stosowną odległość.
- Zestarzałeś się trochę, mój drogi. Czy to zmarszczka, którą widzę na twoim czole? - rzekła przewrotnie, posyłając mu figlarny uśmiech i lustrując badawczym spojrzeniem jego nieprzeniknioną twarz. Było w mężczyźnie coś tajemniczego i niedostępnego; coś, czego od przeszło dwustu lat ich znajomości wciąż nie potrafiła rozgryźć, choć usilnie próbowała.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
9/2/2020, 23:46
Powrót do góry Go down
Milo Remington
Milo Remington
WIEK : 31 / 429
PRACA : biznesmen
Wampir

Bywały już miejsca w których nie spodziewał się spotkać Louisy. Astoria była jednym z takich miejsc. Nie umniejszał wampirzycy z powodu jej płci, mieli sposobność poznać się na tyle żeby nie wyciągać o sobie pochopnych wniosków. Pokrewieństwo z Philanderem wyznaczało solidną granicę, której Milo nie zamierzał przekraczać. Uśmiechnął się, zanim jeszcze posłużyła się imieniem. Delikatna woń konwalii owładnęła jego zmysłami. Pachniała dokładnie tak jak to sobie zapamiętał. Miła odmiana od współczesnych perfum, które kobiety wylewały na siebie całymi flakonami. Odwzajemnił objęcie sztywniej i mniej swobodnie, niż de Loughrey mogła sobie wyobrażać. Nie kryła się za tym niechęć, ani uprzedzenia. Patrząc na nią nie mógł zapomnieć kogo miała za plecami. Philander Lang.
— Uprzejma tak jak zapamiętałem — kącik ust rozszerzył się w uśmiechu. Przez chwilę czuł się nieswojo pod naporem badawczej lustracji. Miał ochotę zachować się jak dziecko bądź szaleniec i zrobić zeza, pokazując język. Ochota szybko przeminęła, dlatego Louisę ominęła ewentualna błazenada towarzysza. Zdecydował się jednak przesunąć dłońmi wzdłuż jej ramion i ująć za dłonie, które delikatnie uścisnął.
— Cieszy mnie twój widok — potwierdził słowami swoją reakcję. Nie miał zbyt wielu przyjaciół, ani osób w których obecności czułby się tak swobodnie jak przy Louisie. Zaprosił ją gestem ku schodom, które prowadziły na plażę.
— Co takiego napisała Florence, że obszedł cię mój los? — uprzedził ją w podjęciu wątku do rozmów. Stopy zapadały się w piasku. Czy pamiętali jeszcze oboje jakie było to uczucie? Stąpanie po gorącym piasku i spoglądanie w bezkresny błękit oceanu. Słońce wyciskające z nich pot i wywołujące pragnienie... Splótł dłonie za plecami.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
12/2/2020, 23:09
Powrót do góry Go down
Louisa de Loughrey
Louisa de Loughrey
WIEK : 29 || 209
PRACA : filantropka; lingwistka
Latarnia morska / 2 luty Tumblr_o8zypfvMZy1r2q5f9o4_250
SKĄD : Nowy Orlean
Wampir

Astoria była ostatnim miejscem, w którym Philander pragnął jej obecności, jednak plany się zmieniały i należało się dostosowywać do zaistniałych okoliczności. Lang nie otaczał się licznym gronem kobiet; Louisa wiedziała, że powinna być wdzięczna, że wybrał akurat ją, lecz mimo to nie potrafiła wyzbyć się żalu, że po latach wierności i posłuszeństwa, Stwórca niechętnie powierzał jej zadania większej wagi. Choć cieszyła się wieloma przywilejami i względami, żyła stale w cieniu mężczyzn. W socjecie Langa niektóre obyczaje nie szły z duchem czasu. Milo był inny, dlatego tak chętnie wyszukiwała jego towarzystwa; czuła, że mężczyzna widzi w niej coś więcej niż urokliwą damę ubarwiającą towarzystwo na salonach. Bawiło ją jego skrępowanie wobec jej przyjacielskich gestów. Łatwo było to wyczytać z jego mowy ciała. Czasem z czystej przekory stawiała go w takich sytuacjach, żeby z rozbawieniem obserwować, jak zareaguje. Nie podejrzewała, że powodem jego formalnej kurtuazji jest sam Lang.
Odwzajemniła uścisk mężczyzny, przepadając na moment w zmieszanym spojrzeniu ciemnych oczu. Raptownie puściła jego dłonie. – Zbyt długo się nie widzieliśmy. – rzekła cicho do jego pleców, ruszając za nim po schodkach. Nie licząc przelotnych, dyskretnych schadzek w Nowym Orleanie, gdy składał raport Philanderowi, nie mieli wielu okazji do spotkań. Gdy zeszli na plażę, zrównała krok z mężczyzną, trzymając się blisko jego boku. – Nie chciała zdradzać za wiele w liście, ale niepokoi ją twoje zachowanie, więc coś musi być na rzeczy. Nie wiem co tym razem wyrabiasz, ale wyraźnie robisz się nierozważny. Chyba nie muszę ci przypominać, że nie chodzi tu tylko o ciebie. Philander nie będzie zadowolony. – ostatni argument wytoczyła nim zdążyła się ugryźć w język. Spacerując wzdłuż brzegu, wystawiła twarz ku wiatrowi, jakby chcąc sprawdzić, czy dosięgnie ją jego przenikliwy chłód. Z trudem przypominała sobie uczucie mroźnego, szczypiącego policzki powietrza.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
13/2/2020, 23:40
Powrót do góry Go down
Milo Remington
Milo Remington
WIEK : 31 / 429
PRACA : biznesmen
Wampir

W odpowiedzi na argumenty Louisy zaśmiał się z rozbawieniem. Troska Florence w pewnych momentach go rozczulała, szczególnie gdy brał pod uwagę zawiłość ich wspólnej relacji. Nie rozmawiał o tym z rudowłosą wampirzycą, pozostawiając to w gestii potomkini. Poruszanie tematów uczuć i lęków nigdy jakoś do niego nie pasowały, unikał tego i z bardzo rzadka takowych się podejmował. Większość tych rzadkich okoliczności przypadała w udziale Louisie, która w ten lub inny dla siebie znany sposób potrafiła sprowadzić dialog na taki, a nie inny tor. Śmiech Milo był przyjemny dla wyczulonego ucha, głęboki. Tak jak ton głosu, gdy opowiadał o czymś ze spokojem wspominając jedną z wielu przygód.
— Powinienem czuć się zaszczycony — powiedział, nie rezygnując z pogodnego tonu. Nie podobała mu się uwaga o Langu. Psuła cały efekt spotkania. — Kobiety się o mnie troszczą. To miłe. — lekka kpina zawisła pomiędzy nimi jak przelatujący nieopodal nietoperz. — Doskonale wiem czego oczekuje ode mnie Philander, a tak się składa, że postanowiłem zostać w Astorii z własnej woli. Dostanie swój raport jak tylko znajdę odpowiednie słowa na opisanie śmierci całej delegacji, bo wielki kanclerz Torrero postanowił igrać z demonami. Przesilenie okazało się jedną wielką rzezią pomiędzy naszymi pobratymcami. Torrero uciekł, tutejszy szeryf wraz z Lovecraft rzucili się w pogoń. Pozostali są przekonani, że nasi są martwi skoro nie powrócili do swoich. Rozmawiałem z Medonim w Pandemonium, gdy przerwano nam strzelaniną. Florence za każdym razem przeżywa jak oberwę jakąś kulkę. Teraz trafiło na wątrobę — zakończył to głupkowatym uśmieszkiem zadowolenia. Oderwał wzrok z jej piegowatej twarzy i spojrzał w dalekie światła stanu Waszyngton. Spoważniał na nowo.
— Na Przesileniu chcieli obalić Torrero, ale nie do końca wszystko poszło po ich myśli. Teraz są narażeni na jego ataki. Stąd strzelanina. Wkrótce może być tego więcej. Nie powinnaś się w to mieszać, Lou. Philander nie będzie zadowolony.
Przedrzeźniał ją w ten swój ironiczny, autorski sposób. Prawda była jednak taka, że nigdy celowo nie naraziłby kobiety na niebezpieczeństwo.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
21/2/2020, 16:22
Powrót do góry Go down
Louisa de Loughrey
Louisa de Loughrey
WIEK : 29 || 209
PRACA : filantropka; lingwistka
Latarnia morska / 2 luty Tumblr_o8zypfvMZy1r2q5f9o4_250
SKĄD : Nowy Orlean
Wampir

Była przygotowana na podobną reakcję. Niejednokrotnie zbywał wyrazy troski kpiarskim uśmieszkiem, wzbraniając się przed najmniejszym przejawem uczuć jak przed czystym srebrem. Po dwóch stuleciach przyzwyczaiła się, że stawiał obronny mur, drwiąc z ostatnich ludzkich uczuć, jakie im pozostały. Louisa nie dała się jednak zwieść. Nieliczne momenty, gdy opuszczał przed nią gardę dawały jej nadzieję, że kiedyś uda jej się zburzyć tę niewzruszoną fasadę. – Dobrze wiesz, że się martwię. Grasz w niebezpieczną grę. – powiedziała łagodnie, wręcz pobłażliwie, zupełnie niezrażona jego ironią. – Jeden nieostrożny ruch może odbić się nie tylko na tobie, ale i Florence. Nie bagatelizuj tego. – wiedziała, że nie musi tego tłumaczyć mężczyźnie, ale delikatne przypomnienie nie mogło zaszkodzić.
Ze stoickim spokojem wysłuchała raportu, jednak po prawdzie chłonęła każde słowo jak gąbka. Rzadko nadarzała się okazja, że mogła wysłuchać najświeższych informacji z pierwszej ręki, nawet przed samym Philem. Pandemonium, Medoni… Choć te detale nic jej nie mówiły, zdusiła w sobie chęć przerwania mężczyźnie. Mocniej zacisnęła wargi, jakby próbując powstrzymać się przed zadaniem szeregu niemądrych pytań. Nieznacznie, lecz zauważalnie dla wyczulonego obserwatora, drgnęła dopiero, gdy Milo na pozór od niechcenia napomknął o strzelaninie. – Nie powinieneś dłużej zwlekać z raportem, zwłaszcza jak mowa o tak cennych informacjach. Choć wszyscy podejrzewali, że nasi zginęli, Lang zaczyna się powoli niecierpliwić, a to nigdy nie wróży niczego dobrego. Miałam ci o tym przypomnieć... Co dalej zamierzasz? - specjalnie nie odniosła się do jego chełpliwej rewelacji na temat kulki w wątrobie, nie chcąc dawać mężczyźnie satysfakcji, że faktycznie poruszyła ją ta wiadomość. Przyjrzała mu się jednak uważniej, jakby upewniając się, że na pewno nic mu nie dolega.
Oczy jej nagle pociemniały, gdy wypowiedział ostatnie słowa. Nie mieszaj się. Na moment zabrzmiał jej w uszach szorstki głos Philandera. To nie jest miejsce dla ciebie. Nie zamierzała dać po sobie poznać, że dotknęły ją te słowa obrócone przeciwko niej. - Ledwo przyjechałam, a już chcesz się mnie pozbyć? – starannie ukryła swoje emocje pod prowokacyjnym tonem. Odwróciła się od wampira nim ten zdążył zaobserwować zmianę w jej twarzy i zbliżyła się do piaszczystego brzegu; stanęła tak blisko, że białe spienione fale niemalże obmywały czubki jej eleganckich botków. W milczeniu wpatrzyła się w rozmigotaną w blasku gwiazd, falującą płachtę oceanu.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
22/2/2020, 19:01
Powrót do góry Go down
Milo Remington
Milo Remington
WIEK : 31 / 429
PRACA : biznesmen
Wampir

Nie potrafił inaczej. W nieśmiertelności trudno o przyjaciół, a jeśli takowi się pojawiali to umierali wraz z wybiciem ich ostatniej godziny. De Loughrey to tolerowała i był za to niewymownie wdzięczny.
— Wiem. Takie jest jednak ryzyko. Ryzykują ludzie to czemu i nie my? Florence doskonale zna reguły panujące w naszym świecie i powinna być przygotowana na stratę... — poruszył ramionami, a wydatniejsza dolna warga wykrzywiła się okazując tym samym początek rozdrażnienia u Milo. Temat jaki poruszyli dotykał sfery przed którą Remington usilnie uciekał. Przekonywał samego siebie, że potomkom będzie lepiej bez niego. Starał się do nich nie przywiązywać, pokazywał i narażał, aby zrozumieli jaki los może spotkać każdego wampira. Było to głupie, ale nikt mu tego nie zabroni.
— Przyjechałaś tu jako oczy i uszy Philandera? Chcę tu zostać na jakiś czas. Pomóc tutejszym uporać się z wpływem demonów. Spotkałem kiedyś jedną, jednego z nich. Ich krew jest mocniejsza niż jakikolwiek narkotyk więc lepiej tu w Astorii uważać na to na kim się pożywiamy — domyślał się jak Louisa jest postrzegana w otoczeniu Langa i jak bardzo cierpi na tym jej intelekt. Pewnych rzeczy jednak nie było sposób zmienić. Nie opowiadał nigdy wcześniej wampirzycy o swoim spotkaniu z demonem. Po tylu wiekach nadal było to dla niego upokarzające i uwłaczające.
— To miasto wysyła dziwne wibracje. Przyda się im pomoc. Poinformuję o tym Philandera i sama możesz mu to przekazać — spojrzał na nią. Nie powinien wyładowywać na niej swoich frustracji związanych z rolą jakiej się podjął. Szpieg. Nieustanne balansowanie na linie. Wyczuł że w jakimś stopniu ją uraził swoimi słowami. Przez chwilę stali w ciszy spoglądając w falującą wodę.
— Wiesz, że nie — dotknął jej łokcia, powoli zsuwając dłoń ku jej palcom. Buty zapadały się w mokrym piasku. Obecność Louisy była miłą niespodzianką. Przyjazny wampir wśród obcych.
— Teraz to ja będę martwił się o ciebie, Lou — przyznał cicho, nie rezygnując z wcześniejszego dotyku jeśli nie spotkało się to protestem ze strony rudowłosej wampirzycy.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
26/2/2020, 01:46
Powrót do góry Go down
Louisa de Loughrey
Louisa de Loughrey
WIEK : 29 || 209
PRACA : filantropka; lingwistka
Latarnia morska / 2 luty Tumblr_o8zypfvMZy1r2q5f9o4_250
SKĄD : Nowy Orlean
Wampir

Argumenty Milo jej nie przekonały. – Chcesz pozbawić ją stwórcy i pogrzebać waszą więź? Ma przejść przez to samo co ty? – spytała, nie pojmując toku rozumowania mężczyzny. Jej uwadze nie umknął poirytowany wyraz jego twarzy. Wkraczała na śliski grunt, celując na oślep. Niewiele wiedziała o jego początkach; była to jedna z intrygujących ją tajemnic, których skrzętnie strzegł. Niechęć z jaką poruszał kwestię swojego Stwórcy dawała jej do myślenia. Sugerowała, że sam doświadczył podobnej straty; ale Louisa jedynie zgadywała.
Choć sama nigdy jej nie kosztowała, słyszała jaki wpływ na ich organizm miała demoniczna krew. Czy Remington poznał jej smak? Ni stąd ni zowąd myśl o powściągliwym Milo pod wpływem wydała jej się niezwykle zabawna. Na usta wypłynął nieznaczny uśmiech. Chętnie usłyszałaby resztę tej historii. - Moja obecność w Astorii jest Philanderowi nie w smak. Jak możesz się domyślić, naraziłam mu się, tak mocno nalegając na przyjazd. Ostatecznie wyraził zgodę, choć nie bez pewnych warunków. Musisz wiedzieć, że niechętnie na nie przystałam… Postaram się więcej na ciebie nie naciskać. – ostatnim słowom towarzyszyło westchnienie. Stawiało ją to w kłopotliwej sytuacji. Jak miała wybierać między dwoma mężczyznami?
Zaskoczona, nie wzbraniała się przed gestem Remingtona. Pod wpływem jego lekkiego dotyku rozluźniła się, ulegając echom wspomnień: sierpniowy wieczór wyraźnie rysował się przed jej oczami; grające cykady ukryte w konarach cyprysów zagłuszały dobiegające z oddali dźwięk skrzypiec. I Milo; gorące powietrze delikatnie drgało między nimi, gdy mężczyzna w ten sam sposób musnął nienaturalnie chłodną dłonią jej wciąż rozgrzane od popołudniowego słońca ramię... Wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy, jakie tajemnice krył przed nią świat; nieświadoma niebezpieczeństwa, spoglądała tej nocy na mężczyznę z bezgraniczną ufnością. Niespodziewany krzyk mewy przywołał ją brutalnie do rzeczywistości. Zamrugała i obraz zniknął. Zmieszana, spięła mięśnie i gwałtownie odsunęła się od mężczyzny, przerywając kruchy dotyk.
- Nie musisz się o mnie martwić, potrafię się o siebie zatroszczyć. – zrozumiała, że zabrzmiała jak naiwna, naburmuszona dziewczynka w momencie, gdy te słowa z niej uleciały. Przygryzła wargę, zła na samą siebie. – Skoro nie zajmuje cię dobro Florence, moje bezpieczeństwo tym bardziej nie powinno leżeć ci na wątrobie. – dodała cierpko. Odwróciła wzrok od mieniącej się w świetle księżyca toni i utkwiła uporczywe, niemal wyzywające spojrzenie w nieprzeniknionych oczach mężczyzny.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
27/2/2020, 18:05
Powrót do góry Go down
Milo Remington
Milo Remington
WIEK : 31 / 429
PRACA : biznesmen
Wampir

Wolał nie mieć nikogo, niż stać się dla innych kimś ważnym. Wampirzy świat pozornie sprawiał wrażenie odmiennego od tego ludzkiego, ale co bardziej spostrzegawczy obserwator mógł wysunąć prosty wniosek. Kochali mocniej, jeszcze bardziej potrafili nienawidzić. Milo od początków swojego drugiego życia zdobywał zarówno przyjaciół jak i wrogów. O tych drugich nie było wcale trudno, a wampirza natura drapieżnika rządziła się swoimi prawami. Mimo tego zaczęły formować się społeczności, gdy zrozumiano, że razem osiąga się więcej korzyści i zyskuje znacznie więcej niż będąc samotną jednostką.
Na początku, gdy Karin odeszła przez jakiś czas zwyczajnie się bał. Był młodym krwiopijcą, nie miał wiedzy dojrzałego osobnika i był podatny na grożące niebezpieczeństwa. W końcu w ten sposób natknął się na demona, doprowadzając siebie do stanu nieustannego łaknienia krwi.
Remington miał spojrzenie pełne wyrzutu, gdy Louisa postanowiła pociągnąć temat. Dziwowała, nie mogła uwierzyć, a on czuł się zirytowany. Karin go porzuciła; pewnej nocy po prostu zniknęła. Przyjął ten fakt z nieokreśloną bliżej ulgą, bo jasnowłosej wampirzycy zaczęło kolokwialnie mówiąc odbijać. Dostrzegał to wraz z wypalającym się doń uczuciem. Teraz jak o tym myślał to czuł niewielki żal i minimalne mdłości związane ze wspomnieniami z Roanoke i dzikiej prerii. Odetchnął jak człowiek, pomimo iż od momentu, gdy zaczęli spacerować nie wziął głębszego oddechu. Nie mógł wyżywać się na Louisie tylko dlatego, że trafiła na kiepski moment lub poruszyła drażliwy temat. Z pewnego punktu miała rację. Nie powinien osierocać swoich potomków, żaden stwórca nie powinien tego robić.
— Nie można mu odmówić poniekąd racji. Astoria to wielka niewiadoma. Jak mnie tu rozczłonkują lub spalą to nie będzie wielkiej straty dla Langa. Nawet się do mnie nie przyzna, ani nie pomści. Madame Sophie co najwyżej uroni krokodylą łzę... — w porę ugryzł się w język, aby nie zakpić z samego siebie i relacji jaką nawiązał z liderką nowojorskiej socjety. Rudowłosa wampirzyca mogłaby stracić do niego jakikolwiek szacunek. Już teraz za wiele sobie pozwalał, nawiązując z nią fizyczny kontakt. Zauważył napięcie jakie wywołał i pogratulował sobie w myślach za takt. Odchrząknął opuszczając głowę, by zaraz powrócić z uśmieszkiem szelmy.
— To szantaż emocjonalny droga pani — podjął dalszej wędrówki, mową ciała zapraszając przedtem Louisę na dołączenie. Wieża latarni morskiej zaczynała być już zauważalna gołym okiem. Uciekał tym samym przed palącym spojrzeniem.
— Skoro już zgodnie ustaliliśmy, że jesteś samowystarczalna, a ja nie powinienem się martwić to proponuję kontynuowanie spaceru abyś wyniosła z tego spotkania chociaż jedno miłe wspomnienie — spojrzał na nią z uśmiechem, który powodował dołeczki w policzkach. — W latarniach morskich jest coś niezwykłego.
Re: Latarnia morska / 2 lutyLatarnia morska / 2 luty Empty
9/3/2020, 20:34
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: