Memento mori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: Jewell i okolice :: Okolice Jewell Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Poziom II [kopalnia cyny]
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Carpe Diem
Carpe Diem
Poziom II [kopalnia cyny] Kv0xLQPj_o
Konto Techniczne


POZIOM II
ograniczona

Lokacja eventowa. Panują całkowite ciemności.
⇜ code by bat'phanie ⇝
Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
14/2/2019, 14:16
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

Ledwo Lucas zdążył opuścić windę, a ta runęła z hukiem w dół. Katastrofę poprzedziło przeciągłe jęknięcie metalu, absolutnie nie zwiastujące tego, co się stało. Andrew zaklął i pociągnął Coyotię do tyłu, chcąc uchronić przed zostaniem pociągniętymi za klatką szoli.
- Kurwa mać - zaklął raz jeszcze, a jego głos echem poniósł się po ciemnym korytarzu. Winda obijająca się o szyb była niezwykle głośna, a echo mrożących krew w żyłach dźwięków niosło się do góry i docierało do waszych uszu. Ustało nagle. Rozbili się, czy może zabójcza pułapka zaklinowała się gdzieś po drodze? Nie byliście w stanie stwierdzić.
- Nie wiem, jak to się mogło stać... Wszystko było w porządku - wykrztusił Russel. Zdezorientowany i przerażony tym, co właśnie miało miejsce, zastanawiając się nie tylko nad tym, czy miał tyle dusz na sumieniu ale i tym, jak teraz wrócą na górę, podszedł do brzegu szybu i poświecił weń latarką. Otwór ział czernią w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu była klatka windy. Ręce mu drżały.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
15/2/2019, 06:35
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Lucas chwilę łapał oddech, procesując co się stało. Huk, hałas, a potem cisza.
A potem do niego dotarło. Spadli. Oni spadli. Gdyby nie niepokojące wspomnienia z kalifornijskiej windy, przepuściłby Joe przodem i został tam z nimi.
Joe był mu jak wujek, Patricka chciał poznać lepiej, Nox wyglądała tak młodo, a Deloria...Deloria był jego alfą i spoiwem wilkołaczej społeczności w Jewell.
Nie zauważył nawet, że zaszkliły mu się oczy i drżą mu usta. Mężczyźnie nie wypada rozklejać się nad losem towarzyszy zanim nie znajdzie ich ciał, ale chyba wszyscy byli w szoku.
Zerknął przelotnie na Coyotię i Jima, chcąc się przekonać czy są cali, a potem podszedł za Andrew do brzegu szybu.
-Halo...HALO!!!!!! Słyszycie nas?! - krzyknął w dół, nieco spanikowany.
-W porządku? Ta winda zgrzytała jakby miała sto lat. - może i miała -Ktoś...sprawdzał jej liny? - zmusił się do uspokojenia oddechu i nierzucenia się na Andrew.
Nierzucenia się na Andrew...
nierzucenia się na Andrew...
Zacisnął na moment powieki, opanowując chęć warczenia. Wdech-wydech. Na szczęście ćwiczył to od dekady, a od śmierci Connie jeszcze bardziej obsesyjnie oddawał się wyciszaniu emocji i medytacji. Po chwili wściekłość i żal cofnęły się w głąb niego. Luke rozluźnił (podświadomie wcześniej zaciśnięte) pięści.
-...Zresztą, to nie zmieni naszej sytuacji. Jest tu jakieś zejście na niższe poziomy? - zapytał dużo spokojniej.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
15/2/2019, 06:49
Powrót do góry Go down
avatar
Gość
Gość

Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. W jednej chwili próbowała zapalić lampę oliwną, a w drugiej Andrew pchnął ją tak gwałtownie, że o mało nie rozbiła jej o ścianę. Mogła być mu jednak wdzięczna, bo nikt z nich nie wiedział, jak skończyło się to dla tych, którzy zostali w windzie. Coyotia przez chwilę stała w oszołomieniu, nasłuchując łomotów i skrzypnięć jakie wywoływał metal. To jednak nie one były najgorsze, a ta cisza, która nastąpiła zaraz później. Gdyby chociaż usłyszeli jakieś jęki, czy okrzyki strachu, wiedzieliby czy ich towarzysze żyją. Tymczasem obserwowała jak Lucas podchodzi do krawędzi tunelu, zaglądając w pustą przestrzeń szybu. Poddał się rozemocjonowaniu. Kojot, choć roztrzęsiona, w sytuacjach nadmiernego stresu zamykała się i zasłaniała za maską obojętności. Mimo, że dłonie kurczowo zaciskała na trzymanym przedmiocie, a intensywne spojrzenie ulokowane miała tępo na ciemnej przestrzeni, w której zniknęła im z pola widzenia winda. Panujący tu mrok wcale nie uspokajał zszarganych nerwów. Zaklęła siarczyście pod nosem, w dziwnej reakcji na sytuację, zacięcie próbując odpalić lampę. Iskry przełamywały czerń, aż w końcu ciepły płomień rozświetlił nieco ciemności.
Na tych planach, które nam pokazywałeś — przypomniała sobie — Był szyb wentylacyjny. Można nim przejść na dół, sprawdzić czy wszyscy żyją?
Głos miała nienaturalnie spokojny. Może trochę zbyt chłodny i wyzbyty z emocji jak na okoliczności. Tak właśnie jej umysł bronił się przed przejęciem obecną sytuacją. Pomimo, że podświadomie czekała aż ich towarzysze odkrzykną im z dołu, że wszystko w porządku. O ile dalej znajdowali się w zasięgu, w jakim mogli się usłyszeć. O ile jeszcze żyli.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
15/2/2019, 16:25
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

Andrew, chociaż był starym wygą i znał tę kopalnię jak własną kieszeń, był zupełnie zaskoczony. Zjeżdżał tą windą już tyle razy, a choć skrzypiała i wydawała się niepewna, żaden tego typu wypadek nie miał dotąd miejsca. Zwłaszcza, że szola nie była nawet wypełniona do granic swoich możliwości, miała pomieścić całą górniczą zmianę, a ich było przecież znacznie mniej. Nie dosyć, że tamci spadli i prawdopodobnie miał ich na sumieniu, to jeszcze pozostawała kwestia tego, jak wydostaną się na powierzchnię... Lucasowi odpowiedziało tylko echo jego własnego głosu.
- Jest, to, którym mieliśmy zejść na trzeci poziom. Wszyscy - odpowiedział ze złością. Miał ochotę w coś uderzyć. Od początku miał złe przeczucia co do całej tej wyprawy, ale tego nikt nie mógł przewidzieć. Spodziewał się dosłownie wszystkiego, ale na pewno nie tego, że winda spadnie. - Chodnik ciągnie się przez dwa kilometry i kończy się ścianą. Tam powinno być zejście - wyjaśnił, odchodząc od szybu. Poprawił latarkę na kasku i rozejrzał się. Mimo posiadanych źródeł światła, było okropnie ciemno i wilgotno.
- Opuszczanie się szybem wentylacyjnym byłoby ryzykowne. Przypomina komin, nie ma się tam czego złapać. Nie wiadomo jak głęboko spadli - wyjaśnił, pocierając twarz. Był wyraźnie zdenerwowany, jak zresztą wszyscy. Nie powinien był się godzić na to wszystko i obiecał sobie, że jeśli wyjdą z tego bez szwanku, to chyba obije Delorii mordę. Należało się jednak wziąć w garść i działać.
- Chodźmy. Spróbujemy włączyć zasilanie. Gdzieś tu powinna być skrzynka elektryczna... - zaczął, ruszając w głąb tunelu. Coyotia mogła zauważyć, że płomień jej lampy był nienaturalnie większy niż powinien.

48 godzin na odpis, Jim - zgłoszona nieobecność.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
18/2/2019, 15:57
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Poziom II [kopalnia cyny] Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

Echo kichnięcia szybko zostało zagłuszone przez inny hałas. Nieprzyjemny odgłos metalu szorującego skałę przyprawiał o ciarki na plecach. Żadne z nich nie zdążyło się nawet odwrócić i zareagować, spróbować... spróbować co? Nie było szans na to, że dałoby się złapać za rękę i wciągnąć w korytarz kogokolwiek, kto pozostał w windzie. Iskry przez sekundy rozświetlały ciemny szyb.
W ułamku sekundy zrobiło mu się gorąco. Nieprzyjemna fala rozeszła się po całym ciele Morgana; ciepło poczuł aż w czubkach palców. Przestraszył się i był zbyt zaskoczony tym co się stało by przyjąć pozę dzielnego żołnierzyka.
- Paat! - krzyknął gdy zrobiło się cicho. - Aidan! - Nie miał pojęcia czy takie nawoływanie ma jakikolwiek sens, ani czy przypadkiem echo nie wywoła jakiejś lawiny, jak w górach. Co, jeśli zginęli? -Joe! Kurwa!
Darował sobie wymienianie ich imion. Zawoła "kurwa", Mahoney powinien odwołać "mać!". Pozostało mieć nadzieję, że Nox nie weźmie tego do siebie i nie uzna, że nazwał ją kurwą wymieniając uprzednio imiona wszystkich jej towarzyszy. Spojrzał na Lucasa, który aż się zatrząsł. Wątpił, żeby ze strachu; w świetle latarki umieszczonej na kasku widział, jak zaciskał pięści. Jeśli młody się przemieni, będą mieli problem, który będzie musiał w jakiś sposób rozwiązać. Miał młotek, mógłby wybić mu ten pomysł z głowy. Spojrzał na Coyotę. Była tak spokojna, że aż poczuł się nieswojo.
- Musimy się do nich dostać - stwierdził a głos nieznacznie mu zadrżał. Był zły, wręcz wściekły. Nie chciał myśleć o tym, że jeśli Mahoney zginął, to będzie musiał powiedzieć o tym Avie. Zrobiło mu się niedobrze.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
18/2/2019, 23:12
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Coyotia pozostała nienaturalnie spokojna - czy to jakaś cecha skinów, jak wiedźminów? Luke spędził kilka samotnych tygodni w Los Angeles na graniu w gry komputerowe i jeśli coś mu się stanie w kopalni to ze świadomością, że uratował Ciri i...
...i poza tym to właściwie nic dobrego nie zrobił w życiu - a jak postanowił altruistycznie pomóc watasze aby udowodnić, że znów jest "swoim" chłopakiem z Jewell, to na jego oczach spadła winda z połową ekipy. Przynajmniej stał mocno na własnych nogach i był w dużo lepszej sytuacji niż ci, którzy spadli. Żywy. I zdrowy. A do w najlepszym razie potłuczenia się w windzie (lub gorzej) brakowało mu jednej sekundy. Czy będzie musiał żyć z tą świadomością, czy zostanie pogrzebany żywcem z wyrzutami sumienia?
Poczuł na sobie spojrzenie Jima i podniósł na niego wzrok. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem - Morgan wydawał na przerażonego i wstrząśniętego, a Luke nigdy go takim nie widział. Zawsze był tym opanowanym, doświadczonym wilkołakiem.
Nagle Gallagher uświadomił sobie CZEMU Jim tak intensywnie mu się przygląda i przypomniał sobie, że Morgan nadal jest tym bardziej doświadczonym wilkołakiem. Przymknął oczy i nieznacznie pokręcił głową. Spokojnie, Jim. Emocje opanowane.
Rozluźnił pięści i usiłował się skupić na słowach Andrew.
-No to...możemy znaleźć to zejście i do nich zejść, tak? - pomimo zmysłu artystycznego nie miał pamięci wzrokowej i nie zdążył zapamiętać rozkładu kopalni z jednego rzutu okiem na mapę.
-A co jeśli...spadli ledwo przechodziło mu to przez gardło -z powodu problemów z elektryką i jeszcze bardziej coś popsujemy w tej windzie jak ją włączymy?
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
19/2/2019, 00:00
Powrót do góry Go down
avatar
Gość
Gość

Fotograf i ten drugi! — syknęła na nich, bo dywagacje na temat dalszej drogi były nie na miejscu. Andrew już ruszył w głąb tunelu, a ona za nim. Złym pomysłem było teraz gubić resztę grupy. Powinni wspólnie skupić się na bieżących sprawach. Ich powielane między sobą pytania, o jednakowej treści, rozpraszały ją. Skupienie to było to, czego potrzebowała najmocniej. W świątyni pracowała w ciszy i w całkowitej kontemplacji. Teraz nie mogła dzielić uwagi pomiędzy Andrew i wilkołaki, ponieważ jedna z dwóch płaszczyzn zawsze musiałaby na tym ucierpieć.
Po prostu zróbmy jak mówi Andrew — mruknęła do dwójki, bo przecież to on był tutaj akurat specjalistą od kopalni. Musieli zdać się na jego wiedzę. Zaufać mu, o ile to w ogóle było możliwe. Ze musieli się dostać do pozostałej części grupy to było akurat dość jednoznaczne, ale skoro Andrew wykluczył jedyną sensowną drogę, uruchomienie najpierw elektroniki nie było wcale takie głupie. Coyotia musiała zauważyć, że powietrze w kopalniach działało bardzo podejrzanie. Musiała zmniejszyć płomień lampy prawie całkowicie zsuwając knot do dołu. Jakże szkoda, że lampka nie była nasączona olejkiem uspokajającym. Im wszystkim przydałoby się teraz odrobinę złagodzić nerwy.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
19/2/2019, 21:27
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

Cisza. Nic prócz ciszy, echa ich własnych głosów i kroków Andrewa oraz Coyotii było słyszalne w nieszczególnie przyjaznym tunelu. W świetle latarek widzieliście wyraźnie kamienne ściany i poprowadzone wzdłuż nich instalacje elektryczne. Gdzieniegdzie tunel był wzmocniony drewnianymi belkami, które podtrzymywały strop. Tunel miał szerokość około dwóch metrów i najwygodniej było iść gęsiego.
- Cała ta maszyneria jest na górze, nie tutaj. To tam coś musiało nawalić - odburknął Andrew, idący na czele pochodu, a jego wciąż poddenerwowany głos odbił się od kamiennych ścian. Gdzieś kapała woda. Przeszli kilkadziesiąt metrów. Strumień powietrza znowu ich owiał, przyprawiając o gęsią skórkę. Płomień w lampie Coyotii nawet nie zadrżał, nie zareagował też na zsuwanie knota. Wciąż był nienaturalnie rozpalony, a skinwalkerce przypomniał się niemiły incydent ze świątyni.
Russel świecił latarką głównie po ścianach, w poszukiwaniu skrzynki. Nie zagajał żadnej dyskusji, jeśli nikt nie zadawał pytań. Chyba nikt nie miał ochoty na rozmowy w obliczu tego, co się stało. W końcu słup światła przemknął po znajomej, żółtej skrzynce, zamontowanej po prawej stronie. Była otwarta. Mężczyzna przyjrzał się zawartości i przeklął siarczyście.
- Ktoś zabrał bezpiecznik - oświadczył, zwracając się do reszty. Tunel za nim ział czernią. Całe zadanie będzie znacznie trudniejsze bez zasilania, bo światło latarek choć pomagało w zasięgu kilku metrów, dalej już nie sięgało. Jak na razie możliwie wszystko, co mogło pójść nie tak, tak właśnie szło. Pozostawało pytanie, kto wyciągnął bezpiecznik i po co.
- Może gdzieś tutaj leży... - Zasugerował, świecąc sobie pod nogi i rozglądając się w poszukiwaniu niewielkiej przecież części instalacji. - Nie stójcie jak widły w gnoju - rzucił, jeśli reszta nie kwapiła się, żeby mu pomóc. Kiedy Lucas ruszył się z miejsca, a światło jego latarki przemknęło po tunelu za Andrewem, przez ułamek sekundy wydawało mu się, że ktoś przebiegł w poprzek drogi. Mignął mu kawałek blond włosów i znajoma sylwetka. Connie? To przecież zupełnie niemożliwe. Widziadło nie wydało żadnego dźwięku, co więcej, wydawało się, że tylko Lucas to widział.

Rzucacie na spostrzegawczość.
48 godzin na odpis.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
21/2/2019, 12:38
Powrót do góry Go down
avatar
Gość
Gość

Podeszła do skrzynki z instalacją elektryczną zaraz za Andrew. Elektryka niewiele jej mówiła, układy, bezpieczniki, ale jak jeden z nich wygląda raczej wiedziała. Zmarszczyła jednak brwi, zastanawiając się kto i po co mógł ich go pozbawiać. Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Już wcześniej, wspomnienie spalonej sali w świątyni wywołało w niej lekki niepokój, ale czyjaś potencjalna obecność w tunelach, osoby, która sabotuje ich wędrówkę, zasiała w niej niepewność czy na pewno powinni się tu teraz znajdować. Nie mogli jednak zrezygnować, zostawiając swoich towarzyszy za sobą. Dlatego idąc za sugestią Andrew, rozejrzała się za bezpiecznikiem. Lampa naftowa, o nienaturalnie dużym płomieniu, dawała dużo światła. Dla bezpieczeństwa trzymała ją na wyciągnięcie ręki, z dala od twarzy. Jednocześnie pilnowała płomienia. Dopiero kiedy zaczęła rozglądać się po podłodze za zgubionym bezpiecznikiem, na chwilę oderwała wzrok od ognia. Przeszła się kawałek wzdłuż tunelu, w niedalekiej odległości od skrzynki z instalacją. W przeciwieństwie do Lucasa, jej nie niepokoiły żadne cienie. Jedynie własne myśli i wątpliwości, które rozganiała na potrzeby przestrzennego zorientowania się i znalezienia bezpiecznika.
Spokojnie, Drew — skróciła jego imię żeby zaskarbić sobie jego zaufanie, choć mogła osiągnąć tym odwrotny skutek.
Nie dajmy się zwariować sytuacji. Wszyscy jesteśmy tu we wspólnym celu. Starczy, że potencjalnie może być w kopalniach ktoś, kto próbuje nas zasabotować.
Przecież Jim z Lucasem ledwie zdążyli zorientować się w sytuacji, kończąc pochód.

Rzut na Spostrzegawczość (20)
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
21/2/2019, 14:36
Powrót do góry Go down
Los
Los
Konto Techniczne

The member 'Coyotia' has done the following action : Rzut kostkami


'Rzut k100' : 42
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
21/2/2019, 14:36
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Lucas szedł w posępnym milczeniu - Russell trochę go irytował, więc już o nic go nie pytał. Tępo patrzył przed siebie, posługując się własną latarką, ale drogę oświetlał mu też płomień Coyotii. Dopiero po chwili dotarło do niego, że jej lampa świeci jakoś...dziwnie, choć nie mógł określić dlaczego.
-Może zmniejsz trochę płomień, co? - poradził jej, widząc jak sztywno trzyma lampę, na nienaturalnie wyciągniętym ramieniu. Nie rzucił się jeszcze do mansplainowania (od tego mieli Jima), licząc, że Coyotia wie, jak posługiwać się lampą naftową. Nie zauważył w końcu, że już bezskutecznie przy niej manewrowała.

Powstrzymał się od przewrócenia oczami na wymądrzanie się Andrew. Poświecił latarką za nim, bo facet nie wyglądał mu na przesadnie spostrzegawczego. Może jego własne wilkołacze oczy coś wychwycą (in your face, Andy!). Ale nie zobaczył bezpiecznika, tylko...
...zamarł na moment, z latarką skierowaną przed siebie zamiast pod nogi.

Connie?

Postać zniknęła za szybko aby mógł zobaczyć jej twarz, ale sylwetka kochanki zbyt mocno wryła mu się w pamięć.
Zamrugał, a potem rozejrzał się po towarzyszach - oni jednak zupełnie nie zwrócili uwagi na postać w korytarzu. Zawahał się na moment, opuszczając latarkę i nadal stojąc bezczynnie. Serce biło mu zdecydowanie za szybko i miał wrażenie, że jest w jakiejś jaskini prób rodem z gier komputerowych, gdzie testowane są wszystkie jego lęki i wilkołacze słabości. Najpierw gniew przy windzie, a teraz coś, przed czym ojciec nigdy go nie ostrzegał, a powinien. Miłość.
Connie zginęła przez to, że zbyt się wtedy zaangażował. Nigdy nie straciłby przy niej kontroli gdyby traktował ją jak każdą inną kochankę. Zacisnął powieki, próbując się uspokoić i odpędzić wyrzuty sumienia.

Gdy otworzył oczy i znów poświecił latarką w korytarz, tajemniczej postaci już nigdzie nie było. Aby zająć czymś myśli i nie narazić się na kąśliwe uwagi reszty (ile czasu tak stał, wpatrując się w ciemność? Sekundę? Kilkanaście sekund?), zaczął świecić latarką pod nogami i wypatrywać tego bezpiecznika. To nie pierwszy raz, kiedy wydawało mu się, że widział zmarłą kochankę. Ilekroć widział od tyłu blondynkę z podobnie krągłymi biodrami w galerii handlowej czy na ulicy, miał nadzieję, że to Connie, żywa. Ale gdy tylko taka kobieta się odwracała, iluzja pryskała.
Tyle, że wtedy przelewał swój ból i nadzieje na żywe i podobne do Connie osoby. Zwykłe procesowanie żałoby, ot co. A teraz przewidziało mu się coś w ciemności, bo nikogo tu przecież nie było (prawda?). Powinien uznać to za alarmujący objaw odnośnie własnego stanu psychicznego, ale mieli do czynienia z dużo większym gównem. Jego towarzysze z windy mogli już nie żyć, więc żałoba po eks nie miała żadnego znaczenia. Zacisnął zęby. Chciał znaleźć ten bezpiecznik, chociażby po to, aby udowodnić samemu sobie własną wartość.


Rzut na spostrzegawczość (16)
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
21/2/2019, 20:59
Powrót do góry Go down
Los
Los
Konto Techniczne

The member 'Lucas Gallagher' has done the following action : Rzut kostkami


'Rzut k100' : 67
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
21/2/2019, 20:59
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Poziom II [kopalnia cyny] Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

Teoretycznie powinien usłyszeć Patricka, który odkrzyknął "mać!", w końcu po takich szybach echo niesie się jak sam skurwysyn. Nic takiego się jednak nie stało, a to wzbudziło w Morganie niepokój.
- Jim - burknął w stronę kobiety. Jakkolwiek wyglądała ich sytuacja, nie zamierzał dać się nazywać "Tym Drugim". Był Dumnym Jamesem Morganem. Nie zwrócił uwagi na płomień lampy, którą trzymała. W okolicznościach w jakich się znaleźli płomyk wydawał mu się najmniejszym zmartwieniem. Jeszcze nie wiedział, że ma rację, i że mu się wydaje. Chciał powiedzieć, że ustrojstwo na górze nie wyglądało na zepsute, ale nie mógł, ponieważ gówno się na tym znał. Właściwie, to nawet się temu nie przyglądał. Ruszył za Andrew uważając pod nogi. Chciał jak najszybciej znaleźć się na niższym poziomie, gdzie powinni znaleźć pozostałych - jak miał nadzieję, żywych.
- Może wzięła go ekipa ratunkowa? - uniósł brwi, ale również zaczął się rozglądać. - Żeby żadne tłuki, takie jak my, tu nie właziły? - Nie miałaś latarki? - zapytał zapominając kompletnie, że ze skinwalkerami należy rozmawiać inaczej. - Jak to upuścisz, rozleje się nafta i zrobi się pożar. A wtedy zginiemy w chujowy sposób. Na co się gapisz? - pytanie skierował w stronę Lucasa. Poświecił latarką w miejsce, w którym rudy utkwił spojrzenie, ale nie zobaczył nic poza skałami. Może młody postanowił zostać geologiem?
- Gówno widzę a nie bezpiecznik - stwierdził. Zdecydowanie wolałby ruszać dalej.



spostrzegawczość: 10
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
21/2/2019, 21:41
Powrót do góry Go down
Los
Los
Konto Techniczne

The member 'Jim Morgan' has done the following action : Rzut kostkami


'Rzut k100' : 48
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
21/2/2019, 21:41
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

To nie tak, że Andrew im nie ufał, a jego obecny humor był kwestią osobistych niesnasek. Po prostu czuł, że odpowiedzialność za to wszystko spoczywa na jego barkach. Płomień lampy skinwalkerki nie słabnął, a w słowach Jima o pożarze kryło się ziarno prawdy. Czyżby Coyotia nie pamiętała już nieprzyjemnego incydentu z ogniem w świątyni?
- Jeśli ktoś majstrował przy windzie, to musiał być na górze po tym jak zjechaliśmy. Z maszyną było wszystko dobrze - zauważył, po czym wrócił do prześwietlania podłoża w pobliżu. Lucas mógł go sobie mieć za wymądrzającego się, ale to Andrew spędził w tych tunelach ładnych parę lat, w czasie gdy Gallagher bujał się po wystawach dla fotografów. Szybko okazało się jednak, że jego oczy artysty są najwyraźniej najbardziej spostrzegawcze z nich wszystkich: parę metrów od nich, na lewo, w miejscu gdzie zniknęło widziadło, Lucasowi mignął kawałek jakiegoś sztucznego tworzywa. Mógł podejść i go podnieść, był to właśnie rzeczony bezpiecznik.
Teoretycznie Jim powinien usłyszeć Patricka. W praktyce - nie usłyszał. Albo więc tamci nie żyli, albo coś tutaj było bardzo nie tak.
- Ekipa ratunkowa wyszła stąd szybciej niż weszła - odpowiedział Morganowi. Starał się opanować głos, ale wychodziło mu średnio. - Gadali jakieś bzdury, których nie można było podać do informacji publicznej. Myślicie, że czemu nie określili przyczyny wypadku? - Kontynuował Andrew.
- Trzeba go włożyć tutaj - powiedział Russel, wskazując Gallagherowi odpowiednie miejsce. Wilkołak mógł sam zamocować bezpiecznik, mógł go też oddać górnikowi, a ten na pewno sobie z nim poradził. W pierwszej chwili nic się nie stało. Dopiero po upływie kilku sekund, korytarz zalało żółtawe, słabe światło. Nie było przesadnie jasno, ale i tak raziło was w oczy po czasie spędzonym w ciemności. Mogliście ruszyć dalej. Końca korytarza nie było widać, był kręty i wydawał się zwężać. Kiedy zrobiło się jasno, Morgan zamiast gówna mógł zauważyć oparty o kamienną ścianę kij golfowy. Tylko on go zauważył, reszta ruszyła już do przodu. Zresztą, nawet gdyby spojrzeli w tamtą stronę, niczego by nie dostrzegli.

48 godzin na odpis.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
22/2/2019, 12:22
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

-A ktoś jeszcze mógł tu wejść? - dopiero teraz przyszło Lucasowi do głowy. Do tej pory nie zakładał, żeby ktoś był równie zwariowany jak oni i wchodził do opuszczonej kopalni o świcie. Z drugiej strony, skoro im udało się dostać na ten teren, czemu komuś innemu miałoby nie wyjść?
-Może komuś zależało na tym, żeby nie poznać przyczyny wypadku. - stwierdził gorzko. A teraz ten ktoś chce pogrzebać ich żywcem...ale przecież nie miał powodu do takich pesymistycznych myśli, nie? Nie znał przyczyny awarii windy-dla niego było to równie wielkie ustrojstwo jak wiecznie niedziałająca winda w Los Angeles. Pewnie kwestią czasu było aż się zepsuje, a oni mieli pecha.
Jak zwykle, gdy coś go niepokoiło, lubił się skupić na czymś konkretnym. I na szczęście miał do wykonania zadanie - szukanie bezpiecznika. Zauważył coś w miejscu, gdzie zniknęła Connie. Zawahał się na moment. Chyba nie bał się tam podchodzić, nie? To była tylko jego wyobraźnia. Albo przyjacielski duszek, pokazujący mu gdzie szukać bezpiecznika (żarty na bok, Connie miała powody by go nienawidzić. Albo bać się jego bardziej niż on jej).
Podszedł i podniósł bezpiecznik i nie dostał zaatakowany przez wściekłego ducha. Uff. Sukces.
-To chyba to. - obwieścił triumfalnie. Korciło go aby oddać bezpiecznik Andrew, ale był przecież dużym chłopcem i dzięki pracy w warsztacie samochodowym znał sie na kabelkach i takich tam. Zamontował bezpiecznik i nastała jasność. Zmrużył lekko oczy, ale gdy tylko wzrok przystosował się do światła, uznał, że Andrew miał dobry pomysł. To o wiele wygodniejsze niż latarki.
Ruszył za Russellem, mijając ścianę z "kijem golfowym." Morgan mógł zauważyć, że Luke przechodzi obok niego całkowicie obojętnie - najwyraźniej artyści znajdowali tylko małe bezpieczniki, a ignorowali takie wypasione bronie.

Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
22/2/2019, 15:15
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Poziom II [kopalnia cyny] Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

- Niby co takiego mówili? Przecież wynosili ciała i rannych. Olali resztę? - odruchowo rozejrzał się uważniej, jakby nagle miało się okazać, że zaraz znajdą jakieś ciało. - Mmm... tąpnięcie?
Jasne, że wiedział, że licho nie spało, a w ciemnościach czaiły się potwory. Gdybyś tylko wiedział, Andrew. Jesteś tutaj z samymi potworami. Jasne było jednak też to, że zdecydowanie wolałby, żeby to naprawdę było tąpnięcie.
Już miał ruszyć za pozostałymi, kiedy zobaczył kij do golfa oparty o ścianę. Trudno mu było uwierzyć, że górnicy grali tu w przerwach w golfa.
- Ej, czekajcie... - na pierwszy rzut oka elegancki irons, wcale nie byle jaki. Wyglądał na dobrze wyważony, chciał to sprawdzić empirycznie. Miał, zdaje się, podobny w domu. - Myślicie, że nakurwiali tu w podziemnego golfa?
Zapytał i wyciągnął łapę po kij.

Jakby ktoś był zainteresowany co Jim na sobie miał, to już spieszę z odpowiedzią. Miał na sobie wygodny dres Adidasa w kolorze niebieskim i porządne buty trekkingowe.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
22/2/2019, 19:54
Powrót do góry Go down
avatar
Gość
Gość

Kiedy w końcu światło orzbłyslo w korytarzu, przymrużyła lekko oczy w ochronie przed nadmiernym jego natężeniem. Dopiero kiedy wzrok się przyzwyczaił, mogła zauważyć, że w istocie oświetlenie było nikłe. Słabe żółte światło sprawiało, że mogli nie wpadać na ściany, ale nie dostrzegali wiele w podziemnym korytarzu. Ruszyła za wszystkimi, mimo wszystko, po uwagach mężczyzn gasząc trzymaną lampę naftową.
- Statystycznie jeśli raz w życiu wywołałam już pożar, drugi raz nie powinno mi się to przydarzyć. - mruknęła niezadowolona, że musi się tłumaczyć z doboru swojego sprzętu.
- Nie, nie mam latarki. Żyję w ziemiance i poluję na niedźwiedzie. Rzucam w nie ognistymi kulami z nafty i płociennych szmat - odpowiedziała jednocześnie Jimowi i Lucasowi na ich zarzuty. Jednego wobec braku latarki, drugiego co do zmniejszenia płomienia lampy.
- A w pełnię rzucam w wilki dzidami - dodała z przekąsem.
Zaraz potem obróciła się do Morgana, który wspomniał coś o grze w golfa pochylając się w kierunku ściany, jakby chciał sięgnąć powietrze.
- Nie wyglądasz szczególnie na fana golfa, Jim.
Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc czemu w tym momencie poruszał tak absurdalne tematy.
- Rusz dupę, JIM.
Teraz za każdym razem zamierzała dodawać imię, które tak uparcie postanowił jej przedstawić. Każdorazowo akcentowała je charakterystycznie. Chłodno.
- Co tam znalazłeś? Malowidła ścienne?
Neandertalczyku.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
24/2/2019, 10:40
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

Mimo że zrobiło się jasno, Andrew wcale nie czuł się lepiej. Teraz, kiedy widział swoich towarzyszy dokładnie, z tym większą mocą dotarło do niego, że prawdopodobnie był winny śmierci czwórki osób. W piersi coś go ściskało, aż trudno było mu oddychać, na razie to jednak ignorował. Jak nigdy miał świadomość tego, że znajduje się nad nimi prawie pół kilometra litej ziemi, a oni nie mają jak stąd wyjść. Były co prawda kanały odprowadzające wodę z chodników, ale pewnie były zalane, o ile nie zasypane przez wypadek.
- Teoretycznie każdy, kto choć trochę się na tym zna. W praktyce wolę myśleć, że tylko my byliśmy takimi kretynami, żeby tu schodzić - prychnął.
- Wynieśli tylko tych, których byli w stanie. Gadali... - urwał na chwilę, świadom tego, jak to brzmi. Sam nie wierzył w te opowieści, winę zwalając może na jakieś złoża trującego gazu, które odkopali? - Gadali jakieś bzdury. Że słyszeli tu pod ziemią głosy. Widzieli rzeczy, których nie mogli widzieć, a im wchodzili głębiej, tym było gorzej. Dlatego powyciągali głównie tych, którzy byli w stanie dotrzeć na początek chodnika. Ci, którzy zostali przy ścianie, czyli złożach... No cóż. Jeden z ratowników opowiadał, że widział swoją świętej pamięci matkę, inny... - Znowu urwał, machając ręką. Zwidy, innymi słowy. Może coś było nie tak z ciśnieniem? Russel nie był zbyt wierzący, w takie bujdy tym bardziej nie wierzył.
- Jakiego golfa? Morgan, dobrze się czujesz? - Andrew zatrzymał się, marszcząc brwi. Teoria z gazem wydawała mu się coraz bardziej prawdopodobna. Wciągnął głębiej powietrze w płuca, jakby starał się wyczuć, czy coś naprawdę było nie tak. Kiedy Jim sięgnął po kij, natrafił na powietrze, jakby nigdy go tam nie było.
Im dalej szliście, tym większa ogarniała was paranoja, którą spotęgowały słowa Andrewa o rzekomych zwidach. Korytarz się zwężał, robiło się ciasno, musieliście iść gęsiego. Po ścianie prowadziły kable, a oświetlenie zrobiło się sporadyczne. Nagle Andrew zatrzymał się tak gwałtownie, że ktokolwiek szedł za nim pewnie wpadł mu na plecy.
- Cicho - syknął, jeśli dalej się przekomarzali. - Słyszycie? - Zapytał, zamierając w bezruchu. Faktycznie, mogliście usłyszeć dobiegającą z daleka muzykę i trzaski radia, jak głośniki, które przypadkiem złapią sygnał jakiejś obcej stacji. Nieco bardziej obyci muzycznie mogli rozpoznać riff z Highway to hell, przeplatany zakłóceniami, trzaskami i nadawanym, stale powtarzającym się komunikatem o wypadku w kopalni.

48 godzin na odpis.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
25/2/2019, 11:01
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Poziom II [kopalnia cyny] Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

Zignorował złośliwości skinwalkerki chociaż czuł, że zaczyna go drażnić. To nie był jednak czas ani miejsce na to, by wybić jej te kobiece foszki z głowy. Tak to się kończyło, gdy się brało babę na wyprawę.
- Od wdychania gazu można mieć niezłą jazdę - rzucił przez ramię, gdy ruszył w stronę kija. Domyślał się, że to nie był gaz. Licho siedzące w tej kopalni co jakiś czas dawało o sobie znać, ale do tej pory nie sprawiało większego kłopotu. Właśnie. Do tej pory.
Już chciał złapać za uchwyt, kiedy irons rozpłynął się w powietrzu.
- Nie ważne - zmarszczył brwi. Był w ciemię bity, ale nie aż tak. Im głębiej będą schodzić, tym czeka ich większy problem. Przede wszystkim muszą dotrzeć do pozostałych. Wymienił jedynie znaczące spojrzenie z Lucasem i ruszył bez słowa za przewodnikiem. Nie czuł się dobrze w zwężających cię korytarzach. Świadomość tego, że coś jest nie tak potęgowała to uczucie. Coś było bowiem mało konkretnym określeniem. Wendigo? Nie przypominał sobie, by miały jakieś zdolności wywołujące halucynacje. Jakieś piekielne pomioty? Chyba wolałby jednak tę pierwszą opcję. Skupiał się przez tę całą krótką drogę zastanawiając z czym przyjdzie im się mierzyć, że w pierwszej chwili nie usłyszał słów Andrew. Zatrzymał się dopiero na Gallagherze, na którego wpadł.
Słysząc melodię i skrzeczące radio poczuł się jeszcze bardziej nieswojo. Czas grał na ich niekorzyść.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
25/2/2019, 17:27
Powrót do góry Go down
avatar
Lucas Gallagher
WIEK : 29
PRACA : Fotograf
SKĄD : Jewell
Nieaktywny/Dezaktywowany

Lucas zawsze był tym introwertycznym chłopakiem, który wychował się z ekspresyjno-wybuchowym ojcem i często wkraczał w rolę mediatora między Gallagherem Seniorem a klientami warsztatu samochodowego. Teraz znów poczuł się jak w liceum, bo Coyotia nagle zrobiła się pasywno-agresywna wobec Jima, który (na jej obronę) od początku traktował ją jak idiotkę. Luke poczuł się bardzo niezręcznie pomiędzy ich ognistą (hehe) wymianą zdań i postanowił być bezstronny.
Postanowienie potrwało mniej więcej dziesięć sekund, dopóki Coyotia nie wspomniała o wilkach i pełniach. Rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie - przecież byli tutaj z Andrew, zwykłym śmiertelnikiem.
-Coyotia, jesteśmy tu skazani na siebie i WSPÓŁPRACĘ, więc nie chcemy wytykać ci pożarów z przeszłości ani braku latarki, tylko zadbać o BEZPIECZEŃSTWO WSZYSTKICH. - warknął nieco ostrzej niż zazwyczaj. Jim znał go nieco lepiej i wiedział, że razem z niknącym spokojnym tonem Gallaghera wyczerpuje się jego cierpliwość do bullshitu.

Przewrócił oczyma, słysząc ich przekomarzania się na temat kija golfowego - jeśli Jim chciał zmienić temat, to wcale nie pomagał. Do głowy mu nie przyszło, że Morgan naprawdę tam coś widział - jak dla niego towarzysze byli po prostu ekscentryczni. I jeszcze zaalarmowali Andrew, którego - jako osobę najlepiej znającą się na tej kopalni - powinni utrzymywać w stanie względnego spokoju i niewiedzy o wilkach i skinach. Ruszył dalej, ale na słowa o zmarłej matce mimowolnie głośno wciągnął powietrze.
Connie…
-…a inny co? Co widzieli tu inni, co mówili? zapytał nagląco, wciskając drżące dłonie do kieszeni.
Matkę. Do dzisiaj nie powiedział ojcu, że w Los Angeles natknął się na film klasy B z kimś, kto wedle wszelkiego prawdopodobieństwa był jego matką. Jeśli stąd nie wyjdzie, to już mu nie powie. Bardzo nie chciał zobaczyć tutaj rudowłosej aktorki i bardzo nie chciał myśleć o tym, że to właśnie przez nią chodził wtedy wściekły, taki wściekły, że aż wyżył się na biednej Connie…
Cóż, przynajmniej był tu z Jimem, którego zawsze uważał za niezwykle ogarniętego i doświadczonego wilkołaka. Pomimo złośliwego charakterku, Morgan zdawał się panować nad sobą i nad przemianami i na pewno nie będzie tu widział przerażonych kochanek, prawda? Napotkał znaczące spojrzenie Morgana i skinął lekko głową, jakby chciał powiedzieć stary, ja też ogarniam.
A nie: stary, chciałbym być tak ogarnięty jak Ty. Wszyscy wierzycie w spokojnego Lucasa, który zdołał skończyć studia i spełnia się artystycznie, a tak naprawdę jestem porażką tego stada.

Szli gęsiego, aż Andrew zatrzymał się gwałtownie. Lucas przydepnął mu pięty, a Jim wpadł na Lucasa i pewnie wyglądali jak kostki domina.
-Chole… - zaczął demonstrować swoje niezadowolenie, ale przerwał mu rytm z Highway do Hell.
-Ktokolwiek to nadaje, ma gust muzyczny. burknął. Próbował wyjrzeć zza pleców Andrew, ciekaw czy dostrzegą gdzieś radio. Może mogliby się skontaktować z kimś na górze? Z drugiej strony grał w tyle gier komputerowych, że wiedział iż w Jaskiniach Próby nie należy niczego dotykać. Jeśli skusisz się na skrzynię ze skarbami, dopadną cię jakieś ghule, a jeśli pójdziesz prosto do celu to walczysz tylko z…uh, finałowym bossem.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
25/2/2019, 20:13
Powrót do góry Go down
avatar
Gość
Gość

Opowieści Andrew brzmiały raczej jak te przypowiastki, które opowiada się dzieciom przed snem, jako zagranie psychologiczne, żeby zmusić je do posłuszeństwa. Uśmiechnęła się kwaśno, podążając za innymi. Andrew prowadził, ona straciła czas na przywracanie Morgana do porządku, więc Lucas zdołał ją wyprzedzić. Jim zamykał ich kolumnę. Machnęła ręką na komentarz Gallaghera. To nie tak, że chciała się kłócić w kopalni, w której podobno ludzie świrują. Zwyczajnie rozładowywała stres. Tym razem jednak skumulowała go w sobie i stłumiła, zwyczajnie słuchając "przewodnika".
Lucas i Jim też wyjątkowo milczeli. Choć nie dało się nie zauważyć posyłanych sobie nawzajem wymownych spojrzeń. Zmrużyła oczy, patrząc na jednego i na drugiego, aż w końcu rzuciła do Lucasa:
Potrzebujecie pokoju?
Tym razem przez nieco zgryźliwy ton przeważał jednak ten żartobliwy, choć nie znając jej ciężko było to stwierdzić. Pozostała na tyle czujna, że kiedy Andrew zatrzymał się gwałtownie, odskoczyła w bok, żeby na nikogo nie wpaść. Zaraz za nią Jim rozpłaszczył się na Lucasie. Dobrze, że chociaż im humor dopisywał. Przewróciła oczami, rozglądając się dookoła, uważniej skupiając się na przestrzeni, z której dochodził dźwięk radia i muzyki.
Bardzo pozytywna wróżba... — zironizowała, co do treści słów piosenki i samego utworu podchodząc znacznie mniej optymistycznie niż Lucas. Miała złe przeczucia. Bardzo złe. Tak złe, że nieświadomie chwyciła Andrew za rękaw, mrużąc oczy, żeby dojrzeć coś w oddaleniu.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
25/2/2019, 22:27
Powrót do góry Go down
[MG] Hellraiser
[MG] Hellraiser
Mistrz Gry

Problem z nadawanym komunikatem był taki, że był to dokładnie ten sam, który nadano w dniu wypadku. Czyli trzy tygodnie temu. Andrew wiedział to doskonale, bo sprawę tę sumiennie śledził. Teoretycznie ktoś, kto został tu pod ziemią mógł wykorzystać stary komunikat, tylko po co? Wypadek masowy. Tąpnięcie lub wybuch gazu w kopalni. Ilość ofiar nieznana. Potrzebna pomoc. Komunikat był niewyraźny, zapętlony, a jakiekolwiek urządzenie go nadawało, trzeszczało niemiłosiernie zniekształcając męski głos, który wypowiadał zgłoszenie. Patrzyliście przed siebie i za siebie, próbując odnaleźć źródło dźwięku, ale korytarz był całkowicie pusty. Odgłosy wydawały się narastać i dochodzić ze ścian. Do zapętlonych informacji doszła kolejna. Wszyscy są w piekle.
Dźwięk całkowicie się zniekształcił, przypominając nieprzyjemny, ostry dla ucha bełkot, przyprawiający o ciarki na grzbiecie. Światło w korytarzu zaczęło migotać. Radio umilkło.
- Co do kur... - wykrztusił Andrew, odruchowo wykonując krok do tyłu. Nie zdążył dokończyć, a światło wróciło. Po waszej prawej, zupełnie znikąd, pojawił się otwór ziejący czernią. Wyglądał na dodatkowy korytarz, którego moglibyście przysiąc, że jeszcze przed sekundą tutaj nie było. Na planie, który pokazywał wam Russel, również nie. Mężczyzna przełknął ślinę i z pewnym ociąganiem poświecił latarką w głąb nowego tunelu, którego według wszystkich zasad logiki nie powinno tu być. Ciągnął się przez jakieś dziesięć metrów, a na jego końcu ktoś klęczał, plecami do was. Miał na sobie bardzo ubrudzony, górniczy uniform i wyglądał, jakby gołymi rękami próbował przekopać się przez litą skałę. Dawno połamał już paznokcie, a skórę na palcach miał zdartą do kości. Dalej drapał jednak uporczywie, zostawiając kawałki tkanek na i tak zakrwawionej ścianie korytarza. Mamrotał coś do siebie w nieznanym wam języku i nie reagował na światło.
Russela sparaliżował strach.

48 godzin na odpis.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
27/2/2019, 13:05
Powrót do góry Go down
Jim Morgan
Jim Morgan
WIEK : 35/35
PRACA : makler giełdowy
Poziom II [kopalnia cyny] Tumblr_pf5qt1lF8j1uv9281o3_250
Nieaktywny/Dezaktywowany

Po plecach Morgana przeszły ciarki. To wszystko brzmiało, jakby ktoś zmontował materiał i puszczał go z jakiegoś ukrytego w ścianie głośniczka. Ale nie było mowy o tym, by ktokolwiek wpadł na taki pomysł. Tu było zbyt niebezpiecznie na takie głupie żarty.
Nigdy nie uważał się za trzęsimajtka, jednak tym razem naprawdę zatrząsł majtkami. Całe szczęście nie było ich widać spod dresu. To nie tak, że spodziewał się spokojnego spaceru w dół. Nie, doskonale wiedział, że przyjdzie im stanąć oko w oko z jakimś cholerstwem. Nie spodziewał się, że tak szybko. Zamiast dążyć do pozostałych, wciąż miotali się tutaj. Przeszło mu przez myśl, że byłoby im dużo łatwiej, gdyby Andrew nie był nieświadomym niczego człowiekiem.
- Ktoś wciąż żyje...? - zapytał cicho spoglądając w głąb tunelu, za światłem latarki przewodnika. Z tej odległości nie widział palców kopiącego, co pozwoliło mu na uniknięcie pewnego rodzaju poczucia obrzydzenia. Tytanem intelektu nigdy nie był, ale już zdążył załapać, że to też może być halucynacja. Nie miał jednak pojęcia co je wywoływało. Sięgnął do bocznej kieszeni plecaka, w której miał schowany młotek.
Re: Poziom II [kopalnia cyny]Poziom II [kopalnia cyny] Empty
27/2/2019, 19:22
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: